Inspektor generalny Departamentu Sprawiedliwości odkrył gromadę niepotrzebnych i ekstrawaganckich wydatków tej i poprzedniej administracji, wśród nich na słodkie bułeczki po 16 dolarów sztuka.
Cena ta stała się symbolem biurokratycznego marnotrawstwa, porównywalnego ze słynnymi muszlami klozetowymi Pentagonu po 600 dolarów. O bułeczkach z przekąsem mówili kandydaci GOP-u na prezydenta, napisano ponad 200 artykułów przytaczając je jako przykład arogancji biurokratów i szastania pieniędzmi podatnika. Gdy okazało się, że oburzenie jest bezpodstawne, tylko 12% pism podjęło próbę skorygowania nieporozumienia.
Okazało się, że Hilton Hotel, gdzie odbywała się konferencja przedstawicieli organów ścigania, za śniadanie (bułeczka, kawa, itd. plus podatek) każdego uczestnika policzył 16 dolarów i zamiast drobiazgowo wymienić w rachunku wszystkie pozycje wpisał "bułeczki". Zanim hotel wydał w tej sprawie oświadczenie, telewizja i prasa szalały.
CBS News nazwał skandal "bułeczkagate", sen. Chuck Grassley, republikanin z Iowa, domagał się głów ludzi odpowiedzialnych za skandal, Bill O´Reilly z Fox News wykorzystał cenę bułeczek jako argument przeciw podniesieniu podatków, republikanin z Massachusetts, sen. Scott Brown, oświadczył, że osoby odpowiedzialne powinny być bezzwłocznie zwolnione z pracy, a administracja Obamy przyrzekła rozpatrzyć sprawę.
Od 20 do 28 września w amerykańskiej prasie ukazały się na ten temat 223 artykuły. Powiadomieni o pomyłce autorzy 178 artykułów nigdy nie opublikowali wyjaśnień Hilton Hotel.
(HP – eg)