Chicago (Inf. wł.) – We wtorek 16 listopada późnym wieczorem – w dwa tygodnie po wyborach powszechnych 2 listopada – zakończony został wyścig o urząd kongresmana 8. okr. na północnych i północno-zachodnich przedmieściach Chicago.
Kończąca trzecią kadencję, demokratyczna kongresman z 8. okręgu, Melissa Bean, przegrała z republikaninem Joe Walshem różnicą około 291 głosów.
Podczas ostatniej rundy zliczania głosów – właśnie 16 listopada – przez cały dzień podliczano głosy korespondencyjne (absentee), warunkowe (provisional) i personelu wojskowego (military). Przewaga Joe Walsha zmniejszyła się, ale niewystarczająco dla Melissy Bean, by mogła odrobić straty.
Gdy rozpoczęto liczenie we wtorek rano, Walsh miał przewagę ponad 347 głosów.
We wtorek wieczorem kongr. Bean zatelefonowała do Walsha i pogratulowała mu zwycięstwa.
Walsh ogłosił swoje zwycięstwo zaraz po wyborach 2 listopada, ale Bean nie chciała przyznać się do porażki, dopóki nie zostaną podliczone wszystkie głosy korespondencyjne, warunkowe i personelu wojskowego.
Wczoraj na konferencji prasowej Melissa Bean – w towarzystwie męża Alana i dwóch nastoletnich córek – powidziała, że jest dumna ze swojej pracy w 8. okręgu przez trzy kadencje.
Stwierdziła też, że nie żałuje sposobu, w jaki głosowała w Kongresie, w tym również tego, iż poparła reformę opieki zdrowotnej prezydenta Baracka Obamy.
Walsh, mieszkaniec powiatu McHenry, posiada prywatną firmę konsultingową. W prawyborach pokonał pięciu republikańskich rywali. Na kampanię wyborczą wydał niewiele, ponieważ do dyspozycji miał tylko skromne fundusze. Partia Republikańska specjalnie nie kwapiła się z pomocą. Dopiero na finiszu, gdy trwało podliczanie głosów, przysłała swoich adwokatów, by postarali się o unieważnienie, jak największej liczby głosów uzyskanych przez Bean.
Kandydaturę Walsha popierał mocno ruch herbaciany.
(ao)