Glenn Beck, były disc jokey, a obecnie najbardziej popularny gospodarz programu w kablowym Fox News, w tym tygodniu narobił wokół siebie sporo hałasu zwołując wiec przed monumentem Abrahama Lincolna w Waszyngtonie, gdzie wystąpił nie jako polityczny "analityk" z umysłowymi zawirowaniami, lecz jako pastor zaniepokojony sytuacją kraju i rozpasaniem amerykańskiego narodu. Wzywał do powrotu na drogę chrześcijańskich cnót, oddanie się w ręce Boga i duchownych, przypominając, że kościołom należy się dziesięcina.
Przede wszystkim jednak kładł nacisk na poznanie, głoszenie i postępowanie zgodnie z prawdą, co jak wiadomo każdy kościół i każda polityczna frakcja w znacznym stopniu interpretuje według własnych pojęć. Ponieważ Beck zawsze korzysta z okazji podkreślenia swojej wyjątkowości, to i tym razem przesadził kłamiąc, że czerpie natchnienie z inauguracyjnego przemówienia George´a Waszyngtona, które trzymał rzekomo w dłoniach w czasie wizyty w Narodowym Archiwum. Wzywając do głoszenia prawdy skłamał, ponieważ nikt, poza wysoko szkolonym personelem archiwum, nie ma prawa dotykać tak cennych dokumentów. Co najwyżej, może obejrzeć je przez szybkę.
Beck, który sam siebie jeszcze niedawno uważał głównie za komedianta, niejako ma prawo do zaburzeń. Jego matka popełniła samobójstwo, gdy miał 13 lat. Tak samo postąpił jeden z jego braci. Drugi w młodym wieku zmarł na atak serca.
Rodzinnymi tragediami tłumaczy alkoholizm i narkomanię, które spowodowały rozkład jego pierwszego małżeństwa.
Z pomocą Alcoholics Anonymous, a później Kościoła mormonów, wygrzebał się z obu nałogów. Dziś opowiada o osobistych kontaktach z Bogiem w takim samym stanie błogości, jaki niegdyś odczuwał pod wpływem butelki Jacka Danielsa.
Beck udawał, że jest zainteresowany wyłącznie Bogiem i jego nieskończoną dobrocią. Po codziennych złośliwych atakach na Amerykanów, którzy nie podzielają jego politycznych opinii, przyjął postać baranka jednoczącego cały naród.
Dzień wcześniej ultraprawicowa organizacja Americans for Prosperity zgromadziła przeciwników reformy medycznej, polityki energetycznej i wydatków na stymulację gospodarki. FreedomWorks Dicka Armey i jego komitet akcji politycznej "Take America Back!" zorganizował konwencję z udziałem czasami całkiem niedorzecznej ulubienicy Tea Party, kongr. Michele Bachmann (zwolenniczki wytropienia członków Kongresu wrogo nastawionych do Ameryki), i prawicowymi kandydatami do Senatu, Marco Rubio z Florydy, Mikem Lee z Utah, Randem Paul z Kentucky i Dinem Rossi z Wirginii.
FreedomWorks i Tea Party Patriots pomogły w zbudowaniu tłumu na wiec Becka.
***
Obecna pod monumetem Lincolna Sarah Palin nie wiadomo dlaczego broniła weteranów, choć w czasie nieuzasadnionej wojny w Iraku nikt nie potępiał żołnierzy tak, jak to miało miejsce w okresie wojny wietnamskiej.
Palin przybyła jako postać przyciągająca tłumy wielbicieli, którzy widzą w niej kogoś, kim naprawdę nie jest. Wystarczy, że bąknie o wartościach (o których mówi, lecz się nie trzyma), Bogu i powrocie do starej dobrej Ameryki, by tłum szalał z radości. W rzeczywistości Palin jest niezwykle sprytną kobietą. Trafiła się jej okazja do zarobienia milionów i częstych wyjazdów z nudnej Alaski i tę okazję potrafi w pełni wykorzystać. Image Palin jako super patriotki budują ludzie, którzy dzięki temu zapewnili sobie pracę, począwszy od prawdziwych autorów jej książek, a skończywszy na fachowcach podpowiadających, co i kiedy ma mówić. O pracę w charakterze doradcy starał się swego czasu demokratyczny strateg, małżonek Grety Van Susteren z Fox News. Fachowcom, jak widać, nie przeszkadza, kogo kreują, gdy czują możliwość zarobku.
Obraz Palin, jaki w ostatnim wydaniu Vanity Fair przedstawił Michael Joseph Gross, na pewno nie zgadza się z wyobrażeniami jej zwolenników.
Według Grossa Sarah Palin jest osobą głęboko religijną, dwulicową, złośliwą z temperamentem budzącym strach. Bezwzględnie kontroluje i jest kontrolowana przez otaczających ją ludzi, którzy pilnują, by nie palnęła głupstwa.
Jest całkowicie pochłonięta statusem celebrytki. Nie liczy się ze swymi zwolennikami z Alaski, ma napięte stosunki z bliskimi znajomymi i rodziną, szczególnie zaś z małżonkiem Toddem. W czasie rodzinnych nieporozumień w domu Palinów fruwają talerze.
Jeden z wielu rozmówców Grossa powiedział: "W chwili, gdy Sarah wchodzi do domu nawet insekty kulą się ze strachu. Ma straszliwy temperament. Uchodzi jej to na sucho, bo jest ładną kobietą".
Za największe oszustwo mediów znajomi Palinów uważają wykreowanie Sary na kobietę uprawiającą myślistwo, łowiącą i oprawiającą ryby, gotową do stanięcia oko w oko z niedźwiedziem. W rzeczywistości słynne zdjęcie z karibu, którego miała później rzekomo odstrzelić, zrobiono z wypożyczonym zwierzęciem. Nigdy też nie pomagała w połowach na łodzi swego męża.
Fachowcy dobrze wyczuli , gdzie leżą pieniądze. Wiedzieli, że urodziwa, żądna sławy, a zatem gotowa mówić to, co jej podpowiedzą, kobieta, pociągnie za sobą tłumy ludzi. Tak też się stało. "Prawdziwi amerykańscy patrioci", jak ich Sarah nazywa, skupiają się w różnych oddziałach Tea Party i uwielbiają swoją "Gwiazdę Północy".
Sarah Palin zarabia dobrze, a nawet bardzo dobrze. Honoraria za jej wystąpienia często płacą nieznane organizacje, które pojawiają się równie szybko, jak znikają.
***
Mimo olbrzymiej popularności ambitna Sarah Palin nie ma szans na dojście do urzędu prezydenta. W sondażu 60 Minutes/Vanity Fair 59% wszystkich respondentów uznało, że była gubernator Alaski nie byłaby skutecznym prezydentem. 26% uważa, że dobrze pełniłaby ten urząd.
W grupie nisko oceniającej umiejętności przywódcze Palin znalazło się 80% liberałów i 70% niezależnych. 47% republikanów jest zdania, że dobrze dałaby sobie radę na tym stanowisku, a 40% nie widzi jej w tej roli.
***
Za ostentacyjnie spontanicznym ruchem Tea Party, Glennem Beckiem i Sarą Palin dyskretnie stoi medialny moguł Rupert Murdoch oraz bracia David i Charles Koch, których wspólny majątek przekracza majątek Billa Gatesa i Warrena Buffeta.
Cała trójka umiejętnie wykorzystuje gniew elektoratu z powodu recesji, podpuszczając ludzi przeciw programom rządowym, wbrew ich interesom a z korzyścią dla własnego interesu. Beck i Palin są dla nich pożytecznymi narzędziami ułatwiaj§cymi drogę do celu. Jeśli odniosą sukces, to wszystkie programy socjalne legną w gruzy, a krajem zaczną rządzić niekontrolowane korporacje, do czego konsekwentnie dążą od chwili, gdy w 1934 roku bracia du Pont powołali do życia American Liberty League do walki z New Deal Roosevelta.
***
Niepokój społeczeństwa o przyszłość roznieca się za pomocą pomówień. Nie wystarczyły porównania prezydenta Obamy do Hitlera, socjalisty i diabli wiedzą kogo, rzucono podejrzenia o rzekomy muzułmanizm.
Dziś większość republikanów wierzy, że Obama sympatyzuje islamskimifundamentalistami, którzy pragną narzucić światu prawo islamskie. Całkowitą pewność, co do tego, ma 14% republikanów, podczas gdy 38% uważa tę rewelację za bardzo prawdopodobną. Tylko 33% republikanów ma wątpliwości, a 7% zdecydowanie w to nie wierzy.
59% republikanów jest zdania, że prezydent przekłada interesy muzułmanów nad interesy chrześcijan.
***
Religijne szaleństwo opanowało cały kraj. Szef Partii Republikańskiej na Hawajach, Jonah Kaauwi, uznał wicegubernatora Jamesa Aiona za jedynego prawowitego kandydata na gubernatora i wezwał pastorów, by nie wpuszczali demokraty, Mufiego Hannemanna, do kościołów. W swoim politycznym blogu ostrzegł, że głosowanie na Hannemanna lub innego demokratę, Neila Abercrombie, będzie niczym innym jak uleganiem strachowi i pochwałą nieprawości.
Szef hawajskiego GOP-u zapewnia wyborców, że po stronie republikanina stoi kościół i Jezus.
***
Nominowany przez George´a W. Busha były ambasador USA w ONZ, obecnie członek American Enterprise Institute, często zapraszany do udziału w programach Fox News, John Bolton, nie wyklucza możliwości ubiegania się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Neokonserwatysta, znany głównie z zaczepnej retoryki pod adresem przeciwników Busha i jego wojny w Iraku, Bolton jest gorącym zwolennikiem ataku na Iran.
Zapytany, czy uważa się za członka Tea Party, Bolton odpowiedział: "Jeśli jest to rzeczywiście oddolny ruch ludzi rozwścieczonych na administrację Obamy za rujnowanie gospodarki, nadmierne wydatki i obciążanie deficytem przyszłych pokoleń, to jestem z nimi".
Podobnie jak inni konserwatyści Bolton usiłuje zmienić historię. Pomija milczeniem fakt, że recesja zaczęła się za Busha, a wyjątkowo niepopularny w Tea Party program ratowania wielkich banków przed upadkiem był pomysłem jego sekretarza skarbu, Hanka Paulsona, i przez niego został wprowadzony w życie.
Elżbieta Glinka