Dmitry Smirnov przyznał się do brutalnego zamordowania młodej kobiety, która po kilku tygodniach zerwała z nim znajomość i powróciła do starej sympatii.
W sądzie powiatowym w DuPage 21-letni Kanadyjczyk podniesionym głosem wyjaśniał, że jego ofiara, Jitka Vesel, nie miała prawa traktować go tak, jakby nie istniał.
Ponad 2 lata od pierwszego spotkania Smirnov wrócił do Illinois, odszukał Vesel, obserwował i zamordował na parkingu jej miejsca pracy. Do uciekającej kobiety oddał dwanaście strzałów.
Zapytany o motyw swego czynu, powiedział: "Ponieważ nikt nie może rzucać kogoś jak mnie, ignorować go przez dwa lata i uniknąć wszelkich konsekwencji. Nikt nie może marnować czyjegoś życia".
Smirnov zaskoczył sędziego i prokuratora mówiąc, że jest winny i chce ponieść karę dożywotniego więzienia.
Zarówno przyznanie się do winy, jak i niepokojące wyjaśnienia podsądnego, skłoniły sąd do dania mu kilku dni na zastanowienie.
Podczas śledztwa ustalono, że Smirnov obserwował Jitkę Vesel przyczepiając GPS do jej samochodu. Później siadał przed biurem kobiety i czekał na odpowiedni moment, by zemścić się za swoją "krzywdę".
Sprawa ta zainteresowała media również z innego powodu. Prokurator sugerował, że przed popełnieniem morderstwa Smirnov upewnił się, że w Illinois zniesiono karę śmierci. Prokurator stanowy w powiecie DuPage, Robert Berlin, argumentował, że postępowanie Smirnova świadczy, że kara śmierci działa jako czynnik prewencyjny. Berlin przypuszcza, że bojąc się wyroku śmierci Smirnov nie popełniłby tej zbrodni.
(HP – eg)








