Wiedeń (AP) – Gdyby Bernard Kouchner był ministrem spraw zagranicznych w 2003 roku, to Francja bez wątpienia miałaby teraz żołnierzy grzęznących w Iraku tak samo jak amerykańscy.
Bernard Kouchner jest szefem francuskiej dyplomacji zaledwie od trzech miesięcy, a już mówi o wojnie, tym razem w Iranie... Prezydent Nicolas Sarkozy zastosował wojenny ton w przemówieniu do francuskich ambasadorów, wprowadzając w zdumienie całą prasę, łącznie z New York Timesem. Bernard Kouchner posunął się jeszcze dalej mówiąc o konieczności podjęcia przygotowań do wojny. Identycznie brzmią przedstawiciele amerykańskiej administracji.
Przypominając "pomyłkę" jaką jest wojna w Iraku, szef nuklearnych inspektorów ONZ skrytykował wrzawę, jaką rozpętano wokół tematu rzekomego zagrożenia ze strony Iranu. "Nie mówiłbym o użyciu siły", powiedział Mohamed ElBaradei, szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, reagując na pogróżki Francji. Podkreślając, że tylko Rada Bezpieczeństwa ONZ może zatwierdzić zastosowanie siły, ElBaradei wezwał świat do przypomnienia sobie Iraku zanim podobna akcja zostanie podjęta przeciw Iranowi. "Mam nadzieję, że wszyscy wyciągnęli jakieś wnioski z sytuacji, w jakiej znalazł się Irak, gdzie 700,000 niewinnych cywilów straciło życie z powodu podejrzeń, że ich kraj ma nuklearną broń".
Tymczasem były dowódca wojsk USA na Bliskim Wschodzie, niedawno emerytowany generał, John Abizaid, jest zdania, że należy podjąć każdy dostępny krok celem powstrzymania Iranu przed posiadaniem nuklearnej broni, lecz jeśli wysiłki te nie zdadzą się na nic, to i tak nic wielkiego się nie stanie.
"Iran nie jest narodem samobójców. Mają w rządzie kilka osób, które robią wrażenie mało racjonalnych, lecz bardzo wątpię, by Irańczycy mieli zamiar zaatakować nas nuklearną bronią. Zdają sobie sprawę z potęgi militarnej Stanów Zjednoczonych... Powiedzmy sobie szczerze, istnieją sposoby na współżycie z nuklearnym Iranem, tak jak współżyliśmy z nuklearnym Związkiem Sowieckim, nuklearnymi Chinami i jak teraz współżyjemy z innymi nuklearnymi państwami".
Generał sugeruje, że militarna akcja zapobiegająca spełnieniu nuklearnych ambicji Iranu, nie będzie najmądrzejszym posunięciem. "Wojna zdewastuje wszystkich. Powinniśmy jej za wszelką cenę unikać. Z drugiej strony nie możemy dopuścić do tego, by Irańczycy szkodzili naszym interesom". Abizaid przypuszcza, że wielu Irańczyków, w tym również ludzie w tamtejszym rządzie, jest gotowych do kooperacji z Zachodem. Generał najwyraźniej wzywał do cierpliwości wobec państwa, które prez. Bush włączył do "osi zła". (eg)
Zmiana rządu i zmiana tonu
- 09/19/2007 05:35 PM
Reklama








