Dwa lata od chwili, gdy wieża wiertnicza Deepwater Horizon kompanii naftowej BP zawaliła się w Zatoce Meksykańskiej, zabijając 11 osób załogi i powodując wyciek ropy, która zniszczyła okoliczne plaże i delikatne rafy koralowe, członkowie komisji powołanej do zbadania zniszczeń, wydali dość niepochlebną ocenę późniejszych reform regulacyjnych.
Prezydent Obama powołał komisję celem ustalenia przyczyn tego wypadku i przedstawienia rekomendacji odnośnie lepszego zabezpieczenia wierceń na wodzie.
W styczniu 2011 roku komisja wydała raport z szeregiem zaleceń. Dwa miesiące później komisję rozwiązano.
W tym tygodniu grupa byłych członków komisji wypowiedziała się na temat wprowadzania jej sugestii w życie.
Były demokratyczny senator z Florydy, Bob Graham, prezes Rady Obrony Naturalnych Bogactw, Frances G. Beinecke, i Cherry A. Murray, dziekan wydziału inżynieryjnego na Harvardzie, dostrzegli pozytywne ruchy ze strony kompanii naftowych, lecz potępili Kongres za brak konkretnych kroków legislacyjnych.
"Administracja i przemysł naftowy poczyniły znaczne kroki. Kongres nie zrobił nic. Minęły dwa lata od eksplozji, a Kongres do tej pory nie zatwierdził żadnej ustawy o bezpiecznym wydobywaniu ropy ", oświadczył Bob Graham.
Kongres przeprowadził w tej sprawie wiele przesłuchań i rozważył wiele propozycji. W 2010 roku Izba Reprezentantów zatwierdziła ustawę ze zmianami proponowanymi przez komisję, lecz Senat nie zajął się tym problemem.
Obecny Kongres nie poświęcił tej sprawie uwagi. W zamian republikańscy członkowie Izby Reprezentantów wnieśli wnioski o przyśpieszenie wierceń i rozluźnienie regulacji.
Administracji Obamy grupa komisarzy wystawiła "czwórkę" za zreformowanie byłej agencji zarządzania minerałami, która pełniła dwie sprzeczne role: nadzorowała bezpieczeństwo wierceń na wodzie, a równocześnie zbierała pieniądze za sprzedaż licencji na wiercenia. Dziś funkcje te są rozdzielone na dwa wydziały Departamentu Spraw Wewnętrznych.
(HP – eg)