Chicago (Inf. wł.) – Nowy budżet burmistrza Richarda M. Daley zawierający podwyżkę podatków i opłat na około 300 mln dol. wzbudził duże niezadowolenie wśród radnych miejskich.
Swoje niezadowolenie wyrażają nawet ci najbardziej lojalni burmistrzowi, jak na przykład radny Ray Suarez z 31 okręgu miejskiego, czy Richard Mell z 33 okręgu.
Wyraźne przejawy niezadowolenia wśród ojców miasta można było zauważyć w poniedziałek 15 października na pierwszym posiedzeniu w sprawie budżetu projektu burmistrza Daley.
Radni doskonale zdają sobie sprawę, że sytuacja jest szczególna, ponieważ w tym roku administracje wszystkich szczebli – stanu, powiatu, miasta, a nawet komunikacja miejska i podmiejska – próbują obciążyć podatnika.
Radni nie ukrywają, że telefony w ich biurach terenowych i w ratuszu po prostu urywają się. Dzwonią oburzeni podatnicy, by zaprotestować przeciwko budżetowi burmistrza i przypomnieć swoim radnym o obowiązku uczciwego reprezentowania interesów mieszkańców Chicago podczas głosowania w sprawie budżetu.
Miejski dyrektor budżetu Bennett Johnson oczywiście szantażuje chicagowian twierdząc, że jedyną opcją oprócz podwyżek podatków są drastyczne cięcia usług miejskich i zwolnienia pracowników administracji.
Wczoraj w Radzie Powiatu Cook odbyły się przesłuchania publiczne, dotyczące budżetu powiatu, w sprawie którego głosowanie odbedzie sie już dziś 17 października.
Przesłuchania odbyły się w siedzibie władz powiatu Cook, w gmachu na skrzyżowaniu ulic Clark i Washington.
Wczoraj podatnicy mogli wyrazić swoją opinię na temat podwyżek podatków i opłat proponowanych przez prezesa Todda Strogera.
Przypomnijmy, że podwyżki te opiewają na ogólną kwotę 230 mln dolarów.
(ao)
Bunt radnych?
- 10/17/2007 08:57 PM
Reklama








