Jestem rezydentką tego kraju. Moja córka tak samo. Mąż jest obywatelem USA. Zaprosiliśmy syna 24-letniego, jego żonę 22 lata i ich roczną córeczkę na wakacje do nas. Oczywiście wizy w Polsce dostali wszyscy na 10 lat, więc w dniu 6 sierpnia 2010 wylecieli z Polski do Chicago. Lot odbył się OK. Bilety mieli wykupione w obie strony do 8 września, gdy mieli tutaj przechodzić przez odprawę. nastąpiły duże problemy. Zostali cofnięci z powrotem. Wylądowali o godzinie 1:00 po południu. O godzinie 5:30 syn miał tylko do wykonania krótki telefon z informacją i płaczem, że nas nie odwiedzą. O godzinie 10 w nocy zostali z powrotem wsadzeni w samolot do Polski. Gdy syn wylądował, zadzwoniłam do niego. Okazało się, że przyczepili się do mnie i do mojej córki, ale ja tu jestem LEGALNIE. Zostali straszeni – w tym pokoju, co ich zamknęli – więzieniem, jakąś karą na 200 tysięcy dolarów. Podsuwali im jakieś dokumenty do podpisywania, jak by to byli jacyś przestępcy. Zeznawali pod jakąś przysięgą, a przecież oni są Polakami, a nie Amerykanami. Oni jeszcze nigdy tu nie byli. Jestem w szoku. Żaden adwokat imigracyjny nie miał wstępu tam, gdzie oni się znajdowali. Powtarzam, byli z małym rocznym dzieckiem. Dziś pojechalam do Ambasady Polskiej. Pani, która się zajmuje taką sprawą będzie w poniedziałek. Dokumenty tutaj jakieś im dali. Syn wszystkie ksero, łącznie z paszportem, ma mi natychmiast odesłać. Wynajmuje adwokata, który będzie prowadził tę sprawę i proszę was też o pomoc, aby nagłośnić tę sprawę. Jeżeli w taki sposób Amerykanie chcą zarabiać... W Polsce za wizę trzeba płacić i linie lotnicze też zarobiły! To jest nie w porządku!!!
Renata
Od redakcji: pozostawiono oryginalny styl autorki listu i poczyniono drobne skróty. Nazwisko i adres autorki znane redakcji. Zachęcamy Czytelników do dyskusji. Prosimy o listy e-mailowe lub pocztą.








