Chicago (Inf. w.) — Mogło być wspaniale, gdyby Warszawa została oswobodzona wspólnym wysiłkiem AK i Armii Czerwonej, ale to wzmocniłoby pozycje rządu RP w Londynie. Wiedział o tym Stalin i dlatego wstrzymał ofensywę na Wiśle. Chciał rękami niemieckimi zniszczyć gniazdo antysowieckich os, jakim była Warszawa. Cel osiągnął, ale przez wstrzymanie ofensywy na przeszło 5 miesięcy, Armia Czerwona nie osiągnęła Renu, natomiast zachodni alianci dotarli do Łaby i Pragi – powiedział podczas chicagowskich rocznicowych uroczystości wybuchu powstania Jan Krawiec.
Jedynie w tym krótkim fragmencie wygłoszonego referatu mówca ukazał hipokryzję i zakłamanie naszych sojuszników oraz wskazał na korzyści płynące z prowadzonej przez osamotnionych Warszawiaków walki dla obydwu stron walczących z Niemcami.
Nie udzielenie powstańcom pomocy ze strony Rosjan może jedynie świadczyć o wielkiej nienawiści Stalina do władz polskich w Londynie. Miał świadomość, że wstrzymując ofensywę Armii Czerwonej na linii Wisły zrezygnował z możliwości zajęcia Niemiec aż do Renu. Powstanie mogło potoczyć się całkiem innym torem, gdyby Stalin wyraził zgodę na lądowanie alianckich samolotów na lotniskach opanowanych przez Rosjan. Ale w kalkulacjach Stalina to nie wchodziło w rachubę. Nawet zaangażowanie się w pozorowane wsparcie ze strony oddziałów Ludowego Wojska Polskiego, ich dowódca Zygmunt Berling o mało co nie przypłacił życiem. Powstrzymanie radzieckiej ofensywy na Wiśle wojskom sprzymierzonym na zachodzie dało z kolei więcej czasu na wydarcie Hitlerowi jak największego obszaru tej części Europy. Dla aliantów było wręcz kłopotliwe, że Polacy pomimo wcześniejszych ustaleń pomiędzy wielkimi tego świata chcieli wywalczyć niepodległość. Woleli, żeby stawiali opór Niemcom, ale poddali się Rosjanom.
Jan Krawiec przypomina, że upadek powstania nie skończył się kapitulacją 2 października 1944 roku. Walka z duchem powstańczego zrywu i jego żołnierzami trwała przesz kolejne dziesięciolecia w PRL. Prześladowania, aresztowania, wyroki wieloletnich więzień włącznie z karami śmierci, wywózki na Sybir to „zapłata”, jaką Polska pod rządami Stalina zafundowała swoim bohaterskim synom. Wśród zamordowanych znalazł się między innymi szef Kedywu gen. Fieldorf ps. „Nil”, który między innymi zorganizował zamach na kata Warszawy Kutcherę. O nikczemności komunistów świadczył chociażby fakt, że w więziennej celi osadzono go wraz niemieckimi zbrodniarzami wojennymi.
Mówca cytując słowa gen. Bora Komorowskiego o tym, że nawet jeśli jest przegrana – to wysiłek moralny i fizyczny poniesiony na polu chwały zostaje w pamięci społeczeństwa, nawiązał do późniejszych zrywów wolnościowych robotników Poznania, Radomia, Gdańska. Był on bodźcem do podejmowania kolejnych prób wybicia się na niepodległość. Do próby sierpnia 1944 roku wyraźnie nawiązywali twórcy „Solidarności”. Ofiara powstańców nie okazała się daremna, o czym powinny wiedzieć kolejne pokolenia naszych rodaków, a prawda o Powstaniu winna być znana całemu światu.
Uroczystości rocznicowe w Domu Harcerza, które poprzedziła Msza św. odprawiona w kościele św. Konstancji przez k. kanonika Tadeusza Dzieszkę, zgromadziły ponad 200 osób. Wartę honorową zaciągnęli harcerze. W gronie gości honorowych był konsul Mariusz Gbiorczyk. Obecni byli koledzy z innych formacji na czele z prezesem chicagowskich „Pancerniaków” Władysławem Lisem. Obchody wraz z grupą koleżanek i kolegów przygotował prezes Fundacji Charytatywnej Armii Krajowej Wiesław Chodorowski.
Podczas spotkania wrażeniami z centralnych obchodów rocznicowych w Warszawie podzielił się ze zgromadzonymi prezes chicagowskiego Koła AK Marian Prusek, który z grupą koleżanek i kolegów uczestniczył w tym wydarzeniu, szeroko i szczegółowo komentowanym przez polskie media. Zgromadzeni obejrzeli film o odsłonięciu Pomnika Powstańców Warszawskich. Po zakończeniu części oficjalnej prywatne rozmowy przy kawie i ciasteczkach trwały do godzin wieczornych.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak/NEWSRP
Powstańczy heroizm
- 08/16/2007 06:13 PM
Reklama








