Były marszałek Izby Reprezentantów, Newt Gingrich, przyznał, że jego kampania wyborcza jest poważnie zadłużona. W programie Fox News Sunday kandydat na prezydenta ujawnił, że wydano o $4.5 miliona więcej, niż zdołano zebrać. Mimo to Gingrich nie zamierza rezygnować z prowadzenia kampanii, ponieważ chce popchnąć GOP "w pewnym ideologicznym kierunku".
"Zadłużenie jest znacznie wyższe, niż zakładaliśmy. Duże kwoty pochłonęła Floryda. Chcieliśmy dogonić Romneya, okazało się jednak, że nie mamy takich możliwości zdobywania pieniędzy, jak on", tłumaczył Gingrich, dodając, że był zmuszony do sięgnięcia po własne prywatne zasoby.
Wyrażając przekonanie, że były gubernator Massachusetts, Mitt Romney, dostanie partyjną nominację na prezydenta, Gingrich zobowiązał się do popierania jego kandydatury i pomocy w wyborach powszechnych. Zrobi to jednak dopiero z chwilą, gdy Romney zdobędzie konieczną do nominacji liczbę głosów de-legatów. Nie wyjaśnił, na czym ta pomoc będzie polegać.
Niewiele też mówił o własnej przyszłości politycznej. Ma zamiar rozmawiać z przedstawicielami Krajowego Komitetu Republikańskiego o tym, jak najlepiej służyć partii w okresie powyborczym. Gingrich ma pewność, że dojdzie do porozumienia z Romneyem po zakończeniu prawyborów. Wzajemne, często ostre krytyki, traktuje jak nieodzowną część politycznego procesu.
(HP – eg)








