Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Tiago Gomes (16-samobójcza), 0:2 Maciej Korzym (90).
Żółta kartka - Zagłębie Lubin: Mateusz Bartczak, Grzegorz Bartczak, Michał Stasiak. Legia Warszawa: Piotr Giza, Edson, Takesure Chinyama, Roger.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 11 000.
Zagłębie Lubin: Michal Vaclavik - Grzegorz Bartczak, Manuel Arboleda, Michał Stasiak, Tiago Gomes - Wojciech Łobodziński (70. Szymon Pawłowski), Maciej Iwański (61. Rui Miguel), Mateusz Bartczak, Michał Goliński - Andre Nunes (55. Piotr Włodarczyk), Michał Chałbiński.
Legia Warszawa: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Dickson Choto, Inaki Astiz, Tomasz Kiełbowicz - Kamil Grosicki, Aleksandar Vuković, Roger (90. Marcin Smoliński), Piotr Giza (74. Martins Ekwueme) - Takesure Chinyama (80. Maciej Korzym), Edson.
Mecz rozpoczął się do minuty ciszy w związku z 25-leciem "Zbrodni lubińskiej". Potem kibice odśpiewali hymn narodowy, a trybuny fanów Zagłębia pokryły się biało-czerwonymi elementami.
Pierwszą bramkę legioniści zdobyli w 16. minucie, gdy po dośrodkowaniu Tomasza Kiełbowicza piłkę do własnej bramki wbił Tiago Gomes. Natomiast w ostatniej minucie wynik podwyższył Maciej Korzym, który wszedł na boisko w 80. minucie gry. Było to już szóste zwycięstwo Legii bez straty bramki.
Trener Legii Jan Urban powiedział na konferencji prasowej, że było to trudne spotkanie, ale długo przez jego zespół oczekiwane jako sprawdzian umiejętności. "Zagraliśmy mądrze, staraliśmy się często odzyskiwać piłkę. W pierwszej połowie powinniśmy strzelić jeszcze jedną bramkę. Nawet kiedy przeciwnicy spychali nas do obrony, potrafiliśmy stworzyć groźne sytuacje. Mecz był ciężki, ale zasłużyliśmy na zwycięstwo" - mówił Urban.
Natomiast trener Zagłębia Czesław Michniewicz przyznał, że jego zespół zagrał słabo i Legia mogła wygrać nawet wyższym wynikiem. "Zawiodła nasza skuteczność, z czym mamy problem od dłuższego czasu. Ale zawiodły też stałe elementy gry, z których nic nie wynikało. Zawiódł mnie Nunes, który dopiero w 45 minucie doprowadził do podbramkowej sytuacji. Zabrakło nam +zęba+ do zaatakowania Legii" - mówił Michniewicz.
Zagłębie Sosnowiec - Jagiellonia Białystok 3:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Marcin Folc (13), 1:1 Everton (22), 2:1 Dariusz Gawęcki (41-głową), 3:1 Marcin Folc (88).
Żółta kartka - Zagłębie Sosnowiec: Vladimir Bednar, Dawid Skrzypek, Jacek Berensztajn. Jagiellonia Białystok: Remigiusz Sobociński, Dariusz Łatka, Aleksander Kwiek, Rodnei.
Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów 2 000.
Zagłębie Sosnowiec: Adam Bensz (27. Szymon Gąsiński) - Vladimir Bednar, Dżenan Hosić, Grzegorz Kaliciak, Dariusz Gawęcki - Dawid Skrzypek (65. Jarosław Piątkowski), Sławomir Pach, Jacek Berensztajn, Paweł Cygnar (58. Dariusz Kozubek) - Marcin Folc, Grzegorz Kmiecik.
Jagiellonia Białystok: Jacek Banaszyński - Dariusz Łatka, Łukasz Nawotczyński, Rodnei, Marek Wasiluk (80. Radosław Kałużny) - Bartłomiej Niedziela (76. Mariusz Marczak), Everton, Jacek Markiewicz, Aleksander Kwiek, Dariusz Jarecki - Remigiusz Sobociński (61. Marcin Truszkowski).
Piłkarze Zagłębie po "laniu", jakie dostali w ostatnim meczu z Legią, który przegrali w stolicy aż 0:5, chcieli wygrać i wreszcie wyjść na punktowy "plus" w tabeli. Tego tez domagali się od początku meczu sosnowieccy kibice. Otuchę w ich serca wlał w 13. minucie grający z 13-tką na plecach Folc. Pokonał w sytuacji sam na sam białostockiego bramkarza.
Radość w sektorach "gospodarzy" nie trwała długo. W 22. minucie Everton uprzedził przy linii pola karnego Bensza i piłka wylądowała w siatce. W dodatku bramkarz Zagłębia przypłacił tę interwencję złamaniem ręki i musiał opuścić boisko.
Okres chaosu i rwanej gry w środku, jaki nastąpił po wyrównaniu, przerwali sosnowiczanie. W 41. minucie z rogu dośrodkował Berensztajn, obrońcy Jagiellonii nie upilnowali Gawęckiego i do przerwy było 2:1.
Druga połowa zaczęła się od niewykorzystanych sytuacji Wasiluka pod bramką Zagłębia i Hosica w polu karnym Jagiellonii, a potem były długie minuty "twardej walki o ligowe punkty" - mnóstwo strat piłki, fauli, przerw w grze. Pod obiema bramkami niewiele się działo. Dopiero w 68. minucie po akcji Piątkowskiego z bliska głową strzelał Folc i Banaszyński z trudem i na raty złapał piłkę.
Zachęceni tym piłkarze Zagłębia poszli za ciosem. Z daleka próbował zaskoczyć bramkarza Jagiellonii Pach, potem w polu karnym w idealnej sytuacji był Kmiecik, który nie zdołał jednak oddać celnego strzału. W odpowiedzi bliski pokonania sosnowieckiego golkipera był Jarecki. Jego silny strzał Gąsiński obronił końcami palców.
Końcówka przyniosła kilka szybkich, groźnych akcji Zagłębia. Sukces przyniosła jedna. Dwie minuty przed końcem Folc udowodnił, że trzynastka nie musi być pechowa. Mając przed sobą tylko bramkarza z zimną krwią strzelił po ziemi tuż przy słupku, ustalając wynik meczu.
Po meczu powiedzieli
trener Jagiellonii Artur Płatek: "Decydująca była bramka na 2:1. W pierwszej połowie mieliśmy grę pod kontrolą, stwarzaliśmy sytuacje, jednak przed przerwą straciliśmy drugą bramkę. W drugiej połowie wiedzieliśmy, że musimy się otworzyć. Jedna z kontr Zagłębia zakończyła się golem. Przy takich błędach, jakie popełniliśmy, nie można nawet zremisować".
trener Zagłębia Jerzy Kowalik: "Po meczu z Legią miałem pretensje do zespołu. Dzisiaj każdy pokazał się z dobrej strony. Zmiany były wymuszone. Bensz będzie miesiąc w gipsie. W drugiej połowie momentami graliśmy taką piłkę, jaką chcieliśmy. Wynik byłby wyższy, gdybyśmy nie marnowali sytuacji. Graliśmy dziś o dwa tygodnie spokojnej pracy".








