Wyprowadzeni z równowagi rosnącą przemocą w ich dzielnicy i obojętnością radnej swego okręgu wyborczego (46.), Helen Shiller, mieszkańcy Uptown zorganizowali protest przed Truman College, gdzie odbywało się spotkanie w sprawie Olimpiady z udziałem radnej, i zażądali podjęcia natychmiastowej akcji oczyszczania dzielnicy z przestępczości. Twierdzili, że radna Shiller nie reaguje na niepokój wywołany walkami ulicznych gangów.
"Radna Shiller ma za sobą historię ignorowania oczywistych zagrożeń dla publicznego bezpieczeństwa i swoich pracodawców (wyborców). Chcemy z nią rozmawiać. Jeśli do nas nie przyjdzie, to my przyjdziemy do niej". Biuro Helen Shiller nie odpowiadało na telefony. Skrzynki telefoniczne jej sekretarki i szefa personelu były wypełnione i nie przyjmowały więcej wiadomości. Odpowiedzi na pytania skierowane do radnej nie dostał dziennikarz Huffington Post, CBS ani NBC.
W ubiegłym tygodniu w Uptown aresztowano jednego mężczyznę, uczestnika ulicznej strzelaniny. W weekend doszło do napaści ulicznej oraz postrzelenia trojga ludzi w okolicy 1200 West Leland. Wszyscy odnieśli niegroźne rany i po opatrzeniu zostali wypuszczeni ze szpitala.
Shiller twierdzi, że w dniu, w którym doszło do walki ulicznej, znajdowała się poza miastem. Utrzymuje, że problem niepokoi ją w takim samym stopniu jak jej krytyków. W komentarzu dla Chicago Tribune sugerowała, że demonstranci przesadzają, by udramatyzować sytuację. (HP – eg)
Redakcja
