Matka amerykańskiego kolarza Floyda Landisa uważa, że syn jest prawdziwym triumfatorem Tour de France - 2006, ale nie będzie go zachęcać, by odwoływał się od decyzji pozbawiającej go zwycięstwa w ubiegłorocznym wyścigu.
Arlene Landis powiedziała w piątek, że nie miała okazji rozmawiać z synem od chwili, gdy ciało arbitrażowe podtrzymało wyniki testu antydopingowego, który wykazał stosowanie przez Amerykanina syntetycznego testosteronu, co pomogło mu w spektakularnym zwycięstwie w prestiżowym TdF.
Arlene Landis przyznała, że nie była zaskoczona werdyktem, ale wciąż uważa syna za niewinnego. "Tylko dlatego, że dwóch ludzi twierdzi, że jest winny, a jeden, że nie, nie świadczy o jego winie" - powiedziała matka kolarza.
Według dokumentów, do których dotarła agencja Associated Press, trzyosobowa komisja arbitrażowa głosowała 2:1 na niekorzyść Landisa.
Floyd Landis zaprzeczył, jakoby używał środków dopingowych i utrzymuje, że nigdy nie oszukiwał w tych sprawach. Decyzja o pozbawieniu go zwycięstwa w TdF nastąpiła po roku od "odrodzenia się" kolarza na 17. alpejskim etapie TdF 2006, na którym odzyskał przewagę (ponad ośmiu minut) nad liderem i wygrał cały wyścig.
Arlene Landis zmieniła zdanie na temat syna od czasu pierwszego testu. Wtedy mówiła mu. "Floyd, wiesz, czy popełniłeś błąd. Nawet wielcy ludzie popełniają błędy. OK, po prostu przyznaj się i żyj dalej". A on jej odpowiedział. "Matko, niczego takiego nie było".
Landisowi pozostała jeszcze tylko jedna możliwość uratowania swego triumfu w TdF i uniknięcia dwuletniego zawieszenia - apelacja do Trybunału Arbitrażowego ds. Sport (CAS). Jego matka nie zamierza go do tego zachęcać








