Bagdad (CT) Kluczowy szyicki blok w irackim rządzie zagroził w niedzielę rezygnacją z powodu odrzucenia przez premiera Nouriego alMaliki żądań o ustanowienie terminu wycofania amerykańskich wojsk z Iraku. Posunięcie to może jeszcze bardziej osłabić irackie przywództwo w czasie rosnącej przemocy na tle religijnym i etnicznym.
Partie polityczne związane z radykalnym szyickim klerykiem Moktadą Sadrem winę za obecny rozlew krwi składają na obecność wojsk USA w Iraku. Maliki nie może pozwolić sobie na utratę poparcia partii, która utrzymuje 6 stanowisk gabinetowych i 28 miejsc w parlamencie.
Związki tego bloku z Malikim pomogły w zapewnieniu jego kooperacji w umacnianiu amerykańskiego planu bezpieczeństwa mimo opozycji wobec sił amerykańskich. Jednakże stałe ataki sunnitów na cele szyickie i aresztowanie liderów milicji Sadra może skłonić członków szyickiej milicji do ponownego chwycenia za broń w chwili, gdy odpadną hamulce polityczne.
"To prawda, że Amerykanie pomogli nam pozbyć się Saddama Husajna i jego reżimu. Jednak w tej chwili znaleźliśmy się w punkcie, w którym nie ma żadnych możliwości porozumienia między Amerykanami a tym, czego żądają Irakijczycy. W związku z czym doszliśmy do wniosku, że nasze dalsze pozostawanie w rządzie nie ma sensu", po wiedział parlamentarzysta Ghufran alSaidi. Abu Firs Matyri wyjaśnia, że partia nie wycofa swoich ludzi z parlamentu, lecz zrezygnuje z członkostwa w gabinecie, ponieważ nie życzy sobie, by jej ministrowie ponosili odpowiedzialność za niepowodzenie planu bezpieczeństwa i inne problemy. Matyri wyraził nadzieję, że inne bloki polityczne postąpią tak samo. (eg)
Redakcja
