Już w niedzielę podczas Grand Prix Chin na torze w Szanghaju mogą rozstrzygnąć się losy tytułu mistrza świata Formuły 1. Zwycięstwo w klasyfikacji kierowców w trakcie przedostatniego wyścigu w sezonie może zapewnić sobie Brytyjczyk Lewis Hamilton z teamu McLaren-Mercedes.
Hamilton jest jedną z "nowych twarzy" w Formule 1 i może przejść do historii jako pierwszy debiutant, który w pierwszym sezonie startów w tej prestiżowej rywalizacji sięgnął po tytuł. Po 15 z 17 wyścigów Brytyjczyk powadzi w klasyfikacji kierowców z dorobkiem 107 punktów.
Wyprzedza o 12 punktów kolegę z zespołu Fernando Alonso, który zdobywał tytuł mistrza świata w poprzednich dwóch sezonach. Hiszpan, aby zachować szanse na triumf w rywalizacji kierowców, musi wygrać dwa ostatnie wyścigi: GP Chin i GP Brazylii.
Jeśli to mu się uda, będzie miał w dorobku sześć zwycięstw o jedno więcej od Hamiltona, który w niedzielę odnotował piątą wygraną w sezonie, triumfując w GP Japonii. Jednocześnie Hiszpan musi liczyć, że jego rywal w ostatnich dwóch startach nie zdobędzie więcej niż osiem punktów.
"Jestem realistą i nie mam co czekać na cud. Myślę, że sprawa tytułu jest już rozstrzygnięta, co nie oznacza, że nie będę walczył o zwycięstwa w Chinach i Brazylii" - powiedział po GP Japonii Alonso.
Teoretyczne szanse na tytuł ma jeszcze Kimi Raikkonen z Ferrari, który traci do Brytyjczyka 17 punktów. Fin jednak przede wszystkim walczy o trzecie w karierze wicemistrzostwo świata, a w tym sezonie stawał na najwyższym stopniu podium już czterokrotnie, tak samo jak Alonso, który wyprzedza go o pięć punktów.
Niewielkie szanse na drugie miejsce w MŚ ma jeszcze Brazylijczyk Felipe Massa, który traci do Hiszpana 15 punktów. Kierowca Ferrari w niedzielę zajął dopiero szóste miejsce w Japonii, wyprzedzając na ostatnich metrach Roberta Kubicę.
Polak ma na koncie 35 punktów i walczy o piąte miejsce na koniec sezonu, bowiem nie zdoła już wyprzedzić kolegi z BMW-Sauber - Niemca Nicka Heidfelda - 56 pkt. Kubica w Chinach i Brazylii będzie musiał odpierać ataki coraz lepiej spisujących się ostatnio kierowców Renault: Fina Heikki Kovalainena (30 pkt) i Włocha Giancarlo Fisichelli (21 pkt).
W wyniku odebrania ekipie McLaren-Mercedes punktów w klasyfikacji drużynowej w związku z aferą szpiegowską, losy tytułu wśród konstruktorów rozstrzygnęły się już wcześniej. Przypadł on Ferrari, a wicemistrzem została ekipa BMW-Sauber.
Przed dwoma laty Grand Prix Chin odbyła się na zakończenie sezonu, a tytuł mistrzowski zdobyło wówczas Renault. Była to druga edycja wyścigu, bowiem po raz pierwszy kierowcy Formuły 1 rywalizowali w Szanghaju w 2004 roku.
Chiny starały się o organizację zawodów z cyklu Grand Prix przez ponad dekadę, stopniowo unowocześniając istniejący tor wyścigów samochodowych na przedmieściach Zhuhai.
W 1998 roku GP Chin znalazła się w prowizorycznym kalendarzu MŚ, ale została wykreślona po kontroli obiektu, która wykazała, że jest on niezgodny ze światowymi standardami. Przychylność FIA zyskały przedstawione w 2001 roku projekty i założenia realizacyjne budowy nowego toru w Szanghaju.
Obiekt, który kosztował 325 milionów dolarów, zaprojektował Niemiec Hermann Tilke, autor nowoczesnych obiektów w Bahrajnie i Malezji. Dodatkowym atutem kandydatury Szanghaju był fakt, iż jest jedną z najnowocześniejszych i najprężniej rozwijających się metropolii świata. W dodatku zawsze był postrzegany jako symbol stopniowego otwierania się Chin na resztę świata.
Kandydatura ta łatwo zyskała przychylność szefa Formuły 1 Berniego Ecclestone'a, który - wobec wprowadzanego w Unii Europejskiej całkowitego zakazu reklamy wyrobów tytoniowych - zaczął realizować plany ekspansji cyklu Grand Prix w Azji.
W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 305,066 km, czyli 56 okrążeń po 5451 m. Tydzień po GP Chin kierowcy będą rywalizować o GP Brazylii na torze Interlagos w Sao Paulo.








