47-letnia Jolanta Chmielewska przez prawie dwa tygodnie w szpitalu walczyła o swoje życie po rozległych obrażeniach, których doznała, gdy w samochód Ubera, którym wracała do domu 6 kwietnia nad ranem, wjechał czołowo pijany kierowca. W walce o życie wspierali ją mąż Tomasz Chmielewski oraz liczni przyjaciele i znajomi z kręgów polonijnych. Na pomoc dla Jolanty Chmielewskiej zebrano na platformie GoFundMe ponad 60 tys. dolarów.
Jolanta Chmielewska pochodziła z dawnego województwa radomskiego. Do Stanów Zjednoczonych przeprowadziła się ok. 2000 r., niecały rok po ślubie. W ostatnich latach pomagała mężowi w firmie zajmującej się sprzętem i obsługą koncertów i imprez. Wcześniej pracowała w licznych polonijnych klubach i angażowała się w działalność charytatywną – m.in. w „Stokrotkach” – grupie polskich kobiet związanych z Avon Walk oraz w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
„Kobieta wulkan, pełna energii, pomysłów, kreatywna w każdej dziedzinie, bardzo odpowiedzialna, życzliwa i pomocna dla każdego. (…) Każdy kto się z nią zetknął, na pewno pamięta jej urok, uśmiech i bezpośredniość” – pisała o swojej przyjaciółce Małgorzata Cieślak.
(jm)