Chicago (Inf. wł., Internet) – Brytyjska firma Willis Group Holdings, główny lokator Willis Tower, otrzymała z kasy miasta Chicago, czyli z kieszeni podatnika, wielomilionowe bodźce ekonomiczne, w zamian za ulokowanie swoich biur w najwyższym wieżowcu na zachodniej półkuli.
Burmistrz Richard Daley broni tej decyzji, twierdząc, że wszystkie miasta w całym kraju i na świecie przyciągają do siebie biznes bodźcami ekonomicznymi i ulgami podatkowymi.
Willis Group Holdings – z kwaterą w Londynie – otrzymała około 3.8 mln dol. z funduszy TIF (tax-increment financing). Stanowią one część dochodów z podatków od nieruchomości i rezerwowane są na rewitalizację upadających dzielnic.
Wielu mieszkańców Chicago wyraziło oburzenie na blogach internetowych i w rozmowie z mediami, że firma zagraniczna otrzymuje z kieszeni podatnika wielomilionową pomoc na rozwój, podczas gdy taką pomoc powinny otrzymać lokalne biznesy lub potrzebujący, jak np. bezdomni.
Jednak burmistrz Daley uważa, że pieniądze podatnika zostały dobrze ulokowane i szybko się zwrócą, ponieważ Willis Group Holdings nie tylko będzie stymulował lokalną gospodarkę, ale też prowadził działalność charytatywną. Daley podkreślił, że puste niewynajęte lokale w śródmiejskich wieżowcach – do niedawna w Sears Tower – mają negatywny wpływ na lokalną gospodarkę. Willis wynajmuje w wieżowcu powierzchnię 140 tys. stóp kwadratowych, na której będzie zatrudniał 500 pracowników. Firma ma klientów w 190 krajach na całym świecie.
Przypomnijmy, że z inicjatywy nowego lokatora, Willis Tower przejdzie gruntowną modernizację, w celu zaoszczędzenia na zużyciu energii elektrycznej i wody.
Dobudowany zostanie 50-piętrowy, 500-pokojowy luksusowy hotel, też wyposażony we wszystkie "zielone" innowacje. Modernizacja potrwa około 5 lat a jej koszt szacowany jest na 350 milionów dolarów.
Prezes firmy Willis, Joe Plumeri, obiecał, że będzie ona przyjmowała aktywny udział w życiu gospodarczym i społecznym naszego miasta oraz w inicjatywach charytatywnych. (ao)
Redakcja
