(NYT, Time) – Powtarzana wielokrotnie przez sen. Hillary Clinton historia o tragedii samotnej matki z Ohio za każdym razem robiła na suchaczach druzgocące wrażenie. Nieubezpieczonej ciężarnej kobiecie, pracującej za minimalną stawkę płac w pizzerii odmówiono przyjęcia do szpitala, ponieważ nie miała wymaganych przy wpisie stu dolarów. Kobieta zmarła i jej dziecko też. Podkreślając, jak wielkie wrażenie zrobiła na niej ta historia, pani Clinton przechodzi do tematu naprawiania systemu opieki medycznej.
Okazuje się jednak, że nie wszystko przebiegało tak, jak mówi pani senator. Tragedia miała miejsce w sierpniu ub. roku w Athens w stanie Ohio. Trina Bachtel urodziła nieżywe dziecko i wkrótce sama zmarła. Miała jednak ubezpieczenie i zapewniono jej opiekę lekarską.
Co ciekawsze, rzecznik szpitala Linda M. Weiss poinformowała New York Times, że kampania Hillary Clinton nigdy nie skontaktowała się ze szpitalem, by potwierdzić prawdziwość historii, którą kandydatce na prezydenta osobiście przekazał policjant szeryfa z powiatu Meigs w Ohio.
Nie jest to pierwsza pomyłka sen. Clinton. W przeciwieństwie do jej opowiadań o lądowaniu w Bośni pod ostrzałem kul, podczas gdy w rzeczywistości witano ją na lotnisku kwiatami, jest to tzw. "uczciwy błąd", nie popełniony z własnej winy. Gorzej przedstawia się sprawa Marka Penna, głównego stratega politycznego kampanii Hillary Clinton. Penn został zmuszony do odejścia, gdy okazało się, że jego prywatne interesy nie zgadzały się ze stanowiskiem senator w sprawie porozumienia o wolnym handlu z Kolumbią, o co intensywnie zabiega prez. Bush.
Okazało się, że wyjątkowo nielubiany przez lojalistów senator Clinton, Penn po cichu omawiał porozumienie z Kolumbijczykami jako szef firmy public relation Burson-Marsteller. Co więcej, odmówił zerwania z kompanią, która reprezentowała również Countrywide Financial, największego kredytodawcę pożyczek hipotecznych oraz (przez filię) Blackwater USA, firmę ochroniarską, oskarżaną przez władze irackie o wyjątkową brutalność.
Penn pozostał w kierownictwie kampanii sen. Clinton jako spec od badania opinii publicznej. Fakt ten budzi duże niezadowolenie zarówno w samej kampanii, jak i wśród wyborców. (eg)
Redakcja
