8-letnia Afganka, świadek masakry dokonanej przez sierżanta Roberta Balesa, twierdzi, że do jej domu wtargnęło więcej osób niż jeden amerykański żołnierz. Dziewczynka o imieniu Noorbinak szczegółowo opowiedziała całe zajście australijskiej dziennikarce afgańskiego pochodzenia, Yaldzie Hakim.
Dziewczynka twierdzi, że najpierw amerykański żołnierz zabił psa, potem postrzelił ojca w nogę i zaczął ciągnąć matkę za włosy. Kiedy ojciec zaczął krzyczeć zabił go, a następnie strzelił w jej kierunku trafiając w nogę. "Jeden człowiek wdarł się do naszego pokoju, drugi oświetlał podwórko", mówi Noorbinak.
Brat jednej z siedemnastu ofiar utrzymuje, iż dzieci widziały kilkunastu żołnierzy.
Przedstawiciele Pentagonu twierdzą, że masakry dokonał pojedyńczo sierżant Bales.
Dochodzenie w tej sprawie nie ruszyło do przodu, ponieważ starszyzna wsi, gdzie doszło do masakry, nie daje amerykańskim oficerom śledczym dostępu do miejsc zbrodni.
Obrońca sierżanta, John H. Browne, przyjmuje to za dobrą monetę. "Nic nie wiedzą o miejscu przestępstwa, nie mają odcisków palców ani możliwości zbadania DNA. Jednym słowem nie mają dowodów zbrodni".
Przełożeni Balesa usiłują zrozumieć, w jaki sposób wydostał się z bazy, zastrzelił ludzi w jednej wiosce, wrócił do bazy na odpoczynek i udał się do drugiej wioski, gdzie zabił kilka osób.
Sam Bales uparcie twierdzi, że absolutnie nic nie pamięta.
(AW – eg)








