Biały Dom oświadczył, że prezydent Obama ma pełne prawo do kontynuowania akcji militarnej w Libii bez zgody Kongresu.
Administracja argumentuje, że US odgrywają ograniczoną, pomocniczą rolę w kampanii NATO w Libii i nie są bezpośrednio zaangażowane w walki z udziałem amerykańskich żołnierzy, w związku z czym kierując tą misją prezydent nie wykracza poza własne przywileje konstytucyjne. Obrona misji w Libii jest odpowiedzią administracji na rezolucję Izby Reprezentantów, która domagała się jasnego określenia przyczyn zaangażowania USA w tym kraju. Domagano się odpowiedzi na pytania dotyczące zakresu militarnej działalności USA, kosztów i wpływu na wojny w Afganistanie i Iraku.
Trzy miesiące temu Obama nie zabiegał o zgodę Kongresu przed wydaniem rozkazu ataku lotniczego na siły Moammara Kadafiego. Mimo to Biały Dom utrzymuje, że prezydent nie naruszył War Powers Resolution z 1973 roku, która zabrania udziału wojska w akcjach trwających dłużej niż 60 dni plus 30 dodatkowych dni, bez autoryzacji Kongresu.
Marszałek Izby Reprezentantów John Boehner zwrócił uwagę, że 90 dni mija w tę niedzielę.
Przedstawiciele administracji twierdzą jednak, że siły USA nie biorą udziału w takich akcjach, o jakich mówi rezolucja War Powers.
Według raportu Białego Domu koszt operacji w Libii od połowy marca do 3 czerwca zamknął się kwotą $715.9 mln. Jej celem jest ochrona cywilnej ludności i zapewnienie Libii stabilizacji.
Uzasadnienie to nie satysfakcjonuje krytyków akcji w Libii. "Dowódca sił zbrojnych ma obowiązek wytłumaczenia, dlaczego akcja ma związek z naszym bezpieczeństwem i naszymi celami. Prezydent nie spełnił tego obowiązku", oświadczył rzecznik Boehnera, Brendan Buck.
Demokrata z Ohio kongr. Dennis Kucinich, który z grupą innych ustawodawców wystąpił do sądu przeciw Obamie podważając konstytucyjność akcji w Libii bez zgody Kongresu, wykpił raport administracji. "Twierdzenie Białego Domu, że ta wojna nie jest wojną, to nie prawny, lecz polityczny argument. Prawną stroną tego sporu zajmie się sąd. Czuję się tak, jakbym słuchał Orwella, wojna nie jest wojną, choć jest wojną".
(AP – eg)








