Nixon pochodził z rodziny o skromnych dochodach. Po studiach prawniczych spędził pewien czas w wojsku, a potem prowadził kampanię wyborczą, w wyniku której dostał się do Kongresu. Po udanej kampanii do Senatu w 1950 roku jego zwolennicy nadal zbierali pieniądze na finansowanie jego działalności politycznej. Wpłaty te miały pokryć koszty podróży, wysyłki materiałów politycznych i inne podobne wydatki. Taki fundusz nie był wówczas nielegalny, ale Nixon zwalczał korupcję w rządzie, co naraziło go na oskarżenia o udzielanie szczególnych przywilejów darczyńcom i hipokryzję.
Skarbnik kampanii Nixona, Dana Smith, zasugerował, że będzie zarządzał tym, co stało się znane jako „Fundusz”, a co miało pokrywać wspomniane wydatki. Jako senator Nixon otrzymywał roczną pensję w wysokości 12 500 dolarów. Chociaż otrzymywał też dietę w wysokości ponad 75 tysięcy dolarów, więcej niż większość senatorów, ponieważ Kalifornia, którą reprezentował, była jednym z najludniejszych stanów, pieniądze te szły na wynagrodzenia jego 12-osobowego personelu oraz pokrywanie kosztów artykułów papierniczych, usług telefonicznych, telegramów i innych wydatków biurowych. Opłacano również bilety lotnicze w obie strony między Waszyngtonem a Kalifornią, które Nixon mógł kupować dla siebie i swojej rodziny z pieniędzy podatników podczas każdej sesji Kongresu. W sumie jednak nie miał on wystarczających środków, by w całości finansować swoją działalność polityczną, w związku z czym musiał polegać na wpłatach do wspomnianego funduszu.
Kampania wyborcza 1952 roku przebiegała w atmosferze zimnowojennej rywalizacji z ZSRR, niepewności ekonomicznej oraz społecznego zmęczenia po latach rządów demokratów. Republikanie liczyli na zwycięstwo dzięki popularności generała Eisenhowera, bohatera II wojny światowej. Nixon, młody i energiczny senator z Kalifornii, miał wzmocnić kampanię jako zdecydowany antykomunista oraz polityk sprawny medialnie. Jednak szybko okazało się, że jego pozytywny wizerunek znalazł się w niebezpieczeństwie.
Klub Milionerów
14 września reporter Peter Edson z Newspaper Enterprise Association zapytał Nixona o fundusz. Polityk odpowiedział, że konto to zostało założone przez jego zwolenników w celu pokrycia wydatków politycznych i dodał, że nie podjął żadnych starań, by ustalić nazwiska darczyńców. Edson i inni reporterzy skontaktowali się ze Smithem, który odpowiedział na pytania dotyczące funduszu. Trzy dni później pociąg kampanijny Nixona, „Dick Nixon Special”, wyruszył z Pomony w Kalifornii w błyskawiczną podróż po stanach Zachodniego Wybrzeża i Gór Skalistych.
Felieton Edsona z 18 września, zawierający obszerne cytaty Smitha na temat rzekomych zabezpieczeń funduszu, został później nazwany przez Nixona „sprawiedliwym i obiektywnym”. Jednak Leo Katcher z „The New York Post” przeprowadził swój wywiad ze Smithem i napisał artykuł pod tytułem „Tajny fundusz powierniczy bogaczy utrzymuje Nixona”, nazywając darczyńców „Klubem Milionerów”.
Przewodniczący Demokratycznego Komitetu Krajowego Stephen A. Mitchell wezwał Nixona do rezygnacji z kandydowania, mówiąc, że „senator wie, iż fundusz jest moralnie naganny. Generał Eisenhower wie, że jest moralnie naganny. Naród amerykański wie, że jest moralnie naganny”. Z drugiej strony, republikański senator Karl Mundt nazwał tę historię „brudnym manewrem lewicowców i byłych komunistów”. Sam Nixon wydał pisemne oświadczenie, w którym wyjaśnił, że fundusz ma pokrywać wydatki polityczne. Jednak gazety drukowały coraz bardziej drastyczne relacje na temat funduszu i jego beneficjentów. Dziennik „Sacramento Bee” określił Nixona mianem „ulubionego protegowanego bogatych mieszkańców południowej Kalifornii”, a gazeta „Pasadena Star-News” donosiła, że rodzina Nixonów potrzebowała większego domu i nie mogła sobie pozwolić na zatrudnienie służącej, co stało się możliwe za pieniądze z funduszu.
Kiedy telewizyjny program specjalny o Nixonie został pokazany w Bakersfield w Kalifornii, senator – wciąż nieświadomy narastającego zamieszania – wygłosił przemówienie promujące kandydaturę republikanów i popierające lokalnego kongresmena Thomasa H. Werdela. Po przemowie aktywista Keith McCormac pokazał Nixonowi artykuł z „The New York Post”, który został podchwycony przez United Press, pod tytułem „Fundusz Skandalu Nixona”. Według McCormaca, Nixon osunął się na fotel w szoku i potrzebował pomocy Murraya Chotinera, szefa jego kampanii.
Dwa pociągi
Pociąg Nixona dotarł do Marysville w Kalifornii rankiem 19 września, a kandydat wygłosił przemówienie z tylnego wagonu. Gdy pociąg ruszył dalej, ktoś z tłumu krzyknął: „A co z tymi 16 tysiącami dolarów?” (kwota, którą wówczas uważano za przekazaną funduszowi). Nixon zatrzymał pociąg i odpowiedział, że powiedziano mu, iż jeśli będzie kontynuował swoją politykę, zostanie oczerniony przez „oszustów i komunistów”. Dodał, że fundusz zaoszczędził pieniądze podatników, ponieważ sfinansował sprawy, które mogłyby zostać pokryte z jego dodatku na wydatki senackie. Obiecał wyrzucić „oszustów i komunistów” z Waszyngtonu.
Tymczasem Eisenhower jechał własnym pociągiem, w ramach akcji „Look Ahead, Neighbor”, przemierzając Missouri, a rankiem 19 września jego sztab wyborczy poinformował go o narastającym skandalu. Eisenhower publicznie wezwał Nixona do ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących funduszu. Jednocześnie doradcy Eisenhowera skontaktowali się z senatorem z Kalifornii Williamem Knowlandem i przekonali go, by przyleciał z Hawajów i dołączył do pociągu Eisenhowera, jako potencjalny kandydat na wiceprezydenta.
Kiedy pociąg Eisenhowera zatrzymał się, by kandydat mógł wygłosić przemówienie, stanął twarzą w twarz z protestującymi, którzy trzymali transparenty z napisem „Przekaż darowiznę, by pomóc biednemu Richardowi Nixonowi”. Wpływowe dzienniki „The Washington Post” i „New York Herald-Tribune” wzywały Nixona do rezygnacji z ubiegania się o nominację. Rankiem 20 września ponad 100 innych gazet opublikowało felietony na temat funduszu Nixona.
Stało się jasne, że jego wiceprezydencka kandydatura była zagrożona. Eisenhower na serio rozważał wymianę partnera w kampanii. Lawina negatywnych opinii prasowych trwała także w niedzielę 21 września, ale Eisenhower nadal wstrzymywał się z osądem. Rozważał zwrócenie się do emerytowanego sędziego Sądu Najwyższego Owena Robertsa o ocenę legalności funduszu, ale ograniczenia czasowe mu na to nie pozwoliły. Eisenhower zdecydował się zwrócić do kancelarii prawnej Gibson, Dunn & Crutcher z Los Angeles o opinię prawną, a jednocześnie do firmy Price Waterhouse o audyt dokumentacji funduszu Nixona.
Potencjalny wiceprezydent doszedł do wniosku, że musi podjąć natychmiast jakieś kroki, by stłumić skandal w zarodku. Zdecydował się na coś dramatycznego i bardzo ryzykownego. Postanowił przemówić do narodu. Przerwał krótką podróż po Zachodnim Wybrzeżu, by polecieć do Los Angeles i wygłosić przemówienie telewizyjne i radiowe. Telewizja znajdowała się wtedy w powijakach, ale Nixon doszedł do wniosku, że skorzystanie z transmisji telewizyjnej może okazać się korzystne.
W roli niewiniątka
Tak zwana „Checkers speech” stała się jedną z najsłynniejszych przemów telewizyjnych w historii polityki amerykańskiej, a wygłoszona została 23 września 1952 roku. Choć wystąpienie to trwało tylko nieco ponad pół godziny, jego konsekwencje okazały się ogromne. Nixon uratował swoją polityczną karierę, zdefiniował nową epokę komunikacji politycznej poprzez telewizję oraz utrwalił w świadomości Amerykanów przykład zręcznego wykorzystania mediów do kształtowania opinii publicznej.
Treść przemówienia była starannie przygotowana, a Nixon zaprezentował się w roli skromnego, pracowitego męża i ojca, który padł ofiarą niesłusznych insynuacji. W pierwszej części przeszedł do faktów – wyjaśnił, że fundusz istniał, ale jego środki służyły wyłącznie do pokrywania kosztów związanych z działalnością polityczną, zgodnie z obowiązującym prawem. Podkreślał, że nie czerpał z niego żadnych prywatnych korzyści finansowych. Następnie szczegółowo opisał swój majątek i oszczędności, co w polityce federalnej było wtedy rzadkością. Wyliczał dochody, kredyty, wartość domu i samochodu, podkreślając swoją zwyczajność i finansową przejrzystość.
Najbardziej zapamiętanym fragmentem przemówienia była jednak historia psa o imieniu Checkers. Nixon opowiedział, jak jego rodzina otrzymała w prezencie cocker spaniela, co niektórzy uznaliby za nielegalny „dar polityczny”. Jednak – jak mówił – jego dzieci pokochały psa, a on sam nigdy nie zamierzał go oddać. „I’m going to keep it” – stwierdził. Ten emocjonalny moment natychmiast zdobył sympatię milionów widzów.
Przemówienie zawierało również element ofensywny wobec przeciwników. Nixon wezwał demokratów i Adlaia Stevensona, kandydata na prezydenta, do ujawnienia ich finansów. Był to ruch sprytny: zamiast ograniczyć się do defensywy, odwrócił uwagę i zaatakował w sposób trudny do zignorowania. W zakończeniu bezpośrednio zwrócił się do Eisenhowera, prosząc go, by kampania została oczyszczona z wszelkich wątpliwości na mocy decyzji albo o utrzymaniu Nixona na liście wyborczej, albo o jego rezygnacji, zależnie od oceny generała. Ten gest miał wzmocnić wrażenie uczciwości i gotowości do podporządkowania się wyższym wartościom.
Reakcja była natychmiastowa i intensywna. Telefony do sztabu republikańskiego oraz stacji telewizyjnych zostały wręcz zalane setkami tysięcy wiadomości od widzów, z których ogromna większość wyrażała poparcie dla Nixona. Zwykli Amerykanie identyfikowali się z jego wizerunkiem człowieka z klasy średniej, walczącego z niesprawiedliwymi oskarżeniami. Eisenhower, po zapoznaniu się z efektem społecznym, ogłosił, że Nixon pozostanie kandydatem. W listopadzie duet Eisenhower-Nixon wygrał wybory.
Symbol populistycznej zagrywki
Skutki „Checkers speech” wykraczały jednak daleko poza kampanię 1952 roku. Przemówienie stało się wzorcowym przykładem wykorzystania telewizji jako narzędzia budowania narracji politycznej. Pokazało, że bezpośrednie, emocjonalne wystąpienie może diametralnie zmienić opinię publiczną, nawet w obliczu poważnych zarzutów. Stało się również elementem większej dyskusji o manipulacji medialnej – wielu komentatorów oceniało wystąpienie jako zbyt teatralne, a emocjonalne odwołanie się do psa było później wykorzystywane ironicznie jako symbol populistycznej zagrywki.
Dla samego Nixona „Checkers speech” była momentem decydującym w jego wczesnej karierze. Ocaliła jego pozycję, umożliwiła dalszy rozwój polityczny i otworzyła drogę do prezydentury w 1968 roku. Jednocześnie przemówienie towarzyszyło mu przez całą karierę, często przywoływane jako symbol jego zdolności do politycznego przetrwania, ale także jako przykład taktyki balansującej na granicy autentyczności i kalkulacji. Fraza „Checkers speech” weszła później do angielskiego leksykonu jako idiom oznaczający osobiste, ozdobione emocjonalnie przemówienie, wygłoszone przez polityka w celu uzyskania poparcia społecznego.
Z dzisiejszej perspektywy niemal pewne jest to, że młody Nixon czerpał prywatne korzyści ze swojego funduszu politycznego, przynajmniej częściowo. Wtedy jednak, pod nieobecność Internetu i wszechobecnych mediów elektronicznych, skandal tego typu mógł zostać skutecznie wyciszony przy pomocy rodzącego się dopiero medium, czyli telewizji. Nixon w obliczu skandalu zachował się niezwykle odważnie, zdając sobie sprawę z ryzyka. Ostatecznie wygrał.
Andrzej Heyduk









