Redakcja
Adam Krzesiński: Na bojkot igrzysk jest za późno
Apele o zbojkotowanie igrzysk w Pekinie, jakie ostatnio pojawiają się w mediach, są mocno spóźnione. Trzeba o tym było myśleć siedem lat temu, zanim MKOl podjął decyzję - uważa sekretarz generalny Polskiego Komitetu Olimpijskiego Adam Krzesiński.
Jak przyznał w rozmowie z PAP, pełniąc tę funkcję zetknął się z dwoma przypadkami nieprzychylnego spojrzenia na udział sportowców w pekińskich igrzyskach.
"W ubiegłym roku grupa polskich parlamentarzystów wystosowała do PKOl postulat rozpatrzenia wniosku wycofania naszej ekipy z olimpijskiej rywalizacji. Powodem było łamanie praw człowieka przez Chiny. Drugi apel, skierowany zasadniczo do polskich władz, otrzymaliśmy niedawno drogą mailową. Autorem jest Mieszko Saktura, piszący w liczbie mnogiej, ale nie wiadomo jaką organizację reprezentuje" - powiedział Adam Krzesiński.
Jeden z najlepszych polskich szermierzy (florecista), olimpijczyk z Barcelony (1992 - brązowy medal), Atlanty (1996 - srebrny) i Sydney (2000), zwrócił uwagę, że są również "głosy nadziei". Taki został zawarty w liście Stowarzyszenia Amnesty International (podpisanym przez dyrektor Draginję Nadazdin), jaki 11 lutego wpłynął do PKOl.
Stowarzyszenie wierzy, że organizacja igrzysk przez Chiny może przyczynić się do poprawy ogólnej sytuacji w tym kraju, w szczególności przestrzegania praw człowieka.
"To chińskie władze odwołały się do praw człowieka, gdy Chinom przyznano organizację igrzysk, deklarując, że ich przestrzeganie ulegnie poprawie, co zostało poparte przez członków MKOl. Ponadto również Karta Olimpijska łączy sport z prawami człowieka" - napisała do Adama Krzesińskiego dyrektor Draginja Nadazdin, proponując spotkanie z Polskim Komitetem Olimpijskim.
Stowarzyszenie Amnesty International nie sprzeciwia się organizowaniu igrzysk przez Chiny, a w konsekwencji nie popiera bojkotu.
"Jest to temat trudny, a jednocześnie ważny, i na pewno spotkamy się, aby wymienić poglądy" - dodał Adam Krzesiński. Podkreślił jednocześnie nietrafność apeli wzywających dziś do bojkotu "święta sportu", bo za takie uważają igrzyska przyszli olimpijczycy.
"Dla PKOl nadrzędną jednostką jest MKOl, który w 2001 roku przyznał Chinom organizację igrzysk. Ci, co uważali, że Chiny nie są godne takiego zaszczytu z uwagi między innymi na łamanie praw człowieka, powinni protestować na szeroką skalę wówczas, gdy do MKOl wpłynęła kandydatura Państwa Środka. Obecnie, takie reakcje są mocno spóźnione, a sytuacja w Chinach nie jest gorsza niż siedem lat temu. Moim zdaniem jest nawet lepsza" - powiedział w rozmowie z PAP sekretarz generalny PKOl.
Adam Krzesiński ma nadzieję, tak jak inne stowarzyszenia, że igrzyska będą znaczącym krokiem dla poprawy wizerunku Chińskiej Republiki Ludowej i przyczynią się do większego przestrzegania praw człowieka.
"Uważam, że sport powinien być apolityczny - podkreślił. - Niestety, tak nie jest, a jak tylko to możliwe, powinniśmy oddzielać te dziedziny życia. Z pewnością kandydaci do startu w pekińskich igrzyskach nie mają w głowie polityki. Oni chcą jak najlepiej przygotować się do sierpniowego występu i cieszyć się wielkim świętem, na które czekają cztery lata".
We wtorek amerykański reżyser, laureat Oscara Steven Spielberg zrezygnował z funkcji doradcy do spraw artystycznych pekińskich igrzysk na znak protestu przeciwko wydarzeniom w sudańskim Darfurze.
W oświadczeniu, zaprezentowanym w Los Angeles, Spielberg zakomunikował, że "sumienie nie pozwala mu na pełnienie tej funkcji". Oskarżył Chiny, iż nie czynią nic by zmusić władze Sudanu do powstrzymania trwającej nadal tragedii mieszkańców Darfuru.
We wtorek w ramach Światowego Dnia Działania, poświęconego sytuacji w Sudanie, grupa laureatów nagrody Nobla i olimpijczyków przekazała misji chińskiej w ONZ list z apelem o wykorzystanie chińskich wpływów w Sudanie i podjęcie działań na rzecz powstrzymania tragedii w Darfurze.
