Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 21:14
Reklama KD Market

Zapotrzebowanie na nielegalnych


O Polonii i Ameryce



“Bez nielegalnych imigrantów gospodarka Stanów Zjednoczonych znalazłaby się w niebezpieczeństwie. Wystarczyłoby, żeby wrogowie USA zaoferowali im lepsze zarobki i świadczenia, aby Ameryka padła”. To jeden z licznych komentarzy, na jakie natknąłem się w prasie amerykańskiej na marginesie debaty w sprawie nielegalnej emigracji.


 


Władze stanu Alabama, które niedawno wprowadziły u siebie najsurowsze w USA ustawodawstwo wymierzone w nielegalnych imigrantów, nie musiały długo czekać na reperkusje. Wkrótce potem w Alabamie zastrajkowali pracownicy tamtejszego przemysłu drobiarskiego, będącego jednym z filarów ekonomicznych Alabamy. Stanęły zakłady, w których siłę roboczą stanowią głównie imigranci. W miejscowości Albertyville, położonej w centrum drobiarskiego zagłębia Alabamy, na znak solidarności ze strajkującymi zamknięto biznesy należące do Latynosów: meksykańskie restauracje, bank, służący tamtejszej społeczności latynoskiej, małe sklepy spożywcze i supermarkety.


 


Antyimigranckie przepisy dotknęły najbardziej rolnictwo w Alabamie. Farmerzy usiłują bez powodzenia znaleźć chętnych do pracy przy zbiorze płodów w miejsce Latynosów, którzy wystraszeni przepisami i antyimigrancką nagonką nie przychodzą do pracy i wyjeżdżają. Nikogo nie trzeba przekonywać, że praca na farmie jest ciężka i wykonywana w warunkach daleko odbiegających od tego do czego przywykli przeciętni Amerykanie. Dlatego nie kwapią się oni do pracy w rolnictwie.


 


W sąsiedniej Georgii, która przed Alabamą wprowadziła restrykcyjne antyimigranckie przepisy, co spowodowało exodus latynoskich robotników rolnych, tamtejsze rolnictwo poniosło wiosną i latem tego roku straty szacowane na 140 milionów dolarów, spowodowane brakiem rąk do zbioru płodów. Władze Georgii i tamtejsi farmerzy są tak zdesperowani w poszukiwaniu ludzi do pracy, że próbowali nawet zatrudniać więźniów z okolicznych więzień, ale okazało się, że w porównaniu z doświadczonymi latynoskimi pracownikami rolnymi więźniowie są nieprzywykli do pracy w ciężkich warunkach i mało wydajni.


 


Antyimigranckie przepisy i nastroje nie ograniczają się do Alabamy i Georgii. W Kalifornii tamtejsi farmerzy narzekają, że brak im pracowników do zbioru avocado. W Teksasie panuje dotkliwy brak rąk do pracy przy zbiorze plonów z tak zwanych organicznych farm. W stanie Waszyngton tamtejsze władze i farmerzy nie chcą nawet słyszeć o antyimigranckich przepisach – z prostego powodu – większość z 92 tysięcy pracowników zatrudnianych do sezonowych prac polowych i zbioru plonów to obcokrajowcy, których status imigracyjny pozostaje niejasny. Innymi słowy są to nielegalni imigranci. Jeżeli w stosunku do nich zastosowano by wymóg sprawdzania dokumentów to rezultat byłby katastrofalny.


 


Demokratyczny gubernator stanu Waszyngton Chris Gregorie posunął się nawet do tego, że wraz z grupą 15 przedstawicieli przemysłu rolnego udał się do stolicy USA Waszyngtonu, by prowadzić tam wśród demokratycznych członków Kongresu lobbing na rzecz odrzucenia przez Kongres republikańskiego projektu ustawy, która obligowałaby pracodawców do sprawdzania dokumentów osób przyjmowanych do pracy w oparciu o federalny system weryfikacji uprawnień do pracy znany jako E-verify. W opinii farmerów wprowadzenie takiego obowiązku bez próby zreformowania całego systemu imigracyjnego w USA nie ma sensu i mogłoby się obrócić przeciw pracodawcom.


 


Okazuje się więc, że próby rozwiązania kwestii nielegalnej imigracji przez nękanie imigrantów przepisami, które mają im uniemożliwić dostęp do rynku pracy w USA, obracają się przeciw interesom gospodarczym Ameryki i tak naprawdę nie rozwiązują niczego.


 


Wojciech Minicz
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama