Redakcja
Październik 2008 i październik 2009 - wtedy Polska zagra z Czechami, najsilniejszym i najgroźniejszym przeciwnikiem w eliminacjach do MŚ 2010, które odbędą się w RPA.
W środę w Bratysławie ustalono terminarz - We środę, podczas kolacji, trenerzy najsilniejszych drużyn czyli Polski [Leo Beenhakker] i Czech [Karel Brueckner] ustalili wspólny front Zgodzili się, grać w październiku 2008 i 2009. My swoje terminy ustaliliśmy szybko. Pół godziny i było po sprawie. Beenhakker nie chciał grać o punkty w terminach meczów towarzyskich, czyli w listopadzie, lutym, czerwcu i sierpniu, bo miałby zawodników do dyspozycji tylko przez 48 godzin, a nie sześć dni. I dopięliśmy swego. Leo chciał grać w Polsce i pierwszy i ostatni mecz tych eliminacji. To gramy. Beenhakker i Brueckner mieli ogromny autorytet, wszyscy mówili do nich per "mistrzu" i to przez duże "M". Czech ma tam taką charyzmę, jak w Polsce Kazimierz Górski - relacjonuje Listkiewicz.
Polacy rozpoczną kwalifikacje od spotkania ze Słowenią - szóstego września. Mecz odbędzie się w Polsce, a cztery dni później kadra pojedzie do San Marino. Dla drużyny Beenhakkera mecze eliminacyjne w tym roku zakończą się pojedynkiem z Czechami (11 października) i, cztery dni później, wyjazdem na Słowację. - Słowacy poszli nam na rękę, zgodzili się zagrać ostatni mecz, w październiku 2009, u nas - mówi Listkiewicz.
Największym problemem było ustalenie terminu meczu Słoweńców z Irlandczykami. Za Boga nie mogli dojść do porozumienia. Słoweńcy mecze u siebie, chcieli koniecznie grać tylko w soboty. Bo tam kibice przychodzą na stadion chętniej w soboty niż środy. Irlandczycy za nic w świecie nie chcieli grać w czerwcu,. kiedy będą po sezonie. Jakoś doszli do porozumienia, generalnie było miło, nikt się przed nikim nie czaił, nie krył. Leo dostał od Słoweńców kasety z ich meczami. Nic, tylko grać i trzeci raz z rzędu awansować do MŚ - cieszył się Listkiewicz.
