Bartosz Kizierowski będzie przygotowywał się do igrzysk olimpijskich w Pekinie w Hiszpanii. Pływak miał objąć posadę szkoleniowca na prestiżowej amerykańskiej uczelni Berkeley i łączyć obowiązki z treningiem. Problemy wizowe wymusiły na nim zmianę decyzji. W środę Kizierowski wystąpił podczas Grand Prix Polski w Warszawie i bez trudu wygrał wyścig na 50 m stylem dowolnym.
"Musiałem zrezygnować z wyjazdu do USA i do najważniejszych imprez będę się szykował w Hiszpanii. Za bardzo przeciągały się sprawy emigracyjne. Niestety musiałem zrezygnować też z oferty Berkeley. Mieliśmy jednak z żoną dosyć mieszkania u znajomych, czy w hotelach. Teraz wynajęliśmy mieszkanie w Madrycie" - wyjaśnił Kizierowski.
"W dalszym ciągu moim szkoleniowcem będzie Mike Bottom, ale on jest na Florydzie. Będziemy się często kontaktować telefonicznie i mailowo. On będzie doradzał mi co i jak robić. Liczę bardzo, że uda mi się jeszcze przed kwalifikacjami olimpijskimi wyjechać do USA na jakieś trzy tygodnie. Bardzo bym chciał popracować z grupą Bottoma, bo taka rywalizacja doskonale wpływa na formę" - dodał.
W Madrycie Kizierowski pomaga grupie hiszpańskich pływaków jako doradca od techniki. Dzięki temu może za darmo trenować na basenie i siłowni. Jego przygotowania olimpijskie wspiera Polski Związek Pływacki, sponsorzy związku oraz miasto Warszawa.
PZP zakwalifikował Kizierowskiego do kadry na mistrzostwa Europy w Eindhoven, gdzie będzie walczył o minimum olimpijskie.
"Jestem wdzięczny za szansę występu na mistrzostwach Europy, mimo tego, że nie startowałem w niedawnych mistrzostwach kraju. W mistrzostwach świata w Manchesterze raczej nie popłynę. Nie wiem natomiast co z mistrzostwami Polski w Ostrowcu. Jeśli jednak będzie taki wymóg ze strony związku to oczywiście z przyjemnością przyjadę. Nie będę jednak ukrywał, że chcę spędzać jak najwięcej czasu z żoną i synem" - powiedział dwukrotny mistrz Europy na 50 m stylem dowolnym.
Zawodnik nie wykluczył, że w przyszłości podejmie się pracy z polskimi pływakami jako trener. Jego zdaniem takich kroków nie należy jednak podejmować na kilka miesięcy przed igrzyskami w Pekinie.
"Myślę, że jakaś kontynuacja pracy powinna być. Zmiana trenera na takim etapie przygotowań jest bardzo ryzykowna dla zawodników. Ja też ryzykowałbym bardzo dużo jako trener. W przyszłości bardzo chętnie podjąłbym się takiej pracy. Prowadziłem już jakieś wstępne rozmowy i wiem, że Polski Związek Pływacki jest zainteresowany współpracą w przyszłości" - wyjaśnił pływak.