Trzynastego wszystko zdarzyć się może...
Pamiętacie jeszcze piosenkę piosenkę śpiewaną przez Kasię Sobczyk „Trzynastego”? Moja mama zawsze mi powtarzała: „Kasia Sobczyk nam go wyśpiewała”, mając na myśli pamiętny 13 grudnia 1981 roku („trzynastego, nawet w grudniu jest wiosna”), choć zima tamtego roku była siarczysta. Ale nie o tym wydarzeniu chciałam pisać. Choć jest to szczególnie tragiczna data w historii Polski.
Bo sam 13-ty, w ogóle to nic wielkiego. Ale trzynasty i piątek!
- 08/20/2010 11:42 PM
20 sierpnia 2010 (piątek)
Pamiętacie jeszcze piosenkę śpiewaną przez Kasię Sobczyk „Trzynastego”? Moja mama zawsze mi powtarzała: „Kasia Sobczyk nam go wyśpiewała”, mając na myśli pamiętny 13 grudnia 1981 roku („trzynastego, nawet w grudniu jest wiosna”), choć zima tamtego roku była siarczysta. Ale nie o tym wydarzeniu chciałam pisać. Choć jest to szczególnie tragiczna data w historii Polski.
Bo sam 13-ty, w ogóle to nic wielkiego. Ale trzynasty i piątek!
Piątek, trzynastego uważany jest w wielu krajach, jako pechowy. W odróżnieniu od nas w Grecji, Hiszpanii i Rumuni, za pechowy uważany jest wtorek trzynastego, a we Włoszech piątek, siedemnastego. Te wierzenie ma swoje podłoże historyczne, ale nie będę się tu zagłębiać w genezę tego przesądu. W końcu, to tylko przesąd.
Jedno jest pewne, wielu ludzi czuje lekki dreszczyk, gdy raz lub maksymalnie trzy razy w roku nadchodzi ta data. W ten dzień, mój mężczyzna najchętniej nie wychodziłby z domu, nigdy w tym dniu nie załatwia żadnych ważnych spraw. Choć jest osobą mocno stąpającą po ziemi, w przeciwieństwie do mnie, to jednak boi się trzynastego, szczególnie w piątek.
Czy w XXI wieku jest miejsce na przesądy? Czarny kot, przejście pod rozstawioną drabiną, kobieta z pustymi wiadrami, zakonnica bez torby, czy też odkryte buty panny młodej, albo deszcz w dniu ślubu, wszystko to podobno przynosi nieszczęście.
Czy wiara w nie przyciąga do nas pecha, czy rzeczywiście coś w tym jest? Osobiście wierzę w nadprzyrodzone moce, energię ludzi, ale czy w przesądy? Chyba jednak nie. Tym bardziej, że trzynastego często wydarzają mi się miłe rzeczy. A może jako przeciwwaga, to siła mojego optymizmu sprawia, że akurat tego dnia nic złego mi się nie przydarza, a często wprost przeciwnie.
O autentycznym szczęściu w nieszczęściu może mówić 13-latek, który gdzieś w Anglii, o godz. 13.13, został uderzony przez piorun. Chłopiec wyszedł z tego praktycznie bez szwanku, jedyny ślad jaki mu został po uderzeniu pioruna, to niewielkie poparzenie na ramieniu.
Niesamowite jest to, że wszystko wydarzyło się w trzynastkowym zbiegu okoliczności i skończyło się dobrze. Ile jeszcze było szczęśliwych zbiegów okoliczności w minionym tygodniu, kto wie? Ale jedno jest pewne, ktoś się zakochał, ktoś wygrał w lotto, ktoś dostał wymarzoną pracę, ktoś spotkał dobrego znajomego sprzed lat a inny po prostu wrócił szczęśliwie do domu po całym dniu ciężkiej i ryzykownej pracy. Ilu ludzi na świecie, tyle różnych przypadków.
Dla mnie ostatni trzynasty, piątek był szczególnie szczęśliwy; spełniło się jedno z moich marzeń. Odebrałam telefon z wiadomością, że dostałam nową, fajną pracę, na którą czekałam od ponad roku. Pracę, która mam nadzieję stanie się początkiem czegoś nowego, nowego etapu w moim amerykańsko – emigranckim życiu. To spełnienie moich nadziei o życiu w tym kraju i świadomość, że naprawdę mogę się przydać ludziom, pomagać i ułatwiać im życie. A jednocześnie przynosić radość a sobie zapewnić satysfakcje z pracy.
Napiszcie do mnie, może i Wam wydarzyło się coś szczególnego, trzynastego w piątek, albo macie jakieś miłe lub niemiłe wspomnienia związane z tą datą? Ciekawa jestem Waszych opinii; czy trzynasty to naprawdę pechowy dzień, czy to tylko przesąd, w który już nikt nie wierzy?
Karolina
Reklama








