Ta lekcja o wojennych losach Warszawy i jej bohaterskich mieszkańcach musiała być niezwykła. W 66. rocznicę wyzwolenia Warszawy, historii tego miasta postanowiłam uczyć się razem z moją córką Aleksandrą – uczennicą klasy IV d w szkole im. Juliusza Słowackiego. Lekcja ta została poprowadzona przez rodowitą warszawiankę Małgorzatę Rudzińską, której rodzina od zawsze związana była z tym miastem. Dodam, że ja, od zawsze głosząca wyższość Krakowa nad Warszawą, ciekawa byłam, czy mojej koleżance uda się wzbudzić mój podziw dla „tej drugiej stolicy”. Małgosia kiedyś obiecała, że pokaże mi swoją Warszawę i że zobaczę ją oczami takich, jak ona, zakochanych w swoim rodzinnym mieście.
Taka okazja nadarzyła się 21 stycznia, kiedy to (jak dowiedziałam się od mojej córki), pani Małgosia postanowiła opowiedzieć swoim uczniom, jak niezwykłe jest jej miasto, jak niezwykli byli warszawiacy okresu wojennego i wreszcie jak niezłomny jest naród polski.
Swoją czterdziestopięcio minutową przerwęspędziłam jako wolny słuchacz na lekcji, jakiej nigdy nie doświadczyłam ani jako uczeń i nigdy też nie przeprowadziłam sama, będąc od wielu lat nauczycielem. To była dla mnie prawdziwa lekcja, jak uczyć, by nauczyć, posługując się słowem, obrazem, dźwiękiem. Dla celów tej lekcji nauczycielka wykorzystała cały arsenał zdjęć, plakatów i pamiątek związanych z tamtymi wydarzeniami, które są własnością państwa Rudzińskich i Paprockich.
Atmosfera tej lekcji była niezwykła, klasa udekorowana flagą biało-czerwoną oraz kolażami zdjęć wprowadziła nas w klimat tamtych wydarzeń. Uczniowie klasy IV d, grupa bardzo mądrych, wrażliwych, ciekawych świata uczniów, skupiła sie wokół swojej pani, by chłonąć każde jej słowo, a równocześnie widzieć obrazy, prezentowane równolegle z opowieścią. Były to fragmenty filmów dokumentujących pierwsze tygodnie wojny obronnej Polski, walki o Warszawę, by następnie pokazać, jak dramatyczne było życie warszawiaków w czasie hitlerowskiej okupacji. I tak opowieść o udręczonym mieście dobiega godziny „W” czyli godziny 17:00 dnia 1 sierpnia 1944 roku – długo oczekiwanej chwili wybuchu powstania warszawskiego. I już płyną dźwięki „Warszawianki”, a na ekranie laptopa entuzjazm powstańców odbierających hitlerowcom pierwsze zajęte punkty miasta. Pojawiają się sceny powstania, a w klasie kilku chłopców zakłada biało-czerwone opaski z symbolem Polski Walczącej, dziewczynki opaski sanitariuszek. A w tle piosenki powstańcze – muzyczna opowieść o tamtych walkach. Teraz uwaga pani Małgosi kieruje się na Małych-Wielkich bohaterów Warszawy. Na ekranie pojawiają się dzieci, harcerze roznoszący pocztę i meldunki wojskowe. I napięcie na twarzach uczniów, czy w tym huku wystrzałów dotrą pod wskazany adres, i smutek w oczach, gdy trzeba było potwierdzić, że nie wszyscy mieli szczęście dotrzeć do celu, że wielu oddało swe młode życie za ojczyznę. A potem nocą współtowarzysze musieli zanieść rodzicom smutną wiadomość.
„Zanim padłeś jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką, czy to była kula synku? Czy to serce pękło?”
Zaraz też pojawia się zdjęcie Pomnika Małego Powstańca, który jest wstrząsający w swoim przekazie. Oto żołnierz – dziecko jeszcze – dźwiga ciężki karabin, za duży hełm spada na oczy, za duże, ciężkie buciory żołnierskie i tylko heroizm i odwaga na miarę tamtych dni.
A potem obraz wypędzanej z miasta ludności cywilnej, przerażenie i smutek na widok bestialstwa okupanta, który rozkazem Hitlera metodycznie bombardować będzie naszą stolicę. To w Warszawie po raz pierwszy w historii wojen zastosowano tak zwane naloty dywanowe, by po Warszawie nie pozostał kamień na kamieniu. To miasto miało zniknąć z mapy Europy, a wielowiekowe dziedzictwo obrócić się w pył. Jakaż ignorancja i nieznajomość niezłomnego ducha polskiego! Błysk radości w oczach uczniów, gdy pani Małgosia pokazuje obraz dzisiejszej Warszawy, stolicy Polski, serca Europy. Ukochane miasto, wysiłkiem nie tylko warszawiaków, ale i całego narodu powstaje ze zgliszczy, bo przecież„jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Po raz kolejny Warszawa pokazuje światu, że jest niezwyciężona tak długo, jak na straży jej niepodległości stać będzie taki naród.
Ta lekcja miała jeszcze jeden niezwykle cenny wymiar. W swoją opowieść o wojennej rzeczywistości Warszawy pani Małgorzata wplotła wspomnienia swojego dziadka, Tadeusza Paprockiego, żołnierza 21. Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy”, późniejszego jeńca stalagu, oraz babci i jej sióstr sanitariuszek w zgrupowaniu „Krybar”. Rodzina ta w konspiracji działała od 1940 roku, walczyła w powstaniu warszawskim, a po wojnie włączyła się w odbudowę swojego miasta (dziadek opowiadał o swojej pracy przy budowie Pałacu Kultury i Nauki). Również ojciec Małgorzaty Rudzińskiej – Jerzy Paprocki w swoich wspomnieniach przedstawiał obraz tamtej Warszawy widziany oczami dziewięciolatka.
Nie potrafię w słowach wyrazić tego ogromu uczuć i emocji, które stały się udziałem nas wszystkich biorących udział w tej niezwykłej lekcji. Mogę tylko cieszyć się, że moje dziecko miało to szczęście, że trafiło do klasy pani Małgosi. Ta lekcja była jej szczególnie bliska, co zrozumiałe, wiedziałam, że o powstaniu warszawskim wiele się nauczę właśnie w tej klasie, chociaż od lat sama uczę historii Polski.
Powszechnie znanym jest fakt, że pani Rudzińska na każdą swoją lekcję przywozi walizkę pomocy naukowych, plansz, zdjęć, map, wszelkich pamiątek i akcesoriów, które pomogą Jej uczniom w przyswojeniu sobie omawianych tematów. Lekcje te są niezwykle ciekawe i barwne, a uczniowie zachwyceni i na lekcjach bardzo merytorycznie aktywni. I wiem o tym z pierwszej ręki nie dlatego, że jednorazowo odwiedziłam tę klasę na lekcji o powstaniu warszawskim, ale dlatego, że od czterech lat co tydzień moja Ola z wypiekami na twarzy opowiada, czego (i w jaki sposób) nauczyła ją pani Małgosia. W imieniu rodziców wszystkich twoich uczniów dziękuję ci, Małgosiu.
Tekst i zdjęcia:
Dorota Lorkiewicz








