Teraz, kiedy debata na temat propozycji prezydenta Obamy o wygaśnięciu cięć podatkowych dla najbogatszych Amerykanów przybiera coraz ostrzejsze tony, analiza sytuacji krążąca po Kapitolu, wyjaśnia wpływ, jakie posunięcie to miałoby na podatników o najwyższych dochodach.
Biorąc pod uwagę progresywną naturę federalnego systemu podatkowego, w którym wysokość podatków jest uzależniona od wysokości dochodów, według propozycji prez. Obamy i demokratycznych liderów Kongresu, nawet najbogatsi będą płacić najniższe stawki podatkowe od pierwszych $250,000 dochodów.
Prezydent obiecał przedłużenie cięć dla indywidualnych podatników z dochodem do $200,000 rocznie i dla małżeństw z dochodami poniżej $250,000. W takiej sytuacji znajduje się około 98% Amerykanów.
Dochody w wysokości $1 miliona i więcej zgłasza 315,000 amerykańskich rodzin.
Podatnicy z dochodem powyżej miliona dolarów w 2011 roku nadal będą płacić o $6,300 mniej niż gdyby płacili według stawek z 2001 roku. Gdyby utrzymano wygasające w tym roku cięcia podatków wprowadzonych przez prez. George´a W. Bu-sha, to ta niewielka grupa płaciłaby o $100,000 mniej.
Jeśli propozycja prez. Obamy zostanie zatwierdzona, to opodatkowanie wróci do stanu sprzed 2001 roku. Ci, którzy ostatnio płacili 33% będą płacić 35%, ci, którzy płacili 36%, będą musieli zapłacić 39.6%.
Cztery najniższe poziomy podatkowe , 10%, 15%, 25% i 28%, pozostaną niezmienione. Debata na temat podatków stała się jednym z tematów, wywołujących największe emocje.
Demokraci chcą utrzymać cięcia dla wszystkich podatników z wyjątkiem najbogatszych. Republikanie opowiadają się za utrzymaniem cięć dla wszystkich bez względu na wysokość dochodów.
Przedłużenie cięć na następne 10 lat zwiększyłoby deficyt budżetu państwa o około $3.8 biliona, z czego $700 miliardów odzwierciedlałoby koszt cięć podatkowych dla 2% najbogatszych Amerykanów.
(NYT – eg)








