O Polonii i Ameryce
Wprawdzie uważana za bogatą Polonia amerykańska otrzymuje stosunkowo niewiele środków finansowych z Polski na swą działalność organizacyjną, to jednak istotna jest dla niej informacja, że finansowanie organizacji polonijnych na świecie przejmuje od Senatu RP Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Pomysł zabrania Senatowi 77 milionów złotych na cele polonijne spowodował, że senatorzy poczuli się dotknięci.Powołują się oni przy tym na dwudziestoletnie doświadczenie i tradycję. Protestują niektórzy działacze polonijni, a ci, którzy wolą milczeć, po cichu przyznają, że boją się utraty dotacji.
MSZ powołuje się na niekonstytucyjność obecnego systemu. Pomoc dla Polonii to część polityki zagranicznej, realizowanej przez rząd jako władzę wykonawczą. A tymczasem pieniędzmi na ten cel dysponuje Senat, władza ustawodawcza. Co więcej, nie ma nad tym żadnej kontroli ani Sejm, ani Najwyższa Izba Kontroli. Ale ta rzekoma niekonstytucyjność jakoś przez 20 lat nikomu nie przeszkadzała. Przeszkadzał przede wszystkim niedobór pieniędzy. Bo owe 77 milionów – to zdecydowanie za mało. Polonia jest w stanie przyjąć o wiele więcej, a jakakolwiek inwestycja, wsparcie budowy domu polskiego czy polskiej szkoły pochłania ogromne pieniądze.
Resort spraw zagranicznych przedstawia jednak inny argument, który może okazać się kluczowy. Otóż dotychczasowy system finansowania Polonii przypominał pospolite ruszenie po pieniądze z rządowej kiesy. Polskie organizacje pozarządowe jak Stowarzyszenie Wspólnota Polska i fundacje Pomoc Polakom na Wschodzie oraz Semper Polonia zbierały wnioski o dofinansowanie od organizacji polskich z całego świata. Nie było możliwości koordynacji tych działań, a więc mogło się zdarzyć, że o pieniądze na jedną imprezę związek polonijny zgłaszał się do kilku fundacji jednocześnie. Następnie polskie organizacje pozarządowe przedstawiały zestaw propozycji Senatowi. Ostatecznie środki przyznawało Prezydium Senatu, redukując – – rzecz jasna – kwoty, o które występowała Polonia.
MSZ chce działać inaczej. Już opracowało "Plan współpracy z Polonią i Polakami za granicą". Zakłada on, że znając potrzeby Polonii, głównie dzięki konsulom i bezpośrednim kontaktom z Polonią, ministerstwo samo wskaże cele, na jakie zostaną przekazane pieniądze. Określono główne obszary: edukacja, prawa mniejszości polskich i wspieranie polskich środowisk, komunikowanie oraz kultura i promocja, dziedzictwo narodowe i polskie ślady za granicą.
Zdaniem resortu, taki kierunek działań jest właściwszy, bo zamiast reagowania na propozycje płynące z zagranicy, państwo polskie samo będzie aktywne, realizując własną strategię. Udzielanie wsparcia będzie bardziej przejrzyste, nie będzie dochodziło do kilkakrotnego wspierania tego samego celu. Całość ma funkcjonować sprawniej i lepiej. I jeśli tak rzeczywiście będzie, to cała ta zmiana ma sens. Bo rozdawanie pieniędzy na chybił, trafił na pewno jest gorsze niż polityka samodzielnie określająca priorytety i pozwalająca na bardziej celowe wydawanie stosunkowo skromnych środków.
Podstawowa kwestia to zapewnienie, że ci, którzy za polską granicą robią coś pożytecznego dzięki pieniądzom z Warszawy, będą mogli to robić dalej. By się nie okazało, że ze względu na trudny okres przejściowy i skomplikowane wdrażanie nowego systemu, zaprzepaszczone zostaną wartościowe, lokalne inicjatywy. A takich jest wiele. Ministerstwo zapewnia, że tak się stać nie powinno. Oczywiście wielka w tym rola polskich konsulów, którzy powinni najlepiej wiedzieć, gdzie potrzebne są środki.
Byłoby źle, gdyby sprawa przeniesienia środków dla Polonii z Senatu do MSZ poróżniła senatorów i ministerialnych urzędników. Zwłaszcza że Senat nadal ma się Polonią opiekować. Należy więc liczyć na współpracę Senatu i MSZ w tej sprawie z korzyścią dla Polonii.
Wojciech Minicz








