Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 13 grudnia 2025 21:53
Reklama KD Market

Czesław Michniewicz - nie było widocznej różnicy

Pomimo porażki, różnica między nami a Steauą nie była aż tak widoczna - przekonywał Czesław Michniewicz, szkoleniowiec Zagłębia Lubin. Po porażce 0:1 na własnym boisku ze Steauą Bukareszt, Liga Mistrzów poważnie oddaliła się od Zagłębia.


Ani ciekawe transfery, ani obiecane ogromne premie pieniężne za awans nie pomogły mistrzom Polski w pojedynku z najbardziej utytułowaną rumuńską drużyną. Trener Steauy, Gheorghe Hagi, bardzo poważnie potraktował i rozpracował przeciwnika. Doskonale orientował się w słabych i mocnych punktach Zagłębia.


Hagi po meczu komplementował polskich piłkarzy i podkreślał, że "gra o awans się nie skończyła." Sądząc po jego pewnej minie, więcej było w jego słowach kurtuazji niż jakiejkolwiek obawy, że w rewanżu może przytrafić się coś niespodziewanego.


Według Czesława Michniewicza jego zespół nie odbiegał mocno poziomem od Rumunów. "Pomimo porażki, różnica między nami a Steauą nie była aż tak widoczna. Gdybyśmy mieli więcej szczęścia, to zdobylibyśmy bramkę. Nie stała się tragedia. Musimy ten mecz na spokojnie przeanalizować i wyciągnać wnioski" - powiedział.


Michniewicz często pytany był o taktykę na mecz ze Steauą i zasadność ustawienia linii pomocy w kształcie rombu.


"Nie wygraliśmy meczu przez romb, ani go nie przegraliśmy. Zresztą naszego ustawienia nie określam w ten sposób. Gramy po prostu systemem 4-4-2, tylko są inni wykonawcy o innych cechach, parametrach.. Ja bym się nie upierał, czy to jest romb czy jakaś inna figura geometryczna, bo to nie ma sensu" - tłumaczył szkoleniowiec Zagłębia.


"Niestety, nie radziliśmy sobie z rozgrywaniem piłki w obronie. Przez co Grzesiek Bartczak nie mógł przechodzić do ataku, a jego zadania musiał przejmować Rui Miguel. Musieliśmy rozgrywać piłki przez Manuela Arboledę, który jednak nie robił tego najlepiej. Przez co gra wyglądała tak, że odbieraliśmy piłkę i szybko jej się pozbywaliśmy" - dodał.


Oficjalny debiut w barwach Steauy zaliczył obrońca reprezentacji Polski - Paweł Golański, który przed trzema tygodniami przeszedł do wicemistrza Rumunii.


"Początek miałem nerwowy. Sędzia pokazał mi na początku meczu żółtą kartkę i musiałem uważać, by nie złapać drugiej i nie osłabić zespołu" - przyznał.


Jego zdaniem kwestia awansu do 3. rundy kwalifikacji nie jest jeszcze przesądzona. "Po wygranej w Lubinie jesteśmy faworytem, ale nie awansowaliśmy jeszcze. W Bukareszcie zagramy na pewno ofensywniej, będziemy chcieli jak najszybciej strzelić bramkę" - dodał.


Nadziei na grę w następnej rundzie nie tracą lubińscy kibice. Klub organizuje wyjazd na spotkanie rewanżowe. Fani Zagłębia do stolicy Rumunii będą docierać również na własną rękę.


"Mamy sygnały, że sporo naszych kibiców pracujących w Anglii i Irlandii wybiera się do Bukaresztu. Wynik pierwszego meczu nie będzie miał większego wpływu na frekwencję. Jest to grupa, która zawsze uczestniczy w wyjazdowych meczach naszego klubu. Szacujemy, że na rewanżowy mecz pojedzie ponad 200 kibiców" -powiedział Robert Sadowski, specjalista d/s marketingu lubińskiego klubu.


Mecz w Bukareszcie rozegrany zostanie 8 sierpnia.


Już w najbliższą sobotę w Lubinie rozegrany zostanie najciekawszy mecz 2. kolejki Orange Ekstraklasy. Zagłębie zmierzy się z Wisłą Kraków.


"Wisła jest o tyle w korzystniejszej sytuacji, że wróciła do Polski z sukcesem. A sukces buduje i rodzi następny. My potrafimy lepiej grać, a mecz ze Steauą nie oddaje naszych możliwości. I mam nadzieję, że pokażemy to w sobotę" - podsumował trener lubinian.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama