Wolnością cieszył się bardzo krótko. Złapano go 4 dni później. W 1990 roku Kluppelberg został skazany na dożywocie za spowodowanie (w 1984 roku) śmierci 28-letniej Elvy Lupercio i jej pięciorga dzieci: 10-letniego Santosa, 6-letniego Cristobela, 8-letniej Sonii, 4-letniego Yadira i 3-letniej Annabel.
Ponownie opuścił więzienie w ub. czwartek, tym razem oczyszczony ze wszystkich zarzutów, dzięki dowodom świadczącym o jego niewinności.
"Lata temu nie wiedziałem, jak poradzić sobie z wyrokiem skazującym za coś, czego nie zrobiłem. Wpadłem w panikę", mówi obecnie 46-letni Kluppelberg.
Mężczyzna nie ma pojęcia, co ze sobą zrobi po powrocie do rodzinnego miasta, Chicago. Nie wie, jak rozpocząć nowe życie.
Żona porzuciła go, gdy przebywał w więzieniu. Stracił kontakt z rodzeństwem. Z wyjątkiem jednej córki mieszkającej w Wirginii, nie wie nic o swych innych dwojgu dzieciach i trójce wnucząt. "Przykro mi, że musieli przejść przez to wszystko", mówi o swojej rodzinie.
(CST – eg)








