Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Topór wypadł z ręki

W październiku prezydent George W. Bush powiedział nieco zdumionym dziennikarzom, że jeśli ktoś nie wierzy, iż Iran stanowi poważne zagrożenie dla Ameryki, będzie się musiał przygotować na trzecią wojnę światową.

Zaraz potem inni członkowie administracji, na czele z wiceprezydentem Cheney, wygłosili serię przemów i komentarzy, w których stosowana była coraz ostrzejsza retoryka pod adresem Iranu. Wszystko wskazywało na to, że Biały Dom przygotowuje Amerykanów na ewentualność kolejnej wojny. Do intensywnego potrząsania wojennym toporem przyłączył się też nowy prezydent Francji, Sarkozy, który zaczął grozić Iranowi nowymi sankcjami i “poważnymi konsekwencjami”.

I oto przed kilkoma dniami rozpowszechniono nowy raport dotyczący potencjalnych zagrożeń globalnych. Dokument ten sporządzono już w sierpniu, a jest on dziełem wszystkich najważniejszych agentur rządowych (FBI, CIA, Rada Bezpieczeństwa Narodowego). Podają w tym raporcie zdumiewające słowa. Amerykański wywiad doszedł do wniosku, że Iran poniechał w roku 2003 wszystkich prób pozyskania broni nuklearnej i gdyby chciał dziś wznowić tego rodzaju zamiary, mógłby zbudować bombę atomową dopiero ok. roku 2010. Innymi słowy, nie ma żadnego bezpośredniego zagrożenia “nuklearnym Iranem”, a Mahmoud Achmadinedżad, choć mocno kontrowersyjny, zdaje się mówić prawdę, gdy zapewnia, iż interesują go jedynie pokojowe zastosowania energii nuklearnej.

Biały Dom przyznał niechętnie, iż o treści raportu poinformowano Busha już w sierpniu. Powstaje w związku z tym pytanie, w jakim celu w dwa miesiące później została rozpętana kampania na rzecz “eliminacji zagrożenia” ze strony Iranu. Niestety nie ma żadnego sensownego wytłumaczenia tego zjawiska z wyjątkiem wniosku, że administracja raz jeszcze próbowała wykreować jakiś fikcyjny powód do zaatakowania kolejnego kraju. Gdy zaś topór wojenny został wytrącony z ręki co bardziej wojowniczym członkom administracji, Bush wystąpił na konferencji prasowej, w czasie której oświadczył, iż nadal uważa Iran za “niezwykle groźny kraj”, choć nie bardzo wiadomo dlaczego. Wkrótce potem różni przedstawiciele Białego Domu jęli wygłaszać boleśnie niezręczne wymówki, zgodnie z którymi prezydent miał być w sierpniu poinformowany tylko “ogólnie” o treści raportu i dlatego w październiku jeszcze nie wiedział, iż Iran nie ma już programu budowy broni atomowej. Jest to wierutna bzdura – żąda się od nas uwierzenia w to, że tak ważne treści o Iranie leżały przez kilka miesięcy gdzieś na biurku w Oval Office.

Niestety ta kolejna “wojenna” gafa administracji może okazać się niezwykle szkodliwa. Po pierwsze,we wszystkich gazetach europejskich pojawiły się zjadliwe, niezwykle krytyczne komentarze, w których podkreśla się fakt, iż ujawnienie treści raportu pozbawia Amerykę resztek wiarygodności na arenie międzynarodowej, szczególnie jeśli chodzi o Bliski Wschód. Po drugie, jeśli Iran zdecyduje się w przyszłości wznowić swoje atomowe ambicje i na horyzoncie pojawi się rzeczywiście zagrożenie, amerykańskim ostrzeżeniom absolutnie nikt nie da już wiary.

Jedynym pozytywnym skutkiem tego wszystkiego jest zapewne fakt, iż wszelkie marzenia o wojnie z Iranem, które rzekomo emanowały szczególnie z biura wiceprezydenta, stały się całkowicie nierealne. Na szczęście.
Andrzej Heyduk
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama