Szał radości zapanował na stadionie olimpijskim w Helsinkach po zakończeniu środowego meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy z Belgią. "Zwycięstwo 2:0 sprawia, że Finowie wracają do walki o awans" - oceniła miejscowa prasa, pisząc też, że porażka Polski z Armenią to wielka, ale przyjemna sensacja.
Gazeta "Vasabladet" napisała, że po porażce z Serbią 0:2, w środę fińska drużyna dość nieoczekiwanie była pełna sił, biegała i walczyła, choć grała bez czterech kluczowych zawodników - Jariego Litmanena, Samiego Hyypii, Teemu Tainio i Toniego Kuivasto.
Dziennik "Huvfudstadbladet" uznał, że to był jeden z takich wieczorów, podczas których można z optymizmem zacząć myśleć o przyszłości fińskiej piłki. "Dla Belgów byliśmy takim przeciwnikiem, jak dla nas Serbia w sobotę. Przy masie kontuzji i wykluczeń trener Roy Hodgson poważnie wstrząsnął drużyną i na nowo ją ustawił, co dało zaskakująco dobry rezultat" - napisano.
Zdaniem tej gazety, podczas upalnego środowego wieczoru Finowie zademonstrowali futbol, dający nadzieje na przyszłość. "Udowodnili, że potrafią grać bez Litmanena i Hyypii, którzy niedługo przejdą na sportową emeryturę" - uważa komentator gazety.
Skrzydłowy Joonas Kolkka ocenił, że w tym meczu Finowie zagrali tak dobrze, jak na początku kwalifikacji, kiedy pokonali 3:1 Polskę w Bydgoszczy. "Belgia okazała się jednak o wiele słabsza niż Serbia" - dodał fiński piłkarz.
Portal internetowy telewizji YLE podkreślił, że Belgom wyraźnie zabrakło motywacji, a Finów motywowała stale gorąca publiczność.
Zbliżenia kamer telewizyjnych pokazały ogromną radość na wypełnionym 35-tysiącami widzów Olympiastadion i tysiące biało-niebieskich szalików. "Jeszcze w sobotę ci sami kibice płakali po porażce z Serbią" - podkreśliła YLE.








