Ludzkości do końca świata pozostało pięć minut. Naukowcy z Univerity of Chicago, sprawujący pieczę nad tak zwanym Zegarem Zagłady, symbolem zagrożenia nuklearnego, przesunęli jego wskazówkę z szóstej na piątą minutę.
Eksperci w uzasadnieniu piszą, że wiele krajów nie daje sobie rady z kontrolą rozprzestrzeniania broni jądrowej. I nie chodzi tu tylko o ostatnie wydarzenia w Iranie, ale także o brak skutecznej kontroli nad materiałami rozszczepialnymi w takich krajach jak USA, Chiny, Indie, Pakistan, Egipt czy Izrael.
Decyzję o ruszeniu wskazówek na najsłynniejszym zegarze świata podejmuje ścisłe grono uczonych skupionych wokół „Biuletynu Naukowców Atomowych” (Bulletin of the Atomic Scientists), wśród których jest 19-tu noblistów. To ich decyzją przed dwoma laty świat zyskał dodatkowych 60 sekund dzielących go od zagłady. Na ten głębszy oddech złożyło się kilka czynników: porozumienie między USA i Chinami dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla z 2009 r., ubiegłoroczne rozmowy Stanów Zjednoczonych z Rosją w sprawie redukcji arsenału nuklearnego, w końcu wybór w 2008 roku Baracka Obamy na prezydenta.
Natomiast tegoroczne ruszenie wskazówek na Zegarze Zagłady, dokonane 10 stycznia, jest efektem „zbiorowej porażki ” państw w niwelowaniu zagrożeń związanych z rozwojem energetyki atomowej i programów jądrowych. Jako kolejne poważne niebezpieczeństwa dla ludzkości naukowcy wskazali postępujące zmiany klimatyczne oraz brak bezpiecznego źródła energii.
W ciągu swojej 65-letniej historii zegar przestawiano 19-krotnie.W zależności od sytuacji międzynarodowej, postępu rokowań rozbrojeniowych lub eskalacji konfliktów, jego wskazówka to przybliżała, to oddalała się od północy. The Doonsday Clock stał się barometrem światowego pokoju. Według tej oceny, od 1991 roku (wskazówki wskazywały wówczas 17 min. do północy) świat konsekwentnie zmierza do samounicestwienia.
O przestawieniu zegara nigdy nie decyduje jedno wydarzenie, nawet najtragiczniejsze w skutkach. Dla przykładu, 11 września miał duży wpływ na decyzję naukowców, bowiem udowodnił, że terroryzm przekroczył granice, że przestał być sprawą pojedynczych krajów. Ale o tym, o ile i w którą stronę pchnąć wskazówki, zaważył ogólny bilans tego, co wydarzyło się wówczas na świecie.
Ironicznym może wydawać się fakt, że to m.in. naukowcy z University of Chicago , gdzie wydawany jest Biuletyn Naukowców Atomowych, a gdzie w 1946 roku Enrico Fermi przeprowadził pierwszą udaną próbę kontrolowanej reakcji jądrowej, są barometrem światowego bezpieczeństwa.
Po raz ostatni wskazówki zegara drgnęły złowieszczo przesuwając się na 5 minut przed północą w 2007 roku. W ten sposób naukowcy dali wyraz swojemu zaniepokojeniu próbie jądrowej przeprowadzonej przez Koreę Północną oraz programowi irańskich badań jądrowych.
Armagedon wydawał się nieunikniony w 1953 roku, kiedy to złowieszcze tykanie odmierzało pozostałe do zagłady dwie minuty. Wówczas, w odstępie 9. miesięcy, USA i ZSRR przeprowadziły demontracyjne próby jądrowe.
Profetyczny zegar zaprojektowała w 1947 roku na okładkę Bulletin of the Atomic Scientists Martyl Langsdorf , żona fizyka pracującego przy projekcie Manhattan.
Mimo, że z dzisiejszej perspektywy pięć minut w porównaniu z dwiem – nie wydają się wyglądać aż tak przerażająco, to jednak warto przywołać słowa dra George’a A.Lopeza z Uniwersytetu North Dame: „ludzkość musi pamiętać, że jej zegar ciągle tyka”.
Małgorzata Błaszczuk