Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 10:06
Reklama KD Market

Dyktando 2011 cenna inicjatywa i dobra zabawa


Ponad 60 miłośników języka polskiego wzięło udział w "Dyktandzie 2011 Chicago". Drugi doroczny konkurs sprawności ortograficznej odbył się w niedzielę 11 grudnia w siedzibie Związku Narodowego Polskiego, przy 6100 N. Cicero w Chicago, z inicjatywy Zrzeszenia Nauczycieli Polskich w Ameryce i pod patronatem Konsulatu Generalnego RP.


 


Tak jak w ubiegłym roku, autorem dowcipnego i pełnego pułapek ortograficznych sprawdzianu była dr Katarzyna Kłosińska z Uniwersytu Warszawskiego i Rady Języka Polskiego.


 


"Pośrodku rynku, naprzeciw spiżowej statui w późnopopołudniowym słońcu rozstawił pulpit z nutami długowłosy, lecz jasnowąsy eksbokser, zeszłoroczny wicemistrz wagi lekkopółśredniej, aktualnie altowiolista amator, i jął rzępolić neobarokowe scherzo". To początek dyktanda. Jego pełną treść publikujemy w dzisiejszym wydaniu naszej gazety. Dr Kłosińska ujawniła, jak powstaje sprawdzian jej autorstwa. Najpierw kompletuje ona interesujące wyrazy, a następnie, na bazie zgromadzonego słownictwa, buduje historyjkę.


 


Pierwsze miejsce (500 dol.) w tegorocznym konkursie zdobyła Helena Ziółkowska, była prezes Zrzeszenia Nauczyieli Polskich w Ameryce, pedagog, była długoletnia pracownica Chicagowskiej Bilioteki Publicznej, redaktor naczelna "Głosu Nauczyciela".


 


Drugie miejsce (300 dol.) uzyskał Albert Stępniak, a trzecie (200 dol.) Daniel Bator.


 


Uczestnicy konkursu nie byli podzieleni na kategorie (w przeciwieństwie do ub. roku), ale wszyscy razem brali udział w ortograficznych zmaganich, traktując je jako znakomitą zabawę. W grupie zawodników znaleźli się przedstawiciele różnych zawodów, osoby o różnym wykształceniu, młodsze i starsze, bardziej i mniej znane w środowisku polonijnym. Uczestniczyła też konsul Aleksandra Krystek.


 


Sponsorem głównej nagrody była Polsko-Słowiańska Unia Kredytowa, drugiej – Zrzeszenie Nauczycieli Polskich w Ameryce i trzeciej – Związek Narodowy Polski.


 


W konkursie wzięło udział 66 zarejestrowanych uczestników – poinformowała Alicja Nawara ze ZNPwA, współprowadząca imprezę.


 


Anonimowe prace oceniane były przez jury pod przewodnictwem dr Kłosińskiej i w składzie: Małgorzata Pawlusiewicz, Marzanna Zapał, Anna Siek, Iwona Sikorska, Beata Kozłowska, Kazimiera Makaruk, Agata Kopacka, Anna Dunajewski, Ewa Koch, Urszula Gawlik, Dorota Eźlakowska oraz Marzena Grabiec.


 


Przed konkursem w części oficjalnej spotkania konsul Robert Rusiecki udekorował Złotym Krzyżem Zasługi RP Wojciecha Stefana za długoletnią pracę na niwie pedagogicznej. W. Stefan jest byłym dyrektorem Szkoły Polskiej im. gen. T. Kościuszki.


 


Impreza była świetnie zorganizowana. W czasie, gdy jury sprawdzało prace, dr Kłosińska przeprowadziła quiz językowy, którego zwycięzcy otrzymali cenne nagrody książkowe. Atrakcyjne nagrody wygrali też uczestnicy loterii. Na spragnionych i głodnych czekał smaczny i zdrowy poczęstunek.


 


Honory gospodyni pełniły: wiceprezes Związku Narodowego Polskiego Teresa Abick oraz Alicja Kuklińska, asystentka prezesa ZNP i KPA Franciszka Spuli, a zarazem członek Zrzeszenia Nauczycieli Polskich i współorganizatorka konkursu. Impreza prowadzona była przez członkinie Zrzeszenia Nauczycieli z prezes Ewą Koch na czele.


 


Po spotkaniu entuzjaści polszczyzny wyrażali nadzieję, że w przyszłorocznym dyktandzie bardziej dopisze im szczęście.


 


Tekt i zdjęcia:


Alicja Otap









Treść dyktanda 2011





Pośrodku rynku, naprzeciw spiżowej statui w późnopopołudniowym słońcu rozstawił pulpit z nutami długowłosy, lecz jasnowąsy eksbokser, zeszłoroczny wicemistrz wagi lekkopółśredniej, aktualnie altowiolista amator, i jął rzępolić neobarokowe scherzo.



Znienacka do niby-artysty dołączył, krzesząc hołubce, półtuzin śniadolicych, krzepkich dziewoi. Rozwścieczyło to nowo wybranego wójta, z zawodu radiooficera: „Co to za hałastra?! Cóż to za śpiewogra! Ożeż ty, hultaju, drapichruście!” – zrugał rzępołę, a danserkom wygrażał: „Złoić by wam skórę, a, dalibóg, zrzedłyby wam miny i nie broiłybyście już!”. Naraz rześki sześćdziesięciopięciolatek i rzekł do poirytowanego chłopka-roztropka:



– Oho ho! Nasz ciemiężca nie w humorze. Jakżeżby mogło być inaczej? Pohuśtałbyś się, chłopie, na hamaku, posłuchałbyś świergolenia jerzyków, pokontemplowałbyś kocimiętkę, poleniuchowałbyś ociupinkę albo pohasałbyś roznegliżowany wokół klombu – a wnet byś spojrzał przychylniej na te podfruwajki.



–A jużci! Prędzej bym sobie palnął z dwururki, niżbym pozwolił na nicnierobienie! Tylko samodyscyplina ratuje nas przed stępieniem! Tej idei hołdował mój prapradziad, wynalazca ultraenergooszczędnego tłuszczomierza.




– A nie zrzędźże już! – oburzył się adwersarz. – Nurzaj się w muzyce, by zapaść w błogostan… – zaczął perorować i wnet ujrzał, jak urzędnik, rad nierad, puścił się w pląsy z minigirlsbandem.






Autor dyktanda:

Dr Katarzyna Kłosinska, UW

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama