Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 7 grudnia 2025 18:16
Reklama KD Market

Pozazdrościć Kubańczykom


O Polonii i Ameryce



Nie pomogły interwencje polskich prezydentów, od Wałęsy poczynając. Nie pomogło przyrzeczenie prezydenta Obamy. Nieskuteczne okazały się dotychczasowe akcje Kongresu Polonii Amerykańskiej. Niemrawo idzie inicjatywa zbierania podpisów pod petycją o zniesienie wiz. Mimo starań, zabiegów, powoływania się na Pułaskiego, Kościuszkę, polsko-amerykańskie braterstwo broni w Iraku i Afganistanie, a od niedawna też na rolę Polski w reprezentowaniu amerykańskich interesów w Syrii, Polacy są nadal zdani na łaskę/niełaskę amerykańskiego konsula, przyznającego lub nie wizy na turystyczny pobyt w Stanach Zjednoczonych. Nie dodała otuchy niedawna wypowiedź sekretarz stanu Hillary Clinton, która stwierdziła wprost, że w tym roku Polacy nie mają co liczyć na zniesienie wiz. Sprawa wiz pozostaje wciąż nie do załatwienia.


 


Istnieje wszak nacja, która jest pieszczochem amerykańskiego ustawodawstwa wizowego. To Kubańczycy. Od 1966 roku, kiedy prezydent Lyndon Johnson podpisał Cuban Adjustment Act, kubańscy uchodźcy otrzymują automatycznie prawo stałego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Kubańczycy są jedyną grupą imigrantów, którym ten przywilej przysługuje bezterminowo. Oprócz tego Kubańczycy mogą brać udział w loterii wizowej i emigrować do USA w oparciu o przepisy dotyczące łączenia rodzin. Dla uchodźców z Kuby przybyłych do USA w latach 60. i 70. decyzja o opuszczeniu kraju była niełatwa, bo wprawdzie była to ucieczka przed rządzącą na wyspie komuną, wspieraną w dodatku przez ZSRR, ale Kuba była ich ojczyzną i rozstanie z nią było traumatycznym przeżyciem. Po wyemigrowaniu do Stanów Zjednoczonych wielu Kubańczyków rzuciło się w wir polityki amerykańskiej, w celu utrzymania nieprzejednanego stanowiska USA wobec reżymu Castro oraz przyjęcia jak najkorzystniejszych przepisów imigracyjnych dla uchodźców z wyspy. Na tym polu odnieśli spektakularny sukces.


 


Ostatnio gorąco dyskutowanym tematem w środowisku kubańskim w USA jest postawa najnowszych przybyszów z Kuby. Nie ulega wątpliwości, że główną motywacją, która skłoniła ich do opuszczenia wyspy, było dążenie do poprawy sytuacji ekonomicznej. W komentarzach prasowych pisanych przez antykomunistycznie nastawionych Kubańczyków z pierwszej generacji uciekinierów, nazywa się ich uchodźcami w cudzysłowie i wytyka, że podają się za osoby prześladowane na Kubie, ale jakoś nie mają żadnych oporów, by zaraz po otrzymaniu zielonej karty udać się z wizytą do rodziny na Kubę lub pojechać tam tylko po to, aby zafundować sobie, dużo tańszą niż w Stanach Zjednoczonych, operację plastyczną. Takie postępowanie jest nie tylko łamaniem przepisów składających się na Cuban Adjustment Act, ale nieuczciwością wobec milionów ludzi z innych krajów, którym Ameryka odmówiła podobnych przywilejów, jakie przysługują Kubańczykom. W związku z tym kongresman kubańskiego pochodzenia, David Riviera, wystąpił z projektem ustawy, w myśl której uchodźcom kubańskim udającym się na Kubę przed upływem pięcioletniego okresu, upoważniającego do wystąpienia o obywatelstwo amerykańskie, cofano by status stałego rezydenta i odbierano zieloną kartę.


 


To jasne, że nie sposób zazdrościć Kubańczykom dręczącego ich reżymu, ale można im pozazdrościć politycznej skuteczności w działaniach na rzecz zabezpieczenia ich interesów w Ameryce.


 


Wojciech Minicz
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama