Wieczór autorski Władysława Panasiuka
Chicago (Inf. wł.) – Ostatnio więcej piszę prozy, choć posiadam sporo nowych wierszy i mógłbym wydać kilka tomików naraz, ale w poezji nie o to chodzi, to nie Olimpiada – powiedział o swojej twórczości Władysław Panasiuk, poeta, literat, publicysta, marynarz i obieżyświat w jednej osobie, którego życiowe losy od ćwierćwiecza związane są z „Wietrznym Miastem”.
Autor tomików poetyckich: „Pod polskim niebem”, „Kolce róży”, „Sześć jesieni”, „Amerykańskie noce”, „Dwa życia”, wierszowanego opowiadania „I nie wódź nas na pokuszenie” oraz książki „Piszę, więc żyję”, w której stwierdza, że prócz bogactwa i osiągnięć głównym motorem życia są marzenia, które napędzają koła wózka, na którym gdzieś jedziemy, wyznał podczas wieczoru autorskiego, który 21 stycznia odbył się w „Cafe Praga”, że jest pisarzem amatorem, jednym z grona blisko pięćdziesięciu osób piszących w Chicago, dla którego życie pędzi nieustannie do przodu w tempie, za którym trudno mu nadążyć i złapać oddech, chociaż bardzo się stara.
W wydanej dwa lata temu nakładem Świętokrzyskiego Towarzystwa Regionalnego, publikacji, będącej skromną częścią dorobku pisarskiego polonijnego, autor zawarł własne wspomnienia, spostrzeżenia i przemyślenia. Sporo w niej felietonów o różnorodnej tematyce, z których wiele dotyczy osobistych przeżyć i wspomnień, tradycji rodzinnych, zadumy nad urokami przyrody, problemów obyczajowych. Sporo jest akcentów natury filozoficznej, rozważań nad sensem życia, przypadłościami ludzkiej natury i wielkością Stwórcy.
– Czym jestem starszy tym mniej wiem, dlatego potrzebuję uzupełniania wiedzy. Piszę o człowieku i tym, co go otacza, interesuję się wieloma dziedzinami nauki – wyznał w innym momencie spotkania urodzony na Lubelszczyźnie bohater prowadzonego przez Alicję Szymankiewicz wieczoru, którego twórczość w wyrywkowej formie prezentowały koleżanki i koledzy po piórze.
O twórczości Władysława Panasiuka mówił Janusz Kopeć podkreślając, że dzięki takim twórcom otaczająca nas rzeczywistość nabiera dodatkowych barw i odcieni. Z jego utworów emanuje tęsknota za ojczyzną, za rodzinną Lubelszczyzną, ukochanym Krakowem, polską przyrodą. Były marynarz i rybak rozmyśla w nich nad ulotnością tego co namacalne i ziemskie, a wielkością tego co Boskie. Pierwsze próbki prozatorskie, później wiersze ukazały się w czasopiśmie “Bandera” w roku 1970. W Chicago zadebiutował tomikiem „Pod polskim niebem” wydanym w 1993 roku. Od tego czasu Władysław Panasiuk zaczął traktować swoje pisanie bardziej poważnie, również z dosyć prozaicznego powodu – zwyczajnie ma więcej czasu. Jego twórczość zaowocowała wspomnianymi już tomikami poezji i prozy.
Przed dwoma laty dał się namówić do udziału w konkursie na poezję patriotyczną w Polsce i za wiersz “Noc Listopadowa “ został nagrodzony pierwszym miejscem. Obok licznych wydawnictw wieloletni pobyt twórcy na obczyźnie zaowocował między innymi setkami publikacji na łamach polonijnej prasy oraz wielu witrynach internetowych. W Chicago Władysław Panasiuk współuczestniczył między innymi w założeniu Zrzeszenia Literackiego, w którym przez parę lat pełnił funkcję sekretarza.
Na zakończenie spotkania przeplatanego muzycznymi przerywnikami autorstwa Marka Kulisiewicza, Henryka Zygmunta i Józefa Furgała oraz konkursami prowadzonymi przez Maję Soroborską ogłoszone zostały wyniki konkursu literackiego dla publiczności, którego oceną zajęło się jury złożone z członków Zrzeszenia Literatów im. Jana Pawła II. Po wręczeniu okolicznościowych upominków autor podpisywał swoje książki, a prawie do północy trwała wymiana poglądów na temat polonijnej twórczości, ludzkich postawach, wartości i ocen emigracyjnego życia.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak
(Zdjęcia na stronie: www.newsrp.smugmug.com)








