Zakaz używania marihuany kosztuje podatników miliardy dolarów rocznie i nie przynosi żadnych korzyści ekonomicznych. Legalizacja nie tylko zaoszczędziłaby masę pieniędzy, lecz przyczyniłaby się do wzrostu dochodów państwa o $100 miliardów rocznie.
W liście otwartym do prezydenta, Kongresu, gubernatorów i legislatur stanowych ponad 550 ekonomistów, w tym kilku laureatów Nagrody Nobla, zwraca uwagę na raport profesora Jeffreya A. Mirona, który podkreśla potencjalne korzyści ekonomiczne w wyniku dekryminalizacji marihuany.
W pracy zatytułowanej "The Budgetary Implications of Marijuana Prohibition" Miron przeprowadza dowód na to, że legalizacja, opodatkowanie i regulowanie sprzedaży marihuany miałyby znaczny wpływ na redukcję deficytów budżetowych i stworzenie nowego źródła dochodu.
"Zastąpienie zakazu przepisami i podatkami zaoszczędziłoby $7.7 miliarda rocznie w wydatkach stanowych i federalnych na walkę z marihuaną i przyniosłoby $2.4 miliarda w podatkach, gdyby opodatkowano ją tak, jak większość produktów. "Jeśli jednak podatki od marihuany będą tak wysokie, jak od innych używek (alkohol i papierosy), to przyniosą $6.2 miliarda rocznie".
Szacuje się, że około 60 milionów Amerykanów wydaje $110 miliardów rocznie na marihuanę, sprzedawaną zazwyczaj przez członków gangów narkotykowych. Gdyby marihuanę zalegalizowano, byłaby uprawiana i sprzedawana jak inne produkty farmerskie. Zamiast do przestępców gotówka płynęłaby do legalnych hodowców.
Na dekryminalizacji marihuany straciłby sprywatyzowany system więziennictwa i przemysł farmaceutyczny. Jest to główna przyczyna usilnych zabiegów tych sektorów gospodarki przeciw legalizacji.
Amerykańskie więzienia są przepełnione. Jak podaje Departament Sprawiedliwości 30 do 40 procent więźniów znalazło się tam za przestępstwa narkotykowe.
Dekryminalizacja marihuany oznaczałaby stratę biznesu. Kto wypełniłby cele w nowo wznoszonych prywatnych więzieniach?
Przy okazji warto się zastanowić, kto i dlaczego wyraził zgodę na oddanie zakładów karnych w prywatne ręce? Ponieważ głównym celem biznesu jest mnożenie dochodów, to jest powód do strachu, że więzienia będą stwarzać sytuacje zobowiązujące do trzymania ludzi za kratkami dłużej niż przewiduje wyrok.
Od liczby więźniów zależy liczba strażników. Jeśli z braku zajęć dyrekcja zapowie zwolnienia z pracy, to ci, którym grozi bezrobocie, postarają się o utrzymanie stanowisk, na przykład, prowokując zamieszki.
Zaciętymi przeciwnikami legalizacji marihuany są duże firmy farmaceutyczne. Grozi im utrata miliardów dolarów rocznie, ponieważ marihuana jest naturalnym środkiem medycznym. Potrafi m.in. wyeliminować chroniczny ból, regulować system komórkowej fizjologii, utrzymać równowagę chemiczną mózgu, pomaga osobom chorym na raka. Stosowana jako środek relaksujący jest dużo mniej szkodliwa od alkoholu i dlatego zwalczają ją również produceni napojów wyskokowych.
Dekryminalizacja pozbawiłaby dochodów handlarzy marihuaną, dziś ludzi zasobnych, wydających nielegalnie zdobyte pieniądze na drogie przedmioty i restauracje. Dla wielu biznesów zalegalizowanie marihuany oznaczałoby utratę hojnej klienteli.
Ponadto nie całkiem wiadomo, co zrobić z zastępami ludzi trudniących się handlem marihuaną. Bez zawodu i wykształcenia nie znajdą pracy. Albo zajmą się innym rodzajem przestępczości, albo pójdą na "welfare". Z czego wynika, że państwu też nie opłaci się legalizacja marihuany.
(eg)