Arcybiskup J. Michalik i kardynał F. George celebransami Mszy św. na Trójcowie
Chicago (Inf. wł.) – Najważniejszym wydarzeniem drugiego dnia obchodów Tygodnia Pamięci Narodowej „Smoleńsk 2010” w Chicago było uroczyste nabożeństwo odprawione w intencji ofiar katastrofy w kościele św. Trójcy. Głównym celebransem Mszy świętej odprawionej w otoczeniu licznej grupy polonijnych duszpasterzy oraz arcybiskupa Chicago, kardynała Francis’a George’a był przewodniczący Episkopatu Polski, arcybiskup Józef Michalik.
Purpuratów, całe duchowieństwo, siostry zakonne, gości z Polski w osobach: wdowy po prezesie IPN Januszu Kurtyce, Zuzannie Kurtyce z synami Pawłem i Krzysztofem, wdowy po współtwórcy Prawa i Sprawiedliwości, wicepremierze Przemysławie Gosiew-skim, Beacie Gosiewskiej z córką Kingą i synem Miłoszem, twórców filmu „Solidarni 2010” Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego oraz przedstawicieli organizacji polonijnych i władz RP na czele z konsulem generalnym Zygmuntem Matynią powitał dyrektor Misji ks. Andrzej Maślejak, który w imieniu własnym i organizatorów uroczystości wyraził wdzięczność dostojnikom za przyjęcie zaproszenia i uczestnictwo w Eucharystii.
W procesji do kościoła uczestniczyły liczne poczty sztandarowe organizacji polonijnych, a wartę honorową przy ołtarzu trzymali członkowie Plutonu Reprezentacyjnego Stowarzyszenia Ułanów im. Tadeusza Kościuszki.
W wygłoszonym kazaniu Jego Ekscelencja arcybiskup Józef Michalik mówił o prawdzie, jej znaczeniu oraz potrzebie dociekania do prawdy. Mówiąc o trudnościach w dotarciu do niej oraz obowiązku obrony prawdy podkreślił, że szukanie prawdy ludzkiej świadczącej o tym, co i jak było, jakie wydarzenia miały miejsce, jest równie ważne, tak jak ważna jest prawda Boża skim, Beacie Gosiewskiej z córką Kingą i synem Miłoszem, twórców filmu „Solidarni 2010” Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego oraz przedstawicieli organizacji polonijnych i władz RP na czele z konsulem generalnym Zygmuntem Matynią powitał dyrektor Misji ks. Andrzej Maślejak, który w imieniu własnym i organizatorów uroczystości wyraził wdzięczność dostojnikom za przyjęcie zaproszenia i uczestnictwo w Eucharystii.
W procesji do kościoła uczestniczyły liczne poczty sztandarowe organizacji polonijnych, a wartę honorową przy ołtarzu trzymali członkowie Plutonu Reprezentacyjnego Stowarzyszenia Ułanów im. Tadeusza Kościuszki.
W wygłoszonym kazaniu Jego Ekscelencja arcybiskup Józef Michalik mówił o prawdzie, jej znaczeniu oraz potrzebie dociekania do prawdy. Mówiąc o trudnościach w dotarciu do niej oraz obowiązku obrony prawdy podkreślił, że szukanie prawdy ludzkiej świadczącej o tym, co i jak było, jakie wydarzenia miały miejsce, jest równie ważne, tak jak ważna jest prawda Boża o Jezusie obecnym pośród nas, w czasie tej Eucharystii. Ksiądz arcybiskup swoje rozważania odniósł do wydarzeń sprzed roku stwierdzając:
– Dzisiaj tu pragniemy popatrzeć w duchu odpowiedzialności, naszej odpowiedzialności za prawdę o Smoleńsku, dokąd udawał się prezydent. Rzecz zdumiewająco symboliczna. Udawał się również ostatni prezydent na wychodźstwie, ostatni prezydent Polonii, który uosabiał w sobie całą tęsknotę wygnania i miłości do tej Ojczyzny nad Wisłą, Odrą i Sanem. I też w tych ważnych chwilach starał się być razem. Było wielu ludzi różnych orientacji politycznych, dlatego że udawali się nie z chimerą do Katynia, nie dla jakiś racji czy zwykłego widzimisię, ambicjonalnie. Jechali, żeby uczcić nie byle kogo, ale bohaterów zamordowanych w Katyniu.
Arcybiskup w tym miejscu przypomniał wiernym, że w Kozielsku strzałem w tył głowy zamordowano 4410 oficerów. W Starobielsku, Charkowie 3739, w Ostaszkowie, Kalininie 6314, w Kijowie, Miednoje 7265 i że to jeszcze nie są wszyscy, a tylko niektórzy, bo dziś wiemy już, że są następne groby. To byli żołnierze, policjanci, prawnicy, jednym słowem był kwiat inteligencji polskiej, ludzie najbardziej zaangażowani w dwudziestoleciu Polski we wprowadzenie kraju po latach niewoli na arenę światową.
Dzisiaj wiemy, że z tej kilkudziesięciotysięcznej grupy osób skazanych na śmierć tylko 438 jeńców jej uniknęło. Dzięki nim właśnie można się było wiele dowiedzieć. Jednym z nich był znany w USA i Polsce ks. prałat Zdzisław Peszkowski, który dał świadectwo tragicznej prawdzie o tym, że decyzją KC KPZR podpisaną przez Stalina zostali wymordowani. Kopię tego dokumentu w 1990 roku przekazał do Polski ówczesny prezydent Związku Sowieckiego Michaił Gorbaczow.
– Proszę zobaczyć, że prezydent i ci ludzie, którzy czuli potrzebę włączenia się, w tak wielkiej liczbie jechali oddać hołd pomordowanym – podkreślił arcybiskup.
– Myślę, że to było poczucie obowiązku wobec tych, którzy zginęli i których próbowano wykreślić z historii i zapomnieć. Myślę, że ta śmierć na nowo, w nowym świetle pokazuje wartość ofiary dla Ojczyzny. Ta śmierć odkryła wartość osób, wszystkich osób, które tam się udawały. Ta śmierć ujawniła potem serce narodu polskiego, który jakże budował zjednoczeniem we współczuciu i żałobnie. Chciałbym powiedzieć w odpowiedzialności za tę podróż cały naród zaczął odbywać podróż do osób, które tam zginęły. Ta podróż będzie trwała. Ona może być ujawniania na Krakowskim Przedmieściu, ale ona jest ujawniana prawie już w każdym kościele w Polsce. Myślę, że to jest ważniejsze, że to się przeniosło.
Śmierć tych ludzi odkryła też zdumiewająco boleśnie lęki przed mocą umarłych. Nagle część rodaków zaczęła się bać bardziej umarłych niż żywych. Myślę, że to jest też jakaś wskazówka dla nas, że prawda, miłość do drugiego człowieka, solidarność nie ginie, nie da się jej wykreślić.
Ta śmierć, ta katastrofa ujawniła także lęki przed prawdą. Wiemy, że ciągle brak odwagi przed ujawnieniem zwykłych wydarzeń. Tego co wiemy, a nie tego co nie wiemy lub co byśmy chcieli usłyszeć. Powoli dowiadujemy się, że są szczegóły ukrywane. To niczemu nie służy. Na tym nie wolno budować jedności narodu. Na tym nie wolno budować szacunku do sprawujących władzę, szacunku wzajemnego do siebie. Trzeba, żebyśmy mieli odwagę przeskoczyć i wznieść się ponad podziały. Nie trzeba grzebać prawdy, nie trzeba się bać umarłych.
Natomiast myślę, że w ciągu tego roku za mało modliliśmy się za tych wezwanych przed boży tron. Postawmy siebie w ich miejscu. Gdyby nas Bóg wezwał przed swój tron, przed swoje oblicze nagle, czy nie potrzebowalibyśmy miłości naszych bliskich, modlitwy, zanurzenia w miłość i przebaczenie, którym ponownie moglibyśmy zmazać niedoskonałości czy rachunki, których nie zdążyliśmy dokonać. Myślę, że na to czekają Ci ludzie, którzy nagle zostali wezwani przed Boży tron.
Teologowie mówią, że dusze przebywają w czyśćcu dotąd, dokąd nie zostaną przeniknięte łaską modlitwy, łaską Bożą wysłużoną przez modlitwę. A więc to nie jest rzecz stracona, że obchodzimy rocznicę, że pochylamy się nad ich grobami, nad ich pamięcią, że chcemy się modlić.
Myślę, że poznawszy prawdę trzeba zatroszczyć się o to, żeby wartości tej ofiary i tych ofiar przechować, żeby przez to wydarzenie uczyć wyciągania wniosków, budowania mostów, budowania mostów przebaczenia i troski o to, żeby odkłamała się wreszcie ta nasza polska historia.
Twórcza obrona prawdy i odwaga w jej wyznawaniu to jest zadanie, żebyśmy umieli spojrzeć na siebie nie tylko, gdy patrzymy na te ofiary, ale patrzmy na to, co naprawdę buduje Polskę, co naprawdę buduje moc i siłę moralną naszej Ojczyzny – podkreślił przewodniczący Episkopatu Polski, który w dalszej części homilii odniósł się do problemu konieczności ochrony życia od momentu poczęcia, potrzeby wspólnego dzielenia życia przez członków rodzin i rzekomego antysemityzmu Polaków.
Mówiąc o tym drugim zjawisku jako problemie społecznym przypomniał, że opierając się na badaniu przeprowadzonym przez Kuratorium Oświaty i Wychowania należy stwierdzić, że ponad 90 tysięcy dzieci w Polsce, to tak zwane „eurosieroty”. To dzieci wychowywane bez ojca i matki. Wychowywane przez bacie, ciocie, a często przez samych siebie. Została zatracona hierarchia wartości, gdyż dziecko powinno być razem z rodzicami. Pęd za chlebem powinien być uporządkowany innym wymiarem. Niech on będzie słabszy, ale niech rodzina cała szuka tego chleba, a nie tylko jedna strona.
Odnosząc się do kolejnych akcji oskarżania narodu polskiego o antysemityzm, których jesteśmy świadkami, podkreślił, że wiele się dziś robi, żeby wmówić narodowi i światu, że Polacy to antysemici.
– Boleśnie czytamy te wiadomości, te książki kłamliwe. Każdy naród ma swych ludzi grzesznych i słabych, ale trzeba pamiętać, że na mapie europejskiej w Polsce za przechowywanie Żyda w czasie okupacji groziła kara śmierci.
Trzeba pamiętać, że jedynie w Polsce rząd Polskiego Państwa Podziemnego upoważnił Armię Krajową do wykonywania wyroków śmierci na donosicielach i szmalcownikach. Wystarczy popatrzeć jaki to antysemicki naród, gdy mająca siedmioro własnych dzieci rodzina Ulmów, przyjęła do swego domu siedmioro Żydów. Wszyscy giną z rąk okupanta. Z Markowej, wioski, w której dwa razy wykonywano egzekucje, wyszło po wojnie jeszcze siedemnastu Żydów. Kolejny przykład polskiego „antysemityzmu”. Dwie kobiety psychicznie się załamały, bo nie wiedziały, czy ratować Żydów, czy chronić własne dzieci. Napięcie było tego rodzaju, że postradały zmysły. Inna dziewczyna z Przemyśla, siedemnastoletnia Stefania Podgórska, przez całą wojnę przechowywała trzynastu Żydów. Wyjechała potem z nimi do Ameryki. Był o niej nawet film. Takich przykładów można mnożyć.
To jest chluba narodu. I nie można powiedzieć o narodzie, który takie ofiary składa, że to jest naród antysemicki! Dlatego trzeba dochodzić do prawdy – podkreślił arcybiskup kończąc homilię odniesieniem do słów Ojca Świętego Jana Pawła II, który żył Polską i kochał Polskę moralnie mocną i wielką, a odwiedzając kraj w 1982 roku na Jasnej Górze powiedział, abyśmy nie pragnęli takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Powinniśmy dbać o wszystko, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoju i starać się je wzbogacać. Starać się wzbogacić dziedzictwo narodu bogatego ludźmi i każdym, kto czuwa w imię prawdy. Pragnijmy takiej Polski, która oczekuje na nasz trud, na naszą uczciwość, radość i naszą modlitwę.
Życząc Polonii pomyślności arcybiskup wyraził radość z pobytu w „Wietrznym Mieście” i licznych spotkań z rodakami, podkreślając, że będąc tutaj kilka dni jest zbudowany tym, iż Polacy na amerykańskiej ziemi nie zaniedbują pacierza, nie zaniedbują więzów z Ojczyzną i że Polska żyje w naszych sercach.
Po zakończeniu liturgii dzieci i młodzież ze szkoły parafialnej wręczyli gościom honorowym kwiaty, a przedstawiciele Komitetu Budowy Pomnika Katyńskiego i Ofiar Smoleńska uhonorowali księdza arcybiskupa i kardynała statuetkami z wizerunkiem pomnika.
Po nabożeństwie duchowni spotkali się z wiernymi na stopniach świątyni pozując do pamiątkowych zdjęć, aby następnie wziąć udział w otwarciu wystawy „Smoleńsk 2010”, o czym piszę w innym miejscu naszej gazety.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak
Zdjęcia dostępne na stronie: www.newsrp.smugmug.com)








