Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Tło polityczne i historyczne Bitwy Warszawskiej z 1920 roku oraz jej znaczenie dla losów Europy

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

 


Po stronie polskiej dowódcami w wojnie polsko-rosyjskiej byli m.in. Józef Piłsudski, Tadeusz Rozwadowski, gen. Sikorski, gen. Maczek oraz wielu innych generałów, którzy potem wsławili się w czasie II wojny światowej. Po zakończeniu wojny rozgorzał spór o to, kto naprawdę był autorem planu Bitwy Warszawskiej i rzeczywistym zwycięzcą. Głównymi pretendentami do tego tytułu byli marszałek Józef Piłsudski oraz generał Tadeusz Rozwadowski.


 


Nie brakło również opinii, że autorem zwycięstwa Polaków nad bolszewikami jest gen. Maxim Weygand, który w roku 1920 byl szefem francuskiej misji wojskowej w Polsce. Na szczęście sam gen. Weygand uczciwie przyznał, że "Polacy zwyciężyli według polskiego planu, za pomocą wojsk polskich". Wielu historyków uznaje, że koncepcja bitwy należała do marszałka Piłsudskiego, a potem na papier przelał ją gen. Rozwadowski. Po stronie rosyjskiej w wojnę zaangażowani byli m.in. Włodzimierz Lenin, Józef Stalin, Lew Trocki i nawybitniejsi generałowie Armii Czerwonej: Tuchaczewski, Budionnyj, Żukow i inni – czyli niemal wszyscy przywódcy rewolucji październikowej z 1917 r.


 


Teraz chciałbym opisać sytuację polityczną, w jakiej młode państwo polskie znajdowało się przed wojną polsko-rosyjską, jeszcze zanim doszło do Bitwy Warszawskiej. Polska odzyskała niepodległość po pierwszej wojnie światowej 11 listopada 1918 r. Niestety, Rosja traktująca Polskę jak swoją własność nigdy nie pogodziła się z niepodległością "priwislanskiej krainy". Ponadto partia bolszewików po zwycięstwie rewolucji październikowej i tak planowała ekspansję komunizmu na Zachód. A więc już w pięć dni po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, czyli 16 listopada 1918 r., w Moskwie wydany został rozkaz premiera rządu rosyjskiego Lenina nakazujący utworzenie w ramach Armii Czerwonej specjalnych sił pod nazwą Armia Zachodnia.


 


Cele Armii Zachodniej Lenin określił w specjalnym rozkazie z 29 listopada 1918 r. Według słów Lenina Europa była "chora, zdemoralizowana, syta, zasobna i gnuśna". Nakazywał przeniesienie idei rewolucji komunistycznej na Zachód, tak aby "zatopić bagnet Armii Czerwonej w Europie". Na drodze do realizacji tych planów stało państwo polskie, które Stalin nazwał "polskim przepierzeniem między Rosją a Europą", które należało pokonać, bowiem "oddzielało rewolucję rosyjską od rewolucji europejskiej".


 


Jedną z niewielu postaci zdających sobie w pełni sprawę ze strasznego zagrożenia ze strony Rosji sowieckiej dla całej Europy był Naczelnik Państwa Polskiego i Naczelny Wódz, Józef Piłsudski. Jako jedyny polityk wiedział, że z całego obszaru Rosji ściągane są w kierunku zachodnim całe dywizje sowieckie. Rosjanie wcale nie kryli się ze swoimi intencjami. Na wiecu 30 października 1918 r. Lew Trocki wołał: "Wolna Łotwa, wolna Polska i Litwa, wolna Finlandia i z drugiej strony wolna Ukraina, będzie łącznikiem między Rosją Sowiecką i przyszłymi Sowieckimi Niemcami i Austro-Wegrami. To jest początek komunistycznej federacji – unii republik proletariackich Europy!".


 


Piłsudski uważał, że jeszcze na wiosnę 1920 r. istniała realna szansa na likwidację rządów bolszewickich i zmniejszenia trwającego od stuleci zagrożenia ze strony Rosji. Niestety próby stworzenia wspólnego frontu z państwami najbardziej zagrożonymi atakiem Rosji, czyli Finladią, Łotwą, Rumunią i Ukrainą, nie przyniosły rezulatatu. Wobec tego w kwietniu 1920 r. Piłsudski zdecydował sam uderzyć prewencyjnie na Rosję. Walki toczyły się ze zmiennym szczęściem. Początkowe sukcesy Polaków, m.in. zajęcie Kijowa, okazały się nietrwałe i wojska polskie rozpoczęły odwrót na zachód. Wyprawa Kijowska Piłsudskiego w następstwie wielkiej akcji propagandowej Rosji została przedstawiona światu z wielkim sukcesem jako dowód "imperializmu polskiego".


 


W lipcu 1920 r. rozpoczęła się właściwa ofensywa wojsk rosyjskich. W swoim rozkazie nr. 1423 wydanym 2 lipca w Smoleńsku do żołnierzy Armii Czerwonej marszałek Tuchaczewski pisał: "Żołnierze Armii Czerwonej! Nadszedł czas rozrachunku! (...) Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym".


 


Tuchaczewski obiecywał swoim żołnierzom szybkie zwycięstwo i obfite łupy w "bogatej Warszawie", a dowódców kozackiej kawalerii zachęcał do walki następującymi słowami: "nim minie lato, przemkniecie ze stukotem kopyt ulicami Paryża". Tak właśnie wyglądały dalekosiężne plany Armii Czerwonej.


 


Na początku sierpnia 1920 r. w wyniku ofensywy wojsk rosyjskich polskie oddziały cofały się coraz dalej w głąb Polski. Cofając się Polacy wysadzali za sobą mosty (w większości i tak drewniane), ale że lato było niezwykle gorące, rzeki powysychały i ich poziom był niezwykle niski, umożliwiając bolszewikom posuwanie się na zachód bez problemu. Wizja okrążenia Warszawy zaczęła być coraz bardziej realna, a Polska i inne kraje europejskie (z czego nie zdawały sobie sprawy) stanęły w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa.


 


W takiej dramatycznej sytuacji Polska (premier Władysław Grabski na konferencji w Spa) zwróciła się do państw zachodnich z prośbą o pomoc. Episkopat Polski również wołał o pomoc, pisząc do papieża, Benedykta XV.: "Odradzająca się Polska, wyniszczona obecną wojną zdobywa się na ostateczny wysiłek. Jeżeli Polska ulegnie nawale bolszewickiej, klęska grozi całemu światu, nowy potop ją zaleje, potop mordów, nienawiści, pożogi, bezczeszczenia Krzyża".


 


Niestety, mimo słanych wszędzie błagań o pomoc Polska pozostała sama. Jedynym krajem, który wykazał się chęcią autentycznej pomocy, było Królestwo Węgier, które dało nam ogromne potężne wsparcie w broni, nabojach i pociskach armatnich. Francja zgodziła się dostarczać broń odpłatnie.


 


 


Niemcy i Czechy nie tylko odmówili pomocy, ale na swoich granicach zablokowali dostawy pomocy wojskowej dla Polski, która została zupełnie osamotniona. Przeciwko niej byli nie tylko bolszewicy, ale też zwiedzeni propagandą rosyjską politycy Europy Zachodniej, gdzie na organizowanych przez agentów rosyjskich wiecach wznoszono hasła: "Ręce precz od Rosji!" Rosja sowiecka już wtedy była niedoścignionym mistrzem propagandy. W Berlinie, Paryżu i Londynie działały rozbudowane agentury rosyjskie. Nikt im nie przeszkadzał. Nic dziwnego, że pod wpływem tej propagandy społeczeństwa zachodnie atakowały z pasją Naczelnika Piłsudskiego i Polskę za imperializm skierowany przeciwko Rosji, czyli "miłującemu pokój pierwszemu w świecie krajowi robotników i chłopów". Brytyjski dyplomata Lord Edgar d’Abernon, ówczesny ambasador brytyjski w Polsce pisał w swym dzienniku: "Moskwa dysponowała wielkim zastępem szpiegów, propagatorów, tajnych emisariuszy i sekretnych przyjaciół, przedostających się na terytorium polskie i niwelujących odruch samoobrony w pewnych warstwach polskiej ludności. W komunistycznych ośrodkach Europy pierwsze powodzenia bolszewików wywołały ogromne podniecenie. Zarówno we Francji jak i Anglii socjalistyczne partie zaprotestowały gwałtownie przeciwko udzielaniu Polakom najmniejszej choćby pomocy w jakiejkolwiek formie. Robotnicy europejskich państw zdradzają wyraźne tendencje komunistyczne i mogą wstrzymać dostawę amunicji do Polski, nawet gdyby władze rządowe wyraziły na to zgodę. Nie można sobie nawet

wyobrazić, do jakiego stopnia opanowali bolszewicy klasy pracujące Europy".





 


Zresztą nie tylko inne stolice europejskie były zawojowane propagandą sowiecką. Gdy 15 sierpnia na przedpolach Warszawy toczyły się zawzięte walki, do Wyszkowa przybyli członkowie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski z Julianem Marchlewskim i Feliksem Dzierżyńskim ("kat Polaków"), by po zajęciu miasta przez bolszewików tryumfalnie wkroczyć do stolicy Polski. 15 sierpnia w Moskwie i w Wilnie już fetowano zdobycie Warszawy. W dodatkach do gazet donoszono: "Warszawa wzięta!" Po Warszawie cała Europa!" "Zwyciestwo Rewolucji Wszechświatowej"!


 


W Europie panowała powszechna opinia, że Polska wojnę już przegrała i że powinna zawrzeć pokój na jakichkolwiek warunkach. Jednak marszałek Piłsudski znający kulturę, literaturę i mentalność rosyjską wiedział, że z połączenia mentalności Rosji carskiej oraz nowej komunistycznej ideologii powstało zbrodnicze, krwawe mocarstwo, które zagraża nie tylko odrodzonej Polsce, ale i całej Europie. Miał absolutną pewność, że wojna polsko-sowiecka jest bezpośrednim starciem cywilizacji europejskiej z rosyjsko-azjatyckim imperium komunistycznym, i że Polska, choć pozostawiona sama sobie, walczy o nie tylko o siebie, ale o całą Europę.


 


Wojska rosyjskie postępujące za cofającymi się w głąb kraju Polakami dopuszczały się niezywkłych okrucieństw i masowych mordów. Ludobójstwo, masowe egzekucje oraz akty bestialstwa czerwonoarmistów są dobrze udokumentowane.


 


Np. w Lemanie kolumnę około 200 polskich jeńców z rękami zawiązanymi na plecach Rosjanie puścili wolno i użyli do ćwiczeń z szablą jako żywych manekinów. Ich szlak wszędzie znaczyły stosy zwłok. Najstraszniejszy był los kobiet i dziewcząt, które wpadły w ich ręce. W jedynym mieście, które zdobyli, czyli Płocku 18 sierpnia 1920 r, Kozacy dopuścili się masowego gwałtu na kobiecym personelu tamtejszego szpitala – lekarkach, pielęgniarkach i sanitariuszkach w wyniku czego wszystkie straciły życie.


 


Na początku sierpnia 1920 r. klęska Polski wydawała się niemal nieunikniona. Odwrót Wojska Polskiego przekształcił się niemal w panikę. O odwróceniu losów tej wojny zadecydowały walki toczone na przedpolach stolicy, które toczyły się od 13 do 25 sierpnia 1920 r. Dzięki znakomitej pracy kryptologów, którzy łamali szyfry sowieckie i odczytywali przechwytywane depesze, dowództwo polskie miało dobre rozeznanie w rozmieszczeniu sił przeciwnika. 12 sierpnia 1920 r. polski wywiad radiowy przejął wielostronicowy szyfrowany telegram armii bolszewickiej. Po złamaniu szyfru okazało się, że jest to wielki rozkaz o decydującym natarciu na Warszawę. Przechwytywanie rosyjskich depeszy zapewniło polskim radiowcowm pełne informacje o stanie i posunięciach Armii Czerwonej płynące wprost ze sztabów rosyjskich. Dzięki temu dowódcy polscy mogli odpowiednio zmieniać plany i na bieżąco reagować na zamiary wroga. Dodatkowo dzięki zdobyciu jednej z radiostacji rosyjskich, uniemożliwili zupełnie łączność dowództwa rosyjskiego stacjonującego w Mińsku z oddziałami rosyjskimi walczącymi pod Warszawą, co miało kapitalne znaczenie dla przebiegu bitwy. Do zagłuszania informacji płynących ze sztabu rosyjskiego użyto tekstu Pisma Świętego, które czytano na okrągło przez 48 godzin.


 


Kuliminacyjnym dniem, kiedy zdecydowały się losy nie Warszawy, nie Polski, ale wręcz przyszłe losy Europy, był dzień 15 sierpnia 1920 r. – dzień Bitwy Warszawskiej. Przełomowym zwrotem samej bitwy były dramatyczne walki w rejonie Radzymina, Wołomina i Ossowa. Walczących żołnierzy polskich wspierały tam dwa pociągi pancerne "Paderewski" oraz "Mściciel". W bitwie pod Ossowem ogromy wkład w zwycięstwo miał młody (27 lat) ksiądz Ignacy Skorupka, którego bohaterska postawa dodała ducha cofającym się oddziałom polskim.


 


Ksiądz poderwał do boju gromadę wystraszonych młodych chłopców, a za nimi resztę oddziałów. Ksiądz biegnący w sutannie i z krzyżem w ręku na czele żołnierzy zginął, ale bitwa została wygrana i od tej pory nie Polacy uciekali przed bolszewikami, ale bolszewicy zaczęli uciekać przed Polakami. (Według innych źródeł ks. Skorupka został trafiony, gdy pochylony nad umierającym żołnierzem udzielał mu ostatnich sakramentów).


 


Wojsko polskie przystąpiło do zdecydowanego kontrataku. W kolejnych natarciach odnosiło jedno zwycięstwo za drugim. Siła kontrofensywy polskiej i jej rozmach były dla dowództwa sowieckiego kompletnym zaskoczeniem. Oprócz tego, na skutek braku łączności, wysunięte najbardziej na zachód dywizje rosyjskie nie były w stanie odebrać żadnych rozkazów.Gdy wreszcie pojęto grozę sytuacji, nastąpił odwrót i paniczna ucieczka bolszewików w rozsypce. Wielu porzucało szeregi kryjąc się w lasach. Była to pierwsza faza klęski Rosji, która przypieczętowała następne bitwy.


 


Jedną z nich była stoczona w dniach 28 – 31 sierpnia ostatnia wielka bitwa kawaleryjska w dziejach Europy. W czasie tej bitwy cała I Sowiecka Armia Budionnego idąca na pomoc Tuchaczewskiemu, starła się z oddziałami kawaleryjskimi generała Stanisława Hallera. W 4-dniowej bitwie kilkakrotnie dochodziło do szarżowania na siebie kilkunastu tysięcy (!) polskich ułanów i strzelców konnych oraz sowieckich Kozaków. Potężna Armia Konna generała Budionnego – najbardziej mobilna w Armii Czerwonej – została kompletnie rozbita, a jej niedobitki wycofały się za Bug. Ostatnią bitwą tej wojny była bitwa nad Niemnem – być może cięższa od Warszawskiej, ale nie tak decydująca. W październiku 1920 r. działania wojenne ustały a wojnę zakończył pokój w Rydze podpisany 18 marca 1921 r.


 


Przyjrzyjmy się jeszcze wypowiedziom kilku współczesnych na temat wojny polsko-bolszewickiej, jej kluczowych postaci oraz roli jaką Polska odegrała w tym starciu.


 


Zgodnie ze słowami wielkiego pisarza włoskiego Curzio Malaparte Lenin był to "nowoczesny potwór – bez porównania bardziej niebezpieczny od Mahometa czy Dżingis-chan".


 


Wiktor Suworow – wybitny znawca Armii Czerwonej, pisarz, w młodości oficer armii sowieckiej i sowieckiego wywiadu wojskowego, skazany na karę śmierci w Moskwie, pisał: "Misją ZSRR było podpalenie całego świata, wywołanie światowej rewolucji, zniszczenie zachodniej demokracji tak, aby wszyscy byli "równi" w nędzy. Związek Sowiecki nie mógł wygrać wyścigu z bogatym i zamożnym Zachodem – wyścigu ekonomicznego, cywilizacyjnego, technologicznego. Nie mogąc zaś tego wyścigu wygrać, mógł tylko Zachód podpalić i ograbić, rozpoczynając zaplanowaną uprzednio wojnę".


 


Na szczęście dzięki geniuszowi wojskowemu marszałka Piłsudskiego, talentowi jego dowódców (przede wszystkim generała Tadeusza Rozwadowskiego) oraz bohaterstwu żołnierzy polskich i ochotników – często młodych chłopców, harcerzy i uczniów – plany te zostały zniweczone. Wymodlony przez naród "Cud nad Wisłą" sprawił, że morze przelanej żołnierskiej krwi, ofiara tysięcy Polaków zakłutych bagnetami oraz okrutna śmierć jeńców i ludności cywilnej zamęczonych przez Kozaków nie poszły na marne. Polska zachowała swoją dopiero co odzyskaną wolność. Tryumf ten odnieśliśmy samodzielnie, otoczeni albo obojętnością, albo wrogością innych krajów europejskich.


 


Jan Radliński,



16-letni absolwent Polskiej Szkoły im T. Kościuszki


Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama