W miniony weekend 10 osób zginęło a 39 odniosło rany, w tym 7-letnia dziewczynka.
Dziecko bawiło się przed swoim domem w południowej dzielnicy miasta, gdy w sobotę około 4:20 po południu biały samochód podjechał do grupy chłopców stojących w pobliżu ulic West 69. i South Artesian. Z samochodu posypały się kule. Żaden z chłopców nie odniósł ran. Jedna z kul trafiła dziewczynkę. Poniżej za Chicago Sun-Times podajemy nazwiska zabitych podczas ostatniego weekendu.
27-letni Marcus Morgan w piątek został postrzelony w głowę. Zmarł w niedzielę. Zajście to miało miejsce w okolicy 5300 South Justine.
52-letni Micheal Myrieckes został oskarżony o zabicie swoich współlokatorów, 69-letniego Mario Tempana-Vena i 48-letniej Lorrie Heidrick, w czasie awantury o dom w Woodlawn.
19-letni Jaleel Beasly został śmiertelnie postrzelony w głowę i brzuch przebywając w okolicy 2400 West Roosevelt.
Na wysokości 1500 Millard kula trafiła 17-letniego Jeffreya Triplett w kręgosłup. Chłopak zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala Mount Sinai.
35-letni Robert McNear zginął od strzału z pistoletu w okolicy 5000 South St. Lawrence.
Zwłoki niezidentyfikowanej kobiety znaleziono w bocznej ulicy przy 3000 South Kostner.
18-letni Jaylin Johnson stał na chodniku i rozmawiał z 21-letnim mężczyzną, gdy niespodziewanie ktoś zaczął do nich strzelać. Johnson zmarł w poniedziałek. Jego znajomy w stanie ciężkim przebywa w szpitalu.
19-letni Marley Collins został zabity w okolicy 1500 South Spaulding.
Na wysokości 1700 East 68. zginął od strzału trzydziestokilkuletni, niezidentyfikowany mężczyzna.
Jak widać, większość tych przypadków ma miejsce w okolicach zamieszkiwanych przez afroamerykańską mniejszość.
(eg)








