Jerry Hobbs skazany za zabicie swej 8-letniej córki Laury i jej koleżanki, 9-letniej Krystal Tobias, wyszedł z więzienia po 5 latach, gdy znaleziono dowód, że zbrodnię popełnił inny mężczyzna. Dziś Hobbs wnosi sprawę o odszkodowanie przeciw oficerom policji z powiatu Lake, którzy poddali go brutalnym przesłuchaniom.
Sprawa ta nadal budzi w nim silne emocje. Mówiąc o zdarzeniach sprzed lat momentami wpada w gniew, kiedy indziej jest bliski płaczu.
"Właśnie znalazłem zamordowane dzieci. Byłem w szoku. Policji zależało tylko na zatrzymaniu kogoś, kogo można było oskarżyć. Z chwilą, gdy zamknięto mnie w pokoju przesłuchań, postanowiono, że już stamtąd nie wyjdę".
Obecnie 40-letni Hobbs twierdzi, że w czasie trwających blisko 24 godziny przesłuchań policjanci zmuszali go do przyznania się do winy. Jeden uderzył go w głowę, drugi kopniakiem przewrócił na podłogę, kilku straszyło.
"Byłem całkowicie załamany. Zależało mi tylko na wyjściu z tego pokoju. Wyczerpany fizycznie i psychicznie zrobiłem to, co chcieli. Przyznałem się do winy".
Laura i Krystal przepadły w maju 2005 roku bawiąc się w parku w Zion. Następnego dnia Jerry Hobb odkrył zwłoki zasztyletowanych dziewczynek.
(CST – eg)