Choć wydawać by się mogło, że policjant czy górnik należą do zawodów najwyższego ryzyka, to żaden z nich nie znalazł się w pierwszej dziesiątce najbardziej niebezpiecznych profesji w USA. W oparciu o odsetek śmiertelnych wypadków przy pracy, na pierwszym miejscu tej listy znaleźli się… rybacy.
Choć wydawać by się mogło, że policjant czy górnik należą do zawodów najwyższego ryzyka, to żaden z nich nie znalazł się w pierwszej dziesiątce najbardziej niebezpiecznych profesji w USA. W oparciu o odsetek śmiertelnych wypadków przy pracy, na pierwszym miejscu tej listy znaleźli się rybacy.
Jak podaje Forbes.com, według rządowych danych z 2009 roku, w USA zginęło 97 policjantów i 101 górników, co daje średnią około 13 zgonów na 100 tysięcy pracowników. To zdecydowanie mniej niż wśród przedstawicieli zawodów z pierwszej dziesiątki najniebezpieczniejszych profesji w Ameryce.
Uwzględniając liczbę wypadków śmiertelnych na 100 tysięcy przedstawicieli danego zawodu, Forbes podaje, że do najbardziej niebezpiecznych należy zawód rybaka. W 2009 roku śmierć poniosło 56 rybaków, co daje współczynnik śmiertelności na poziomie 200 zgonów na 100 tys. pracowników.
Tuż za rybakami na liście najniebezpieczniejszych zawodów w USA znaleźli się piloci i drwale. W dalszej kolejności wymieniani są pracownicy budowlani (w 2009 roku ogółem śmierć poniosło 800 z nich) oraz pracownicy branży transportowej i magazynowej.
Ze statystyk wynika, że niektóre z zawodów uznawanych powszechnie za niebezpieczne, jak policjant czy strażak, niosą de facto mniejsze ryzyko śmierci niż np. mechanik samochodowy.
Do najbezpieczniejszych profesji w USA, w których odsetek zgonów wynosi mniej niż 1 na 100 tysięcy, należą także zawody sekretarki lub bibliotekarza.
Według federalnego Urzędu Statystyki Pracy, współczynnik śmiertelności wśród przedstawicieli wszystkich zawodów w USA wyniósł w 2009 roku 3,3 na 100 tysięcy pracowników. W czasie wykonywania pracy zginęło w sumie 4 551 osób. W ubiegłym roku liczba ta wyniosła 4 547 osób.
mp
Redakcja
