Redakcja
W trzech kalifornijskich zakładach karnych trwa strajk głodowy. Więźniowie protestują przeciw warunkom wypuszczenia z separatek. W trzecim tygodniu strajku u wielu zaobserwowano objawy skrajnego wyczerpania.
Więźniowie odmawiają przyjmowania pokarmu od 1 lipca. Żądają stosowania indywidualnych, zamiast grupowych kar, oraz zmiany zasady zwalniania z separatek do regularnych cel tylko po ujawnieniu informacji o działalności gangowej.
Domagają się stosowania przez władze więzienne rekomendacji US Commission of Safety and Abuse in Prison w zakresie trzymania więźniów w odosobnieniu i zapewnienia "adekwatnych" posiłków i warunków sanitarnych w separatkach. Żądają rozszerzenia programów edukacyjnych i innych przywilejów dla osobników odizolowanych od więziennej populacji.
Nie ma pewności, ile osób strajkuje. Los Angeles Times określa liczbę strajkujących na 400 osób, New York Times na 2,000. Natomiast kalifornijski departament więziennictwa twierdzi, że przynajmniej 6,600 ludzi odmówiło przyjmowania posiłków.
W rozmowie z New York Times, więzień ze stanowego zakładu Pelican Bay, Todd Ashker, wyraził przekonanie, że tylko strajkiem głodowym mogą wymusić pozytywne zmiany. Powiedział, że w razie potrzeby organizatorzy głodówki gotowi są do zagłodzenia się na śmierć.
W maju kalifornijski Sąd Najwyższy zalecił redukcję populacji więziennej o 30,000 osób. Decyzja ta nie miała nic wspólnego z zatłoczeniem więzień, lecz z oszczędnościami. Sąd doszedł do wniosku, że zbyt wiele osób odsiaduje kary za społecznie niegroźne przestępstwa.
Rzecznik systemu więziennictwa, Terry Thorton, twierdzi, że głodówką kierują członkowie gangów, co jeszcze bardziej zwiększa potrzebę odizolowania ich od reszty więźniów.
(HP – eg)
