Trump we wtorek w swoim serwisie społecznościowym Truth Social skrytykował muzea za to, że ich ekspozycje mają zbyt negatywny wydźwięk i koncentrują się na niewolnictwie. Dodał, że reprezentują liberalną ideologię woke (to wyrażenie, które określa wrażliwość m.in. na kwestie rasowe i prawa mniejszości seksualnych).
„Muzea w Waszyngtonie, ale też w ogóle w całym kraju, są w zasadzie ostatnim ocalałym elementem »WOKE«. Smithsonian jest POZA KONTROLĄ, tam omawia się tylko to, jak straszny jest nasz kraj, jak złe było niewolnictwo i jak niespełnieni są uciśnieni - nic o sukcesie, nic o blasku, nic o przyszłości” - oświadczył Trump.
„Nie pozwolimy, by to się działo, i poinstruowałem moich prawników, by zajęli się muzeami i rozpoczęli dokładnie taki sam proces jak wobec koledżów i uniwersytetów, gdzie dokonano ogromnego postępu. Ten kraj nie może być WOKE, bo WOKE JEST SKOŃCZONE. Mamy »NAJATRAKCYJNIEJSZY« kraj na świecie i chcemy, żeby ludzie o tym mówili, w tym w naszych muzeach” - podsumował.
Portal Hill ocenił w czwartek, że Trump rozpala nową wojnę kulturową w kraju. Sposób jego działania może wywołać ostrą krytykę, ale cieszy część jego zwolenników - czytamy.
Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt napisała w czwartek, cytując tytuł artykułu w gazecie „New York Post”, że Trump nie próbuje „wymazać historii” w muzeach Smithsonian Institution, lecz cofa skutki przejęcia instytucji przez kulturę woke. Autorka publikacji w tym tabloidzie dodała, że ruch woke „przepisał amerykańską historię na nowo w taki sposób, by uwydatnić cierpienie, a nie przedstawić zrównoważony obraz przeszłości”.
Już w marcu dziennik „Washington Post” podał, że Trump wydał rozporządzenie, zgodnie z którym ze Smithsonian Institution, największego na świecie kompleksu muzeów i ośrodków badawczych, usunięte mają zostać przejawy „antyamerykańskiej ideologii”.
Smithsonian Institution obejmuje m.in. 21 muzeów oraz Narodowy Ogród Zoologiczny. Jego placówki odwiedziło w zeszłym roku blisko 17 mln osób.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)
