Sierżant armii Robert Bales zostanie postawiony przed sądem z 17 punktów oskarżenia o zamordowanie mieszkańców dwóch afgańskich wiosek, 6 punktów o próbę zamordowania, 6 punktów za napaść z bronią w ręku oraz naruszenie szeregu praw i regulaminu wojskowego.
11 marca 38-letni żołnierz z Lake Tapps w stanie Washington, pod osłoną nocy opuścił bazę, udał się do pobliskich wiosek, wdarł do domów śpiących Afgańczyków i zaczął na oślep strzelać. Zabił dziewięcioro dzieci i ośmioro dorosłych.
Bales przebywa w militarnym więzieniu w Fort Leavenworth w Kansas. Jego czyn był kolejnym ciosem w stosunkach amerykańsko-afgańskich po serii pomyłek, w tym przypadkowego palenia Koranu w bazie USA, co wywołało akcje odwetowe przeciw amerykańskim żołnierzom.
Masakra cywilnej ludności z ręki Balesa przyczyniła się do wznowienia debaty w kraju na temat psychicznego zdrowia żołnierzy, wysyłanych wielokrotnie do strefy wojennej. O zaburzeniach świadczy wysoka liczba samobójstw i żołnierzy cierpiących na posttraumatyczny stres.
Bales znalazł się w strefie wojennej po raz czwarty. Trzykrotnie brał udział w działaniach w Iraku, gdzie został zraniony w głowę.
Adwokat Balesa, John Henry Browne, przedstawia swego klienta jako patriotę, kochającego ojca i męża, przygnębionego ciężkimi obrażeniami swego przyjaciela i zbyt często wysyłanego na wojnę. "Nie wytaczam procesu wojnie, choć tak być powinno. Będę zadowolony, jeśli uda mi się wywołać dyskusję o wojnie", powiedział Browne.
Bales wstąpił do armii w 2001 roku, kiedy upadła firma inwestycyjna, w której pełnił stanowisko dyrektora i po serii innych krótkotrwałych zajęć. W 2003 roku wraz z byłym wspólnikiem został sądownie zobowiązany do zwrotu $1.5 mln starszemu małżeństwu, które straciło wszystkie pieniądze z portfela inwestycyjnego obsługiwanego przez firmę Roberta Balesa.
(HP – eg)








