Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 14 grudnia 2025 01:09
Reklama KD Market

Kolejny kryzys wstrząsa polską sceną polityczną

Warszawa – Nic na początku tygodnia tego nie zapowiadało. Niedawno premier Jarosław Kaczyński zawarł nową umowę koalicyjną z partnerami z Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin, która m.in. zapewniała im prawo do głoszenia własnych poglądów na tematy unijne. Nagle ni stąd ni zowąd polską scenę polityczną zelektryzowała wiadomość, że premier odwołał z rządu wicepremiera i ministra rolnictwa, Andrzeja Leppera.

W jednej chwili dla światka medialnego zeszły na drugi i trzeci plan wybryki polskich chuliganów w Wilnie, rzekome obelgi Ojca Rydzyka pod adresem Pierwszej Damy RP czy rozmowy na temat Euro 2012 prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Ukrainie. Nagle najbardziej oblegany był rzecznik rządu Jan Dziedziczak, bombardowany pytaniami: co, jak, kiedy, dlaczego i co z tego wyniknie.

Parę godzin po jej ogłoszeniu, decyzję o odwołaniu Leppera wyjaśnił przed kamerami telewizji sam premier Kaczyński: "Mam wszelkie przesłanki, by sądzić, że odwołani ministrowie, Andrzej Lepper i (minister sportu) Tomasz Lipiec są zamieszani w działalność przestępczą.

W świetle tych dokumentów, które widziałem, jasnym jest, że pan Lepper znajduje się w kręgu podejrzanych. To jest poważna sprawa, tam chodzi o wielomilionowe łapówki. (…) Nie jest to dla nas politycznie wygodne, to jest bardzo niewygodne, ale zasady są zasadami". Powiedział, że czyn korupcyjny, o który Lepper jest podejrzany, ocenia się na miliony złotych.

Niespodziewany kryzys w rządzie rozpoczął się w ub. piątek, gdy funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego wkroczyli do Ministerstwa Rolnictwa. Przesłuchali cztery osoby i zabezpieczyli dokumenty zgromadzone w Departamencie Gospodarki Ziemią, który ma największy wpływ na decyzje o zmianie kwalifikacji ziemi. Bezpośrednią przyczyną dymisji lidera Samoobrony były zeznania zatrzymanych przez CBA Piotra R. i Andrzeja K., którzy zeznali, że Lepper domagał się łapówki w zamian za "odrolnienie" atrakcyjnej, prawie 40-hektarowej (100-akrowej) działki w gminie Mrągowo na Mazurach.
Założone z inicjatywy PiS Centralne Biuro Antykorupcyjne jest oczkiem w głowie obecnego rządu i jednym z głównych narzędzi oczyszczania sceny publicznej pod budowę IV Rzeczypospolitej. Władze szczycą się tym, że CBA węszy korupcję i inne nieprawidłowości wszędzie, gdzie tylko występują, niezależnie od tego, kogo to dotyczy. W ub. tygodniu odwołany został Artur Piłka, wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego i doradca sportowy prezydenta Kaczyńskiego, w związku z zarzucanym mu handlem narkotykami. Prezydent twierdził, że nie chce, by jego doradca był traktowany ulgowo, wręcz przeciwnie sprawę tę należy ścigać z jeszcze większą niż zwykle determinacją.
Wkrótce po ogłoszeniu jego odwołania z rządu Lepper odbył na oczach narodu coś w rodzaju spowiedzi elektronicznej w telewizji TVN, z tym że bardziej starał się skierować uwagę na rzekomo przygotowaną wobec niego prowokację, aniżeli wyznawać własne grzechy. W rolę "spowiedniczki" wcieliła się znana komentatorka Monika Olejnik. "W piątek CBA wkroczyło do Ministerstwa Rolnictwa, bez mojej wiedzy, bez niczego" – powiedział Lepper. Przyznał się do znajomości z dwoma osobami podejrzanymi w aferze, twierdząc, że była to luźna znajomość. Dziennikarz Piotr R., z którym Lepper jeździł do Chin i Maroka, kiedyś go zapytał o odrolnienie ziemi w okolicach Mrągowa.
Coraz bardziej nieskładnie, chyba przez rosnące zdenerwowanie, Lepper zaczął mówić coś o tajemniczej kartce od osoby, której nie chciał wymienić: "Że jakaś prowokacja wobec mojej osoby, coś ma być podrzucone, jakaś paczka pieniędzy. Były nawet propozycje, żebym się ukrył. Był założony podsłuch i obserwacja i chyba nadal mam założony podsłuch. Powiedziałem premierowi: 'Takie prawo chcecie wprowadzać, że o 6 rano wyprowadza się ludzi. I po mnie też mieliście przyjść'".

Różnie media podeszły do zaistniałej sytuacji. "Rzeczpospolita" napisała m.in.: "Jeszcze do wczoraj premier robił wrażenie zagubionego. Kogoś, kto nie wie, po co rządzi, i nie potrafi uzasadnić pozostawania u władzy. Dziś sytuacja się zmieniła. Pozbywając się Leppera w imię walki z korupcją, Kaczyński wyraźnie mówi, jakie będzie hasło jego kampanii wyborczej. Jako pierwszy zajmuje miejsce na polu walki i wyznacza główny temat debaty publicznej. Ryzykuje przegraną. Ale w takich sytuacjach warto pamiętać, że szczęście sprzyja odważnym".

Ziejąca nienawiścią do braci Kaczyńskich "Gazeta Wyborcza" raz jeszcze zdradziła swe fobie pisząc: "Dymisja Leppera to krach amoralnej polityki Jarosława Kaczyńskiego prowadzonej w imię moralnej rewolucji. Polityka ta pchnęła go do koalicji z Lepperem – populistą i przestępcą, ze skrajnie prawicowym Giertychem i antysemickim integrystą – ojcem Rydzykiem. Ta koalicja psuje Polskę i wystawia nas na pośmiewisko Europy. Dobrze, że to wreszcie jej koniec".
Zdaniem centroprawicowego "Dziennika": "Niezależnie od tego, co ma na Leppera CBA i od kiedy wiedział o tym premier, ta dymisja to odpowiedź na poczucie beznadziejności i marazmu, jaki wkradł się w szeregi obozu władzy. Gdy szef Samoobrony stał się głównym chwalcą IV Rzeczpospolitej, hasło to straciło nie tylko swój powab, ono zaczęło tracić swój sens. Głównymi profitentami moralnej rewolucji okazali się krewni i znajomi działaczy Samoobrony". "Dziennik" sądzi, że prawdziwi zwolennicy IV RP powinni opowiedzieć się za wielkim otwarciem, za jakie uważa nowe wybory.
Na nagłaśnianych przez telewizję konferencjach prasowych czołowi politycy oceniali sytuację, a za kulisami gorączkowo rozważali swoje opcje. Premier Kaczyński powiedział, że powrót Leppera do rządu możliwy będzie pod warunkiem, że Samoobrona nie wyjdzie z koalicji, a prokuratura lub sąd Leppera uniewinnią. Ponieważ Lepper groził, że jego odejście będzie równoznaczne z rozpadem koalicji większościowej, Kaczyński powiedział, że “jeśli nie będzie rządu większościowego, jedynym wyjściem są przedterminowe wybory; agresywna opozycja powoduje, że rząd mniejszościowy jest niemożliwy".

PiS rozważa możliwość rozmów z maleńkim Polskim Stronnictwem Ludowym oraz z dużą Platformą Obywatelską, która jednak do współpracy z Kaczyńskimi się nie kwapi. Lider PO Donald Tusk zaproponował samorozwiązanie Sejmu i uważa, że istnieje większa szansa na zdobycie potrzebnych do tego 306 głosów niż kiedykolwiek w tej kadencji. Postkomuniści złożyli podobny wniosek, domagając się jego rozpatrzenia w ostatnim dniu przedwakacyjnego posiedzenia Sejmu. Jednak marszałek Sejmu Ludwik Dorn, prawa ręka Kaczyńskich, stwierdził, że postawi te wnioski na porządek dzienny dopiero na posiedzeniu powakacyjnym.

Na razie przynajmniej te wszystkie manewry zostały podważone przez nieoczekiwaną decyzję Leppera. Ogłosił bowiem, że nawet bez jego udziału w rządzie Samoobrona warunkowo pozostanie w koalicji. Warunkiem według Leppera jest wywiązanie się PiS-u ze wszystkich danych Samoobronie obietnic dotyczących pieniędzy na rolnictwo, oświatę, podwyżkę płac w służbie zdrowia i rewaloryzację rent i emerytur, po czym dodał: "Andrzej Lepper nigdy nie przyjął jakiejkolwiek łapówki ani o łapówkę taką nie prosił. Jeśli ktoś ma takie dowody, to niech je pokaże!"

Wygląda na to, że rząd i Samoobrona zostawiły sobie furtkę. Prawdopodobnie znajdzie się sposób, by istniejąca koalicja przetrwała, być może w lekko zmodyfikowanej formie. Lepper twierdzi, że do Ministerstwa Rolnictwa nigdy nie wróci, ale w polityce nigdy nie mówi się "nigdy". Ani "zawsze". Bo nawet jeśli ktoś tak powie, to od tego są politycy, żeby znaleźć i publicznie uzasadnić zmianę frontu: "Warunki się zmieniły…pojawiły się nowe dowody…zaistniały nowe okoliczności", a przede wszystkim "tego wymaga dobro państwa i społeczeństwa…"

Od dojścia do władzy jesienią 2005 r. rząd Prawa i Sprawiedliwości w zasadzie rządzi od kryzysu do kryzysu, lecz mimo oczekiwań opozycji żadna burza go nie zmogła. Najpoważniejszy kryzys przeżył jesienią ub. roku, kiedy premier Kaczyński z hukiem wywalił Leppera z rządu. Twierdził wszem i wobec, że z takim "chamem" nie da się współpracować. Ale nie minęło parę tygodni a znaleziono odpowiednią formułę dla wyjaśnienia tej wolty rodakom. Czy i tym razem tak nie będzie?
Robert Strybel
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama