Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 9 sierpnia 2025 23:08
Reklama KD Market

Po co w skokach sędziowie?

Sędzia skoków Marek Siderek obok Wojciecha Skupienia na zawodach w Harrachovie. Fot. Jerzy Gumowski / AG Skoki narciarskie bez sędziów? Pan żartuje. Ktoś musi ocenić styl, w jakim wykonana została ewolucja. A skok to właśnie ewolucja - mówi "Gazecie" Marek Siderek, który będzie oceniał skoczków podczas 50. Turnieju Czterech Skoczni Robert Błoński: Po co skokom narciarskim, dyscyplinie wymiernej, sędziowie? Nie lepiej mierzyć odległość? Niech wygrywa ten, kto skoczy najdalej.


Marek Siderek, sędzia międzynarodowy skoków: - W skoku liczy się nie tylko odległość, ale i styl. Nie chciałbym, żeby wygrywali szaleńcy latający na granicy ryzyka, lądujący najdalej, jak można, w fatalnym stylu. Wolę skoki krótsze, ale estetyczne, piękne, techniczne. Nie, skoki bez sędziów? To niemożliwe.


Jak ocenia się skoki?


- Na ocenę składa się faza skoku od odbicia, wyjścia z progu do wylądowania i zatrzymania. Każdy sędzia ma do dyspozycji po 20 pkt. Ocenia trzy rzeczy i za błędy odejmuje punkty. Najpierw punktujemy lot. Patrzymy na sylwetkę zawodnika, czy jest stabilna, symetryczna, kiedy i jak szybko nastąpiło wyprostowanie ciała, jak ułożone są ręce wzdłuż tułowia, jak nogi - czy wyprostowane, czy nie chwieją się narty, kiedy i czy prawidłowe jest przygotowanie do lądowania. Za zły lot można odjąć maksimum 5 pkt.


Lądowanie to druga rzecz, jaką oceniamy. Tu najważniejszy jest telemark. Jak ktoś nie wyląduje telemarkiem, tylko na dwie nogi, od razu zabiera mu się dwa punkty.


Po co ten telemark?


- Żeby ładnie to wszystko wyglądało. To jest kolejny element ewolucji narciarskiej. Bardzo istotny. Bezbłędny telemark powoduje, że można uchwycić piękno skoku, doskonałość. Obojętne jest, którą nogę zawodnik wyrzuci do przodu. Ale patrzymy, na jakiej wysokości ma kolano nogi ugiętej, czy ręce są wyciągnięte do boku i wyprostowane, czy lądowanie jest stabilne, jak są rozstawione narty - czy nie za szeroko albo zbyt blisko siebie. I za błędy przy lądowaniu można odjąć dwa punkty.


Trzeci element oceniany przez sędziów to odjazd, czyli faza po wylądowaniu. Patrzymy, jak skoczek jedzie te 10-15 m po dotknięciu nart z ziemią. Jak od razu się wyprostuje, można odjąć punkty. Chyba że jest upadek - wtedy automatycznie zabiera się siedem punktów. Za dotknięcie ziemi można zabrać skoczkowi od 0,5 do 3 punktów. Zależy, czy tylko musnął zeskok, czy się podparł. Za "saneczki", czyli dotknięcie nart pośladkami, zabiera się pięć punktów.


Jak zostaje się sędzią skoków narciarskich?


- Trzeba zapisać się na kurs. I potem przechodzi się na kolejne szczeble. Najpierw jest się kandydatem, potem sędzią klubowym, potem okręgowym, związkowym, aż w końcu międzynarodowym. Za każdym razem trzeba brać udział w testach, uczestniczyć w różnych kursach, konferencjach. Ja jestem sędzią międzynarodowym od listopada 1990 roku. Nominacje nadaje FIS, ale w każdym kraju jest osoba, która je zatwierdza. W Polsce funkcję tę pełni Władysław Roj-Gąsienica z Zakopanego. To alfa i omega, jeśli chodzi o sędziów. Jeździ na wszystkie posiedzenia sędziowskiej komisji FIS. Tam przed każdym sezonem najpierw dostaje się oceny za pracę w poprzednim, a potem robione są obsady na nowy. Każdy wie, kiedy i gdzie będzie sędziował już na wiele tygodni przed początkiem PŚ.


Ilu jest w Polsce sędziów międzynarodowych?


- Ośmiu.


Czy da się zarobić na sędziowaniu skoków?


- Nie, na pewno nie jest to jedyne źródło dochodów sędziów. Dostajemy zwrot kosztów podróży samochodem bądź samolotem. Mamy zapewniony hotel i wyżywienie. No i przysługują nam diety - 80 franków szwajcarskich dziennie. To wszystko. Za sędziowanie nie dostaje się pieniędzy.


W jakich warunkach pracują sędziowie?


- Z reguły jest to kabina dwa metry na dwa. Mamy komputer, na którym 5-10 sekund po skoku musimy napisać i wysłać do komputera głównego ocenę. Nie jest tak, że wpisujemy tylko suchą notę, która potem się wyświetla. My musimy napisać, za co i ile punktów odjęliśmy.


Rozmawiacie ze sobą tam, na wieży sędziowskiej?


- Podczas konkursów kontakt jest właściwie niemożliwy. Panuje zupełna cisza. Czasem zdarza się rozmawiać podczas oficjalnego treningu. Wtedy bowiem testowana jest aparatura. Oceniamy na chybił trafił 10-15 skoków. Patrzymy, jak działa sprzęt. Wtedy jest chwila na rozmowy. A podczas konkursów każdy jest skoncentrowany, zajęty ocenianiem. Powiem szczerze, że ja tuż po zawodach nie wiem nawet, kto ile skoczył.


Kto ocenia sędziów?


- Po każdym konkursie Pucharu Świata asystent delegata technicznego pisze protokół, w którym ocenia sędziów. Na każdych zawodach robi to kto inny.


Czy jest limit wieku sędziego skoków?


- Tak. 65 lat.


Dlaczego taką rzadkością jest pięć ocen maksymalnych?


- Bo ciężko jest osiągnąć doskonałość. Ostatnim, którego tak oceniono, był Japończyk Kazuyoshi Funaki. Ale to było kilka lat temu.


Jak oceniają


Styl skoku punktuje pięciu sędziów. Każdy ocenia w skali od 1 do 20 punktów. Najwyższą i najniższą notę odrzuca się, a trzy pozostałe sumuje. Np. jeśli zawodnik dostaje: 17,5; 18; 18; 18,5; i 18, to otrzymuje 54 pkt. (17,5 i 18,5 jako noty skrajne zostają odrzucone).


Rozmawiał Robert Błoński

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama