Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 21:49
Reklama KD Market

Republikanie bez współczucia, NAFTA i antyamerykańskie nastroje

Osiem lat temu, obecny prezydent Bush zadeklarował się jako "współczujący konserwatysta", w retoryce wyborczej zwracając się do słuchaczy z pytaniami o to, czy współczucie i miłosierdzie nie pasują do konserwatywnych polityków oraz czy można dopuścić do tego, aby Partia Republikańska (czytaj konserwatywna) była kierowana przez człowieka o twardym sercu. Słuchając dyskusji, które prowadzą republikańscy kandydaci na prezydenta, można dojść do wniosku, pisze "Los Angeles Times", że ignorują oni takie postawy. Zresztą, może nie tylko oni.

To są niepokojące reakcje, pisze dziennik, niepokojące przez to, że pokazują obecne nastawienie republikanów do nielegalnych imigrantów, także do ich dzieci. Pewien kandydat tej Grand Old Party, w skrócie GOP (tak popularnie nazywana jest Partia Republikańska), z przerażeniem stwierdza, że jego kolega zabiegał o stypendia dla dzieci nielegalnych imigrantów.

Wobec krytyki za faktyczne przekształcenie Nowego Jorku w schronisko dla nielegalnych cudzoziemców, w czasie urzędowania na stanowisku burmistrza tego miasta, Rudi Giuliani bije się teraz w piersi za decyzję zezwalającą tym dzieciom na uczęszczanie do szkół publicznych w Nowym Jorku i jednocześnie szybko dodaje, że obecnie nie interesuje go dalsza edukacja tych dzieci. Z kolei inny kandydat, Duncan Hunter, chwali się zbudowaniem muru na granicy z Meksykiem, pod San Diego, i zapowiada zbudowanie takiego muru wzdłuż całej granicy amerykańsko-meksykańskiej w ciągu sześciu miesięcy (oczywiście, jeśli zostanie wybrany). Jak się mają polskie zabiegi o bezwizowe wjazdy do Ameryki, przy takim nastawieniu?

Inne nastroje wyborcze, tym razem w Partii Demokratycznej, ujawnia Steve Chapman, komentator dziennika "Chicago Tribune". Kandydaci na prezydenta z tej partii wyrażają się bardzo krytycznie o traktacie NAFTA – akronim od North American Free Trade Agreement, umowa o wolnym handlu w Ameryce Północnej, weszła w życie w 1994 roku, za pierwszej kadencji prezydenta Clintona. Ta krytyka zdumiewa w najwyższym stopniu i brzmi tak, pisze Chapman, jakby republikanie, powołujący się na Ronalda Reagana, domagali się cięć wydatków na obronę.

Demokraci krytykują tę umowę za to, że ich zdaniem w jej wyniku nastąpiło zlikwidowanie miliona miejsc pracy, między innymi na skutek przeniesienia inwestycji produkcyjnych do Meksyku. Tymczasem wszystkie oceny prezydentury Clintona zgodne są, co do tego, że wówczas, pisze Chapman z uznaniem, gospodarka kwitła, była praca za dobrym wynagrodzeniem a obszar nędzy zmniejszał się. Uznaje się przecież, że tamte lata, jeśli się je odniesie do historii Ameryki, stanowiły najdłuższy okres rozwoju gospodarczego w czasach pokojowych a stopa bezrobocia miała najniższy wskaźnik od zakończenia wojny wietnamskiej. Nie przekonuje też argument demokratów o zmniejszeniu inwestycji produkcyjnych, bo w samej Ameryce wytwórcy inwestowali dwieście miliardów rocznie w latach od 1994 do 2001, podczas gdy w Meksyku – zaledwie 2,2 miliarda rocznie w tych samych latach. Są też inne jeszcze korzyści, jak wzrost eksportu w wyniku zniesienia ceł w ramach umowy i – jako skutek importu – obniżenie cen na towary konsumpcyjne i inwestycyjne.

Zdaniem Chapmana, czasy Clintona to okres prosperity, na którą można patrzeć z zazdrością. Jego zasługą jest też rozwój wolnego handlu a w tym zakresie uczynił więcej niż jakikolwiek inny prezydent po Franklinie D. Roosevelcie, tj. od 1945 roku. Odrzucenie argumentów, które demokraci wykorzystują do krytyki umowy, skłania Chapmana do wniosku, że powodem tej krytyki jest chęć zjednania sobie związków zawodowych, generalnie preferujących politykę protekcjonizmu, a przez takie zagranie nie zrażają sobie wyborców latynoskich. Tym powodem może być także niechęć wywołana tym, że wbrew oczekiwaniom NAFTA nie spowodowała zmniejszenia fali nielegalnych imigrantów z Meksyku do Stanów Zjednoczonych.

O nastrojach antyamerykańskich pisze magazyn "New Yorker". Komentator magazynu wyraźnie wskazuje na iracką politykę prezydenta Busha jako powód tych nastrojów prawie na całym świecie, od Hiszpanii, gdzie socjaliści doszli do władzy już w marcu 2004 roku i natychmiast wycofali oddziały hiszpańskie, przez Włochy, gdzie Berlusconiego zastąpił Romano Prodi zmuszony do takiej samej decyzji, do Polski, gdzie sześć tygodni temu zwycięski premier włączył wycofanie polskich oddziałów z Iraku do swojej platformy wyborczej.

Przypadek Australii jest szczególną ilustracją zmiany nastrojów, pisze komentator, widocznej w tym, że rząd konserwatywny przegrał z kretesem na korzyść laburzystów i to w czasie ogólnego zadowolenia z sytuacji gospodarczej. Jest to wynik nie tyle niezadowolenia z udziału wojsk australijskich w działaniach amerykańskich w Iraku, w których Australijczycy jak dotychczas nie mają żadnych strat, ile z lojalności poprzedniego premiera (John Howard), mocno okazywanej prezydentowi Bushowi.

Pierwszym aktem nowego premiera australijskiego (Kevin Rudd), bezpośrednio po zaprzysiężeniu, było podpisanie protokołu z Kioto (przeciwdziałanie zmianom klimatycznym), czego poprzednik nie chciał uczynić przez całe dziesięć lat i czego dotychczas nie uczyniła administracja prezydenta Busha.
Mówiąc o wzroście nastrojów antyamerykańskich w północno-europejskim pasie od Anglii do Polski, komentator cytuje fragment artykułu, autorstwa Anne Applebaum (małżonka Radosława Sikorskiego, obecnego polskiego ministra SZ), która konstatuje, iż kraje, które dla zasady mogły popierać amerykańską politykę zagraniczną, jako wyraz solidarności czy przyjaźni, teraz wymagają pochlebstw lub zapłaty za udzielane poparcie.

Źródła:
– o nastawieniu republikańskich kandydatów na prezydenta (Rudi Giuliani i inni) do sprawy nielegalnych imigrantów, za dziennikiem "Los Angeles Times", wydanie na 30 listopada, artykuł redakcyjny "GOP’s compassionless conservatism",
– o krytyce umowy o wolnym handlu w Płn. Ameryce (NAFTA), wyrażanej obecnie przez demokratycznych kandydatów na prezydenta, za dziennikiem "Chicago Tribune", wydanie na 2 grudnia, artykuł "Democrats make a bad trade", autor Steve Chapman,
– o antyamerykańskich nastrojach na świecie, powstających w wyniku irackiej polityki prezydenta Busha, za magazynem "New Yorker", wydanie na 10 grudnia, artykuł "Follow the Leaders", autor Hendrik Hertzberg.
Andrzej Niedzielski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama