Skandal związany z molestowaniem dzieci w archidiecezji filadelfijskiej przybrał nowy, tajemniczy kierunek. Prokurator powiatu Montgomery w Pensylwanii, Risa Veri Ferman, domaga się dokładnego przebadania zwłok kardynała Anthoniego Bevilacqua, by raz na zawsze ustalić, czy śmierć nastąpiła z naturalnych przyczyn.
Fakt, że 88-letni kardynał zmarł dzień po uznaniu przez sędziego, że jest kompetentny umysłowo na tyle, iż może składać zeznania w sprawie swego byłego doradcy, budzi zrozumiałe podejrzenia.
Bevilacqua, duchowy przewodnik 1.5 miliona rzymskich katolików w latach 1988 – 2003, zmarł 31 stycznia i został pochowany bez autopsji. Przedstawiciele kościoła i adwokat kardynała twierdzą, że cierpiał na raka i demencję.
Ani koroner powiatu Montgomery, Walter Hofman, ani prokurator nie wyjaśniają czy szukają śladów eutanazji, czy też samobójstwa. Hofman przebada płyn i komórki organizmu pobrane już po zabalsamowaniu ciała. Wierzy, że odpowiedź na pytania prokuratora będzie miał pod koniec tego miesiąca.
Kard. Bevilacqua miał wystąpić w charakterze świadka przeciw msgr. Williamowi Lynn, oskarżonemu o przemieszczanie księży molestujących dzieci z parafii do parafii i ukrywanie ich czynów. W ub. roku kardynałowi zarzucono trzymanie w tajemnicy seksualnych przestępstw księży, choć nigdy nie wysunięto przeciw niemu formalnego oskarżenia.
(AP – eg)








